Overview
Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 40.2015

DOI article:
Sosnowska, Joanna: Sztuka Legionów Polskich
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.39127#0065
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
SZTUKA LEGIONÓW POLSKICH

63

Sztuka artystów-żołnierzy miała w dużej mierze charakter incydentalny, popularny, a nawet amatorski,
zważywszy brak większego doświadczenia twórczego wielu autorów prac, a jednak bardzo szybko stała
się elementem tak zwanej sztuki wysokiej. Wystawy w najważniejszych galeriach w dużych miastach
wprowadziły ją w obieg zupełnie niezamierzony przez twórców. Drobne rysunki robione w warunkach
polowych sąsiadowały tam z dziełami najwybitniejszych wówczas artystów, jak Jacek Malczewski czy
Józef Mehoffer. Tym samym została ona niejako wydziedziczona z tego, co było jej immanentną cechą, to
jest ze spontaniczności, również w sensie „nieakademickości”. Dobrze oddają tę właściwość słowa Józefa
Piłsudskiego wypowiedziane w przemówieniu na II Zjedzie Legionistów we Lwowie w 1923 r.: „Przede
wszystkim twórczość o charakterze tak zwanym ludowym buchnęła, jak gdyby żywym płomieniem, z tego
źródła nowej mocy, nowej twórczości, nowego wysiłku ludzkiego, który się uosabiał w Legionach”6.

PIŁSUDSKI A SZTUKA
„Na szczęście w początkach nie mieliśmy jeszcze tej choroby, która w Legionach rozwielmożniła
się dopiero później: protekcjonalizmu dla »dekowników« wszelkiego rodzaju. [...] Trzeba przyznać, że za
łaskawym przyzwoleniem szanownej Komendy Legionów rozmaici dziennikarze, malarze [pokreślenie
J.M.S.], różnego rodzaju politycy znajdowali w wojsku ciepły kącik, no i oficerskie gwiazdki. Przecież
jest publiczną tajemnicą, że gdy Legiony stały się modnymi, były one zarazem sposobem »dekowania się«
od służby w wojsku austriackim, a gdy się służyło politycznie Komendzie Legionów, to za jej protekcją
można było się ochronić i od służby wojskowej w ogóle. Zjawisko to nazywam brutalnie »zawszeniem«
wojska. Każdy żołnierz wszędzie jest narażony na to, że do jego sławy, a kosztem jego niedoli, przycze-
pia się pasożyt »tyłowy«. Powiedziałbym, że miarą »moralności« danego narodu i jego wojska jest ilość
i jakość służby tyłów. Im mniej tych ty łowców i im mniej wiodą życie pasożytów, tym naród i wojsko są
zdrowsze, tym morale jest wyższe. Otóż trzeba przyznać, że Komenda Legionów wraz z NKN zawszyła
wojsko polskie nadzwyczaj skutecznie. Przez pewien czas obawiałem się, że ilość oficerów »tyłowych«
i politycznych obrońców Komendy legionów przewyższy liczbę żołnierzy frontowych. Jest to chyba ideał
pasożytniczy. Z tym zjawiskiem jednak, powtarzam, mieliśmy do czynienia dopiero później”7.
Udział artystów w Legionach, jak jasno z tego wynika, nie był przez Józefa Piłsudskiego dobrze
oceniany, a oni sami byli dla niego „dekownikami”, „pasożytami”, po prostu „zawszeniem” wojska.
Z pewnością te ostre słowa nie odnosiły się do oficerów wyższej rangi, jak Edward Rydz czy Kordian
Zamorski, którzy porzucili swoje artystyczne aspiracje i całkowicie poświęcili się służbie, a także do
walczących w szeregach prostych żołnierzy, tych Piłsudski cenił najbardziej (ił. 2).
Moje pierwsze boje, z których pochodzi cytowana wypowiedź, dotyczą wydarzeń z okresu od zakwate-
rowania się I Kadrowej w Kielcach, dokąd oddział dotarł 12 sierpnia, po bitwę pod Limanową na początku
grudnia 1914 r. Jak wynika z precyzyjnych ustaleń Wacławy Milewskiej i Marii Zientary, w tym czasie,
poza propagandowymi, anonimowymi pocztówkami, nie powstały żadne prace o artystycznym charakte-
rze, choć w szeregach Legionów byli już wówczas artyści. Leopold Gottlieb służył jako prosty żołnierz
od października 1914 r., jednak dopiero w zimie powierzono mu funkcję malarza wojennego i dołączył
do tak zwanych sztabowców, był przydzielany czasowo do sztabów różnych oddziałów8. Pojawienie się
pierwszych prac artystycznych utrwalających losy legionowych żołnierzy właśnie w momencie, kiedy
Naczelny Komitet Narodowy, zależny od władz austriackich, wycofał I Brygadę z terenów zaboru rosyj-
skiego w celu przerzucenia jej na front na Podkarpaciu, nie jest przypadkiem. Wiązało się to bowiem
z większym podporządkowaniem polskich oddziałów systemowi organizacyjnemu armii austriackiej, gdzie
istniały dobrze działające służby o charakterze pomocniczym, w tym specjalne jednostki zajmujące się
dokumentacją wydarzeń wojennych w formie fotograficznej i poprzez sztukę9.

6 J. Piłsudski, O wartości żołnierza Legionów. Odczyt wygłoszony we Lwowie na „Drugim ogólnym zjeździe Legionistów”
w d. 5 sierpnia 1923, Warszawa 1923, s. 26-27.
7 J. Piłsudski, Moje pierwsze boje, Łódź 1988, s. 27-28.
8 Milewska, Zientara, Sztuka Legionów Polskich..., s. 129.
9 Na ten temat zob. D. Kudelska, Fryderyk Pautsch i jego obrazy w wiedeńskim Heeresgeschichtliches Museum, w niniejszym
numerze, s. 81-92, także m.in. R. Marcinek, Austriackie „Kriegsmappe” - zapomniane źródło do ikonografii polskich zabytków
architektury - na przykładzie „Galizien 1915” Luigiego Kasimira, „Ochrona Zabytków”, 57, 2014, nr 2, s. 5-21. Jerzy Żywicki, autor
 
Annotationen