Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie — 10.1966

DOI Heft:
Wspomnienia o Muzeum Narodowym w Warszawie: lata wojny 1939 - 1945
DOI Artikel:
Gebethnerowa, Janina: Warszawa wczoraj, dziś i nigdy
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.19551#0521

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Janina Gebethnerowa

WARSZAWA WCZORAJ, DZIŚ I NIGDY

Op—m któreg„ś dnia prof. SMislawa AmoMa po wystawie „Warszawa wczoraj,
dziś i jutro" (październik 1938 r.). Z lekka wątpiąc w możliwość realizacji tak rozległych planów,
profesor zażartował: no tak —Warszawa wczoraj, dziś i nigdy.

To nigdy zaczęło się 1.IX. 1939 roku. Pracowałam wtedy jako asystentka w Muzeum Dawnej
Warszawy na Starym Mieście. Był to Oddział Muzeum Narodowego, prowadzony przez ku-
stosza Antoniego Wieczorkiewicza. Zaraz po wybuchu wojny skierował mnie on do Muzeum
Narodowego, ponieważ brakowało tam pracowników do zabezpieczania zbiorów, między któ-
rymi było dużo varsawianów. Na apel Umiastowskiego, niezmobilizowani uprzednio pracownicy
prawie wszyscy wyszli z Muzeum. W wielu pracach musiały ich zastąpić kobiety. Nie było to
łatwe zadanie ani dla pracownic, ani w tej sytuacji dla Dyrektora Lorentza. Wprawdzie naj-
cenniejsze obiekty były spakowane już w skrzyniach wybitych blachą, ale te ilości, które zostały
w magazynach, a przede wszystkim na salach nie popakowane, wymagały czasu i dużego wy-
siłku na szybkie zabezpieczenie. A tu czasu już nie było, bo pociski armatnie zniszczyły część
zbiorów dalekiego wschodu i kolekcji zegarów.

Pakowałyśmy obiekty w skrzynie wyłożone ceratą, dokonując spisów z kopiami. Jeden
egzemplarz wkładany był do skrzyń, pozostałe przechowywane gdzie indziej, między innymi
u pracowników. Potem skończyły się i te skrzynie. Wyciągało się zatem zwyczajne opakowania,
które musiałyśmy zabijać gwoździami systemem raz w palec, raz w gwóźdź, gdyż ucząc nas
opieki nad zabytkami tej funkcji nie przewidziano. Równocześnie dużo obrazów zwijało się
na wałki w celu łatwiejszego magazynowania. Schronów dla dzieł sztuki nie przewidziano.
To, że w ogóle można było dokonać zabezpieczeń, było zasługą Dyr. Lorentza, który je zarzą-
dził, pomimo że czynniki miarodajne oświadczyły na jednej z konferencji: „ależ panowie —
wojny nie będzie". A więc ponieważ schronów nie było, zostały dodatkowo podmurowane skle-
pienia w niektórych piwnicach.

Muzeum Narodowe było w tym czasie jedyną instytucją, która nie tylko mogła sprostać
obowiązkom opieki nad dziełami sztuki, znajdującymi się w mieście, ale tym obowiązkom spro-
stać chciała.

517
 
Annotationen