OŁTARZE U DOMINIKANÓW LUBELSKICH
165
do pracy przy warszawskim pałacu Czartoryskich8. Najbadziej
niepokojąca jest kwestia odosobnienia formalnego najlepszych
dzieł kościoła dominikańskiego pośród znanych nam miejscowych
i z innych okręgów dzieł plastyki rokokowej. — Jedynie rzeźby
ołtarza Przemienienia Pańskiego mają swe analogie na Lubel-
szczyźnie a mianowicie: w kościele podominikańskim w Janowie
Lubelskim i w Sieciechowie. Rzeźby tamtejsze wykazują tak wiel-
kie pokrewieństwo formalne z naszymi, że robią wrażenie ich
kopii.
Pewne pokrewieństwo zachodzi także między aniołami w ołta-
rzach św. Wincentego Ferreriusza a takimiż z kościoła popauliń-
skiego we Włodawie. Reprezentują formalnie te same typy; nie-
stety — i o tych i tamtych nie mamy żadnych danych. Przypisy-
wany M. Polejowskiemu ołtarz włodawski wykazuje zróżnicowa-
nie formalne między dolnymi rzeźbami nastawy a aniołami
z gzymsów9, odpada więc sprawa ewentualnego ich autorstwa.
Dotychczasowe poszukiwania analogii do rzeźb różańcowych nie
przyniosły żadnego rezultatu. Łączenie ich z poszczególnymi
ośrodkami polskiej plastyki rokokowej nic nie dało. Pozostaje
więc do przy jęcia hipoteza, że nie są one wytworem polskiego
snycerza. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w samym kościele
Dominikanów wykonał jedynie dwa (najwyżej trzy) ołtarze, staje
się oczywistym, że „mistrz ołtarzy różańcowych” przebywać mu-
siał krótko w Puławach. Wydaje się to bardzo prawdopodobne —
przez Puławy, jak i inne ośrodki magnackie tych czasów przewi-
jali się liczni artyści różnego rodzaju, zatrudniani w miejscowych
„fabrykach”. Mimo dalej trwającej anonimowości „mistrza figur
różańcowych” wydaje się, że sprawa istnienia rzeźbiarskiego
„warsztatu puławskiego”, wypłynęła nieco na światło dzienne. —•
Reasumując wszystko, co zostało dotychczas powiedziane, wysu-
wamy następującą hipotezę: niewątpliwie twórcą rzeźb różańco-
8 Mi chał c z u,k Stanisław, Rzeźby jiguralne w kościołach: farnym
w Lubartowie, po-paulińskim we Włodawie i po-pijarskim w Chełmie
(Praca magisterska na K. U. L., maszynopis), s. 49.
165
do pracy przy warszawskim pałacu Czartoryskich8. Najbadziej
niepokojąca jest kwestia odosobnienia formalnego najlepszych
dzieł kościoła dominikańskiego pośród znanych nam miejscowych
i z innych okręgów dzieł plastyki rokokowej. — Jedynie rzeźby
ołtarza Przemienienia Pańskiego mają swe analogie na Lubel-
szczyźnie a mianowicie: w kościele podominikańskim w Janowie
Lubelskim i w Sieciechowie. Rzeźby tamtejsze wykazują tak wiel-
kie pokrewieństwo formalne z naszymi, że robią wrażenie ich
kopii.
Pewne pokrewieństwo zachodzi także między aniołami w ołta-
rzach św. Wincentego Ferreriusza a takimiż z kościoła popauliń-
skiego we Włodawie. Reprezentują formalnie te same typy; nie-
stety — i o tych i tamtych nie mamy żadnych danych. Przypisy-
wany M. Polejowskiemu ołtarz włodawski wykazuje zróżnicowa-
nie formalne między dolnymi rzeźbami nastawy a aniołami
z gzymsów9, odpada więc sprawa ewentualnego ich autorstwa.
Dotychczasowe poszukiwania analogii do rzeźb różańcowych nie
przyniosły żadnego rezultatu. Łączenie ich z poszczególnymi
ośrodkami polskiej plastyki rokokowej nic nie dało. Pozostaje
więc do przy jęcia hipoteza, że nie są one wytworem polskiego
snycerza. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w samym kościele
Dominikanów wykonał jedynie dwa (najwyżej trzy) ołtarze, staje
się oczywistym, że „mistrz ołtarzy różańcowych” przebywać mu-
siał krótko w Puławach. Wydaje się to bardzo prawdopodobne —
przez Puławy, jak i inne ośrodki magnackie tych czasów przewi-
jali się liczni artyści różnego rodzaju, zatrudniani w miejscowych
„fabrykach”. Mimo dalej trwającej anonimowości „mistrza figur
różańcowych” wydaje się, że sprawa istnienia rzeźbiarskiego
„warsztatu puławskiego”, wypłynęła nieco na światło dzienne. —•
Reasumując wszystko, co zostało dotychczas powiedziane, wysu-
wamy następującą hipotezę: niewątpliwie twórcą rzeźb różańco-
8 Mi chał c z u,k Stanisław, Rzeźby jiguralne w kościołach: farnym
w Lubartowie, po-paulińskim we Włodawie i po-pijarskim w Chełmie
(Praca magisterska na K. U. L., maszynopis), s. 49.