Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 9.1973

DOI Heft:
II. Materiały do dziejów sztuki novoczesnej
DOI Artikel:
Morawski, Stefan: Ankieta o formistach polskirch: (opracowanie i wnioski)
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.13397#0314
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
308

STEFAN MORAWSKI

sic codziennej przeważały artykuły szkalujące formizm. Znamienna dla nich jest anonimowa obszerna
wypowiedź w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym" (z 19 XII 1917) o ekspresjonistach polskich. Walka
z naturalizmem i prymat zasady konstrukcyjności pojmuje się tu jako zerwanie z podstawami logiki i piękna.
Gonitwa za absolutem wyrażonym w szokujących zmysły formach uważana jest za przejaw chorobliwy,
skłonność do ekscentryzmu i absurdyzmu. Czyżewski z racji jego obrazów wielopłaszczyznowych został
uznany za „szarlatana ultrafuturystycznego", a inni artyści tego kierunku zostali posądzeni o nieszczerość
i ślepe naśladowanie Paryża etc. W artykule tym — i nie tylko w nim zresztą — podjęto próbę odcięcia,
a nawet przeciwstawienia Jana Hrynkowskiego jako „szlachetnego" i „umiarkowanego" kubisty reszcie
ekspresjonistów.

Dalsze wystawy formistów (1918, 1919,1920,1921), wyzbyte już szyldu ekspresjonistycznego, spotkały
się z reakcjami nie odbiegającymi od tych, które uprzednio zanotowaliśmy. Trzeba tu przypomnieć kilka
z nich, najbardziej charakterystycznych. W. Kozicki — uczestnik ankiety — wypowiedział się ponownie
W lwowskim „Słowie Polskim" (z 12 i 13 V 1920). Tym razem znacznie ostrzej niż poprzednio. Uznał
on widać, że trzeba uderzyć na alarm z powodu dysproporcji między realizacjami praktycznymi a zało-
żeniami teoretycznymi. Aprobując z entuzjazmem traktaty teoretyczne Witkiewicza i Chwistka, podkre-
ślał zarazem, że mimo wysiłku i wytrwałości (zwłaszcza Z. Pronaszki) grupa ta nic osiągnęła żadnych
interesujących wyników. Wystawy te bowiem reprezentują „geometrię wykreślną czy matematykę,
czy wreszcie filozofię sztuki", a nic sztukę sensu stricto. Jeśli zaś np. ekspresja w dziełach Witkiewicza bądź
harmonia matowych kolorów u Chwistka udzielają się widzowi, nie mają one nic wspólnego z założenia-
mi formizmu. Kozicki próbował wskazać historyczne i psychoetniczne przyczyny alarmującego stanu
rzeczy. Pierwsze z nich to dramat wynikający z passeizmu, urągającego powołaniu artystów, a zarazem
nieumiejętność znalezienia nowej pełnej ekspresji. Puste miejsce wypełnił „dcliryczny szał tworzenia no-
wych pozorów", czyli bolszewizm artystyczny. Tutaj przyszły w sukurs drugie przyczyny — protago-
niści awangardy to Żydzi-nacja hiperkrytyczna, cercbralna, ruchliwa i niespokojna. Łączą oni skłonności
destrukcyjne (na tle przerostów racjonalizmu) z fanatycznym apostolstwem nowych idei. Ferment, który
ludzie ci wywołali jest zdrowy, natomiast groźny jest aktualny zanik twórczości stanowiący nieuchronny
wynik spekulacji myślowych. Jeśli walczy się z bolszcwizmcm społecznym — ostrzega Kozicki — trzeba
to samo zrobić z bolszcwizmcm artystycznym. W analizach konkretnych Portret mężczyzny Z. Pronaszki
oraz wielopłaszczyznowe obrazy Czyżewskiego, podobnie jak kompozycje Witkiewicza i Portret Kaspro-
wicza Zamoyskiego zostały przez publicystę uznane za sztuczną i suchą, czysto mózgową robotę. Inaczej
z Tymonem Niesiołowskim i J. Hrynkowskim — ci nie operują formułami a priori, są żywiołowymi
malarzami. Artykuł ten, żałosny, dowodzący jak ludzie wykształceni, skądinąd trafni obserwatorzy, pod-
dawali się presji irracjonalnych stereotypów i sami je kolportowali, doskonale oddaje atmosferę tam-
tych lat. Kozickiemu nie przeszkadzał wcale fakt, że wymienieni przezeń artyści byli „etnicznie" nie-
naganni. Fakty te były nieistotne, skoro należało zwalczać za wszelką cenę tzw. żydokomunę. Poza mo-
tywacjami nic mającymi oczywiście nic wspólnego ze sztuką, działały tu wszakże motywacic estetyczne.
Kozicki był autentycznie zaniepokojony groźbą upadku sztuki. Nie tylko zresztą on spośród czołowych
reprezentantów lwowskiej elity. Ci, którzy nic dzielili z nim bynajmniej żadnej awersji do „żydoko-
muny" artystycznej, tak samo protestowali — ze względów estetycznych — przeciw szaleństwom awan-
gardy. W środowisku lwowskim wrzało od sporów.

Po drugim wieczorze (maj 1920) poezji ckspresjonistycznej, Parandowski ostrzegał przed jej pozorami,
a w „Trybunie Polskiej" pisano o „wieczorze obłąkańców". Bołoz-Antoniewicz w czerwcu tegoż roku ,
ponownie bronił podstaw formizmu w lwowskiej „Gazecie Wieczornej ". Inne gazety po czwartej wysta-
wie (we Lwowie) nadal pisały o nieuctwie i bełkocie. W listopadzie 1919 „Kurier Warszawski" oraz
„Przegląd Warszawski" w korespondencjach z trzeciej wystawy (krakowskiej) akcentowały „uczucie
znużenia i przygnębienia" oraz bezsens budzący „dreszcz przerażenia". W prasie krakowskiej po czwartej
wystawie pojawiło się kilka wypowiedzi życzliwych (zwłaszcza w „Nowościach Ilustrowanych"). Wszak-
że i w Krakowie wytoczono ogromne działa. W „Gońcu Krakowskim" Ewa Łuskina stwierdziła — po-
wołując się na książkę S.I. Witkiewicza — że formizm jest podobnie jak futuryzm ostatnim etapem
sztuki schyłkowej. Witkiewicza, Czyżewskiego i Zamoyskiego potraktowała jako formistów typowych,
zarzucała im — szczególnie drugiemu — fanatyzm i programową oschłość. Autorka — inaczej niż to
czyniono dotąd — oddzieliła od formizmu twórczość zarówno Z. Pronaszki (kładącego nacisk na logik?
architektoniczną, wyposażonego w fantazję), jak i Chwistka, którego pochwaliła za ekspresyjną siłę Por-
 
Annotationen