244
Mecenat artystyczny Stanisława Herakliusza Lubomirskiego
Mądry czy głupi, i czy by rozumiał,
Co to, i jeśli zażyć tego umiał,
Co pracowite ręce me zbierały"141,
był z myślą o rodzinie zaledwie skrzętny, oszczędny (artyści nie darmo narzekali, że
jest „scharso nel spendere”) i dlatego umierając pozostawił spadkobiercom całkiem
sporo worków złota.
Znamienne jest również, że najwięcej wydał w Ujazdowie na rzecz najmniej trwałą
— na ogród. Nowo wzniesione pawilony same w sobie były bowiem małe, kameralne,
a niektóre — jak np. willa czerniakowska — po prostu drewniane. Żył w nich jednak
dobrze — „Cokolwiek chciwe oczy ulubiły, bez zabronienia wszystkiego zażyły”142 —
otoczony na co dzień starannie dobranym gronem wykształconych podwładnych,
często cudzoziemców143, sam w arystokratycznym odosobnieniu.
Był bowiem Stanisław Herakliusz Lubomirski nade wszystko intelektualnym, i nie
tylko intelektualnym, sybarytą. Ale temu sybarycie sztuka polska zawdzięcza sprowa-
dzenie jednego z największych architektów, jacy w tym kraju kiedykolwiek działali,
i który wzniósł tutaj — także dzięki niemu — wiele europejskiej klasy budowli, a lite-
ratura polsko-łacińska dzieła najwykwintniejszej stylistyki. I dlatego — w 300 lat od
jego czasów, w roku 1979 — poszliśmy wszyscy gremialnie — historycy, filologowie
i historycy sztuki — złożyć kwiaty na jego grobie.
141 Lubomirski, Poezje zebrane, t. 1., s. 289, 286.
142 Ibidem, t. 1, s. 288.
143 Obok Tylmana wymieniają źródła m.in. bliżej nam nie znanego Walerianą Hennikona (żonatego z Ma-
gdaleną Kawaley), który jako nobilis, secretarius Illustrissimi Domini Marschalli Regni zanotowany został
w księdze metrykalnej parafii Św. Krzyża w Warszawie (t. 4, 1680-1700, k. 24 v.), z okazji chrztu swej cór-
ki, Anny.
Mecenat artystyczny Stanisława Herakliusza Lubomirskiego
Mądry czy głupi, i czy by rozumiał,
Co to, i jeśli zażyć tego umiał,
Co pracowite ręce me zbierały"141,
był z myślą o rodzinie zaledwie skrzętny, oszczędny (artyści nie darmo narzekali, że
jest „scharso nel spendere”) i dlatego umierając pozostawił spadkobiercom całkiem
sporo worków złota.
Znamienne jest również, że najwięcej wydał w Ujazdowie na rzecz najmniej trwałą
— na ogród. Nowo wzniesione pawilony same w sobie były bowiem małe, kameralne,
a niektóre — jak np. willa czerniakowska — po prostu drewniane. Żył w nich jednak
dobrze — „Cokolwiek chciwe oczy ulubiły, bez zabronienia wszystkiego zażyły”142 —
otoczony na co dzień starannie dobranym gronem wykształconych podwładnych,
często cudzoziemców143, sam w arystokratycznym odosobnieniu.
Był bowiem Stanisław Herakliusz Lubomirski nade wszystko intelektualnym, i nie
tylko intelektualnym, sybarytą. Ale temu sybarycie sztuka polska zawdzięcza sprowa-
dzenie jednego z największych architektów, jacy w tym kraju kiedykolwiek działali,
i który wzniósł tutaj — także dzięki niemu — wiele europejskiej klasy budowli, a lite-
ratura polsko-łacińska dzieła najwykwintniejszej stylistyki. I dlatego — w 300 lat od
jego czasów, w roku 1979 — poszliśmy wszyscy gremialnie — historycy, filologowie
i historycy sztuki — złożyć kwiaty na jego grobie.
141 Lubomirski, Poezje zebrane, t. 1., s. 289, 286.
142 Ibidem, t. 1, s. 288.
143 Obok Tylmana wymieniają źródła m.in. bliżej nam nie znanego Walerianą Hennikona (żonatego z Ma-
gdaleną Kawaley), który jako nobilis, secretarius Illustrissimi Domini Marschalli Regni zanotowany został
w księdze metrykalnej parafii Św. Krzyża w Warszawie (t. 4, 1680-1700, k. 24 v.), z okazji chrztu swej cór-
ki, Anny.