4. Henryk Siemiradzki, Jawnogrzesznica, Muzeum Narodowe w Warszawie
19 4 1. Pomyślnie bardzo zaczął się dla nas ten rok/Otrzymaliśmy bezinteresownie, to znaczy
tylko za opłatą komornego bez odstępnego, od zacnego Władysława Karnkowskiego, zarzą-
dzającego kamienicą swej siostry, cały duży lokal przy ul. Kredytowej 9, którego dotąd zajmo-
waliśmy tylko małą część. Składał się on z dwóch kondygnacji. W dolnej — wysokiej suterenie —
urządziłam również salon, oświetlony reflektorami.
Wielkość lokalu pomogła mi do postawienia „Skarbca" na najwyższym poziomie, jaki
można było osiągnąć w czasie wojny i okupacji niemieckiej, wśród ciągłych łapanek, groźby
zamknięcia Salonu i wszelkich niebezpieczeństw zagrażających nam samym.
Rozporządzając teraz odpowiednim miejscem, mogłam przyjmować w komis obrazy i dużych
rozmiarów. Zaczęły napływać liczne dzieła malarstwa polskiego i mniej liczne malarstwa obcego.
Aby udostępnić te dzieła najszerszym warstwom społeczeństwa warszawskiego w czasach,
gdy Muzeum Narodowe i Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych były nieczynne, mając do
dyspozycji w Salonie kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt prac jednego artysty, urządzałam,
w dużych oknach i wewnątrz lokalu wystawy obrazów: Matejki, Michałowskiego, Grottgera,
J. Kossaka, Gersona, A. Gierymskiego, Brandta, Wierusz-Kowalskiego, Wyczółkowskiego,
Podkowińskiego, Wyspiańskiego, Malczewskiego, Stanisławskiego, Małeckiego, Wojtkiewicza,
Noakowskiego, Boznańskiej, Z. Jasińskiego, Czajkowskiego, Żukowskiego, Nartowskiego
i innych. Przed oknami zbierało się często wiele osób, oglądających obrazy z podziwem, a nie-
raz z zachwytem.
478
19 4 1. Pomyślnie bardzo zaczął się dla nas ten rok/Otrzymaliśmy bezinteresownie, to znaczy
tylko za opłatą komornego bez odstępnego, od zacnego Władysława Karnkowskiego, zarzą-
dzającego kamienicą swej siostry, cały duży lokal przy ul. Kredytowej 9, którego dotąd zajmo-
waliśmy tylko małą część. Składał się on z dwóch kondygnacji. W dolnej — wysokiej suterenie —
urządziłam również salon, oświetlony reflektorami.
Wielkość lokalu pomogła mi do postawienia „Skarbca" na najwyższym poziomie, jaki
można było osiągnąć w czasie wojny i okupacji niemieckiej, wśród ciągłych łapanek, groźby
zamknięcia Salonu i wszelkich niebezpieczeństw zagrażających nam samym.
Rozporządzając teraz odpowiednim miejscem, mogłam przyjmować w komis obrazy i dużych
rozmiarów. Zaczęły napływać liczne dzieła malarstwa polskiego i mniej liczne malarstwa obcego.
Aby udostępnić te dzieła najszerszym warstwom społeczeństwa warszawskiego w czasach,
gdy Muzeum Narodowe i Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych były nieczynne, mając do
dyspozycji w Salonie kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt prac jednego artysty, urządzałam,
w dużych oknach i wewnątrz lokalu wystawy obrazów: Matejki, Michałowskiego, Grottgera,
J. Kossaka, Gersona, A. Gierymskiego, Brandta, Wierusz-Kowalskiego, Wyczółkowskiego,
Podkowińskiego, Wyspiańskiego, Malczewskiego, Stanisławskiego, Małeckiego, Wojtkiewicza,
Noakowskiego, Boznańskiej, Z. Jasińskiego, Czajkowskiego, Żukowskiego, Nartowskiego
i innych. Przed oknami zbierało się często wiele osób, oglądających obrazy z podziwem, a nie-
raz z zachwytem.
478