78
WŁADYSŁAWA JAWORSKA
6. Konrad Krzyżanowski, Portret Stanisława Przybyszewskiego
dramatyczny, który łamie formę cloisonnée, nadaje obrazom charakter bardziej emocjonalny, wizyjny
i stawia je na granicy symbolizmu i ekspresjonizmu. Nowo kreowany krytyk Przybyszewski dostrzegł
to i odczytał. Dodajmy — pierwszy i jedyny w owym czasie.
Czy artykuł Przybyszewskiego o Munchu był działaniem na przekór, akcją wywrotową, kontestacyjną
przeciw panującemu porządkowi, w tym wypadku zwartej negatywnej opinii berlińskiego środowiska?
Raczej nie —jego stosunek do norweskiego malarza nie miał w sobie nic ze słomianego ognia, był kon-
sekwentny i trwały do końca życia. Podziwiać by więc należało intuicję, bo nie przygotowanie (innymi
malarzami zacznie się interesować później, jak gdyby szukając dla Munclia antenatów, żeby wymienić
El Greka i Goyę) oraz odwagę, na której mu zresztą nigdy nie zbywało, że sztukę tę proklamował jako
nową, jedynie słuszną, sztukę z przyszłością, a bez precedensów. Jego artykuł o Munchu nasuwa zresztą
pewną analogię z artykułem Gustawa Aurier o Gauguinie, ogłoszonym dwa lata wcześniej w ,,Mercure
de France"15. Jeden i drugi noszą cechy manifestu i przerzucając pomost między literaturą a malarstwem
wzywają do integracji sztuk.
15 G. — A. Aurier, Le Symbolisme en peinture. Paul Gauguin, ,,Mercure de France", 1893, nr 48, s. 289—300.
WŁADYSŁAWA JAWORSKA
6. Konrad Krzyżanowski, Portret Stanisława Przybyszewskiego
dramatyczny, który łamie formę cloisonnée, nadaje obrazom charakter bardziej emocjonalny, wizyjny
i stawia je na granicy symbolizmu i ekspresjonizmu. Nowo kreowany krytyk Przybyszewski dostrzegł
to i odczytał. Dodajmy — pierwszy i jedyny w owym czasie.
Czy artykuł Przybyszewskiego o Munchu był działaniem na przekór, akcją wywrotową, kontestacyjną
przeciw panującemu porządkowi, w tym wypadku zwartej negatywnej opinii berlińskiego środowiska?
Raczej nie —jego stosunek do norweskiego malarza nie miał w sobie nic ze słomianego ognia, był kon-
sekwentny i trwały do końca życia. Podziwiać by więc należało intuicję, bo nie przygotowanie (innymi
malarzami zacznie się interesować później, jak gdyby szukając dla Munclia antenatów, żeby wymienić
El Greka i Goyę) oraz odwagę, na której mu zresztą nigdy nie zbywało, że sztukę tę proklamował jako
nową, jedynie słuszną, sztukę z przyszłością, a bez precedensów. Jego artykuł o Munchu nasuwa zresztą
pewną analogię z artykułem Gustawa Aurier o Gauguinie, ogłoszonym dwa lata wcześniej w ,,Mercure
de France"15. Jeden i drugi noszą cechy manifestu i przerzucając pomost między literaturą a malarstwem
wzywają do integracji sztuk.
15 G. — A. Aurier, Le Symbolisme en peinture. Paul Gauguin, ,,Mercure de France", 1893, nr 48, s. 289—300.