Prace Kaarela Liimanda (ii. 17-18) budziły skojarzenia z twórczością uczniów
Tadeusza Pruszkowskiego, skupionych w Bractwie św. Łukasza. Po analogię tę sięgali
krytycy negatywnie oceniający sztukę członków Bractwa, czynili to jednak z różnych
powodów. Konrad Winkler chciał w ten sposób wyrazić swój krytyczny stosunek
wobec sztuki estońskiego artysty - uznał, że jest „pozbawiona głębszej kultury malar-
skiej” i oparta na „fajerwerkowych efektach” oraz „powierzchownym traktowaniu
płaszczyzny obrazu”, w czym właśnie dostrzegał jej podobieństwo do twórczości
Łukaszowców. „Jest to błądzenie po manowcach sztuki” - wyrokował bez waha-
nia87. Natomiast Jerzy Hulewicz zestawiając obrazy Liimanda z dziełami uczniów
Pruszkowskiego, chciał podkreślić wyższość estońskiego artysty, którego twórczość,
podobnie jak członków Bractwa, było co prawda „zmodernizowanym malarstwem
starych Holendrów”, ale u Liimanda był to wyraz tego samego „północnego” i „mor-
skiego” pierwiastka, obecnego zarówno w naturze Holendrów, jak i Estończyków.
„Pierwiastek ten zgoła obcy polskiej plastyce nie może być nakazywany młodym
pokoleniom adeptów sztuki” - pouczał krytyk88.
II. 17. Kaarel Liimand, Portret Aino Bach, 1936,
Tallinn, Eesti Kunstimuuseum, fot. muis.ee
II. 18. Kaarel Liimand, Chłopczyk, 1938,
Tartu Kunstimuuseum, fot. muis.ee
Najgorzej w opinii polskiej krytyki wypadły oficjalne portrety prezydenta Kon-
stantina Patsa (ił. 19) i wiceministra oświaty Voldemara Patsa, autorstwa specjali-
zującego się w tego rodzaju malarstwie Karla Augusta Hermana. Obecność tych
sztampowych i artystycznie bardzo przeciętnych obrazów Tadeusz Pruszkowski
skomentował ironiczną uwagą: „Malarstwo portretowe współczesnej Estonii nie
87 Winkler, Sztuka estońska..., s. 4.
88 Hulewicz, Sztuka estońska..., s. 6.
Wystawa Sztuki
Estońskiej...
179
Tadeusza Pruszkowskiego, skupionych w Bractwie św. Łukasza. Po analogię tę sięgali
krytycy negatywnie oceniający sztukę członków Bractwa, czynili to jednak z różnych
powodów. Konrad Winkler chciał w ten sposób wyrazić swój krytyczny stosunek
wobec sztuki estońskiego artysty - uznał, że jest „pozbawiona głębszej kultury malar-
skiej” i oparta na „fajerwerkowych efektach” oraz „powierzchownym traktowaniu
płaszczyzny obrazu”, w czym właśnie dostrzegał jej podobieństwo do twórczości
Łukaszowców. „Jest to błądzenie po manowcach sztuki” - wyrokował bez waha-
nia87. Natomiast Jerzy Hulewicz zestawiając obrazy Liimanda z dziełami uczniów
Pruszkowskiego, chciał podkreślić wyższość estońskiego artysty, którego twórczość,
podobnie jak członków Bractwa, było co prawda „zmodernizowanym malarstwem
starych Holendrów”, ale u Liimanda był to wyraz tego samego „północnego” i „mor-
skiego” pierwiastka, obecnego zarówno w naturze Holendrów, jak i Estończyków.
„Pierwiastek ten zgoła obcy polskiej plastyce nie może być nakazywany młodym
pokoleniom adeptów sztuki” - pouczał krytyk88.
II. 17. Kaarel Liimand, Portret Aino Bach, 1936,
Tallinn, Eesti Kunstimuuseum, fot. muis.ee
II. 18. Kaarel Liimand, Chłopczyk, 1938,
Tartu Kunstimuuseum, fot. muis.ee
Najgorzej w opinii polskiej krytyki wypadły oficjalne portrety prezydenta Kon-
stantina Patsa (ił. 19) i wiceministra oświaty Voldemara Patsa, autorstwa specjali-
zującego się w tego rodzaju malarstwie Karla Augusta Hermana. Obecność tych
sztampowych i artystycznie bardzo przeciętnych obrazów Tadeusz Pruszkowski
skomentował ironiczną uwagą: „Malarstwo portretowe współczesnej Estonii nie
87 Winkler, Sztuka estońska..., s. 4.
88 Hulewicz, Sztuka estońska..., s. 6.
Wystawa Sztuki
Estońskiej...
179