Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Muzeum Narodowe <Breslau> [Hrsg.]; Muzeum Śla̜skie <Breslau> [Hrsg.]
Roczniki Sztuki Śląskiej — 7.1970

DOI Heft:
Recenzja i omówienia
DOI Artikel:
Dobrowolski, Tadeusz: Recenzja książki "Sztuka Wrocławia". Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo. Wrocław 1967
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.13796#0222
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
160

Recenzje i omówienia

wał swój profil naukowy we Lwowie. Sam Podlacha
niestety zbyt krótko wykładał w Uniwersytecie Wro-
cławskim. Obok nich działało jeszcze kilku innych
ludzi dobrej woli i dużej wiedzy, ale trudno pisać
o wszystkich i o wszystkim w recenzji, poświęconej
w założeniu jednej książce. Niemniej warto też pod-
kreślić zasługi Uniwersytetu A. Mickiewicza w Po-
znaniu, którego uczniami są współautorzy omawianego
dzieła, H. Dziurla i M. Kutzner. Trzeba także pod-
kreślić udział prof. Gwidona Chmarzyńskiego w książ-
ce Dolny Śląsk, mianowicie jego rozdziały o sztuce
tej ziemi. Obok Uniwersytetu wielką rolę w organi-
zowaniu wiedzy o sztuce odegrało Muzeum Śląskie,
naprzód pod kierunkiem J. Giittlera, potem J. Gęb-
czaka, Z. Hornunga, a następnie Marii Starzewskiej..

Jeszcze o jednym faktorze, ważnym w kształto-
waniu się nauki o sztuce śląskiej, szczególnie archi-
tekturze, warto wspomnieć, mianowicie o tragicznym
losie zabytków budownictwa, które — zniszczone
wskutek działań wojennych — m.in. w wyniku absur-
dalnej obrony Wrocławia przez załogę niemiecką,
w wielu przypadkach zostały zamienione w ruinę lub
usypisko gruzów. Zabytki te zostały odbudowane
z niemałym trudem i kosztem przez Polskę Ludową,
z kolei zbadane doraźnie przez naukę polską, a przy
tej sposobności poznane lepiej i gruntowniej w związ-
ku z obnażeniem szkieletu budowli i odsłonięciem
czy — w późniejszej fazie — odkopaniem niejednego
ważnego szczegółu czy reszt dawniejszych budowli,
np. romańskich. Z biegiem czasu obiekty te stały się
przedmiotem systematycznej analizy naukowej, co
wiodło do ogłoszenia drukiem długiego szeregu publi-
kacji. Są nimi bardzo liczne rozprawy ogłaszane
w wydawnictwach śląskich i nieśląskich, w postaci
czy to opracowań poszczególnych zabytków i wybra-
nych problemów, czy to ujęć bardziej kompletnych,
jakie ukazały się w formie osobnych książek. Jeśli
chodzi o te drugie, wystarczy wymienić Architekturą
na Śląsku do połowy XIII w. (Zygmunt Świechow-
ski), monografię ratusza wrocławskiego (Marcin Bu-
kowski i Mieczysław Zlat), monografię katedry wro-
cławskiej (M. Bukowski) i zamku piastowskiego
w Brzegu (M. Zlat). Charakter całościowy posiada
też praca Alicji Karłowskiej Kamzowej Gotyckie
malarstwo ścienne na Śląsku w III tomie „Roczników
Sztuki Śląskiej". Rejestr ten dałoby się poszerzyć,'
ale nie chodzi przecież o bibliografię.

Sądzę, że w tej chwili uczeni śląscy dysponują
większą aktywnością badawczą i głębszą wiedzą

0 sztuce śląskiej niż przedwojenna nauka niemiecka.
Nie chodzi tu o normalne zjawisko narastania wiedzy
(także na warstwie dawnych osiągnięć niemieckich),
lecz o proporcje. Nie umniejszając zasług takich hi-
storyków sztuki śląskiej, jak Lutsch, Burgemeister

1 Grundmann (Die Kunstdenkraaler der Stadt Breslau,
t. I—III, Breslau 1930—34), Bimler, Guendel, Kloss,
Wiese, po wojnie Tintelnot — i inni, należy zdać
sobie sprawę z tego, że specjaliści niemieccy mogli
byli działać na Śląsku i w części działali od czasów
fryderycjańskich do r. 1945, a więc przez lat dwieś-
cie, kiedy polscy na większą skalę dopiero po r. 1945,
tj. przez lat mniej więcej dwadzieścia. Świadczy to
dobrze o pracowitości i energii polskich historyków
sztuki.

Warto zwrócić uwagę i na to, że dzisiejsza nauka

polska umie się zdobyć na obiektywny stosunek do
kultury Śląska, traktując na równi zabytki genetycz-
nie polskie, czeskie i niemieckie, przetrwałe na ba-
danym przez siebie obszarze. W każdym zaś razie
pracownicy polscy prowadzą owe badania w sposób'
diametralnie odmienny od naszego odwiecznego sąsia-
da, niewolnego od postaw szowinistycznych i urojeń.
Wystarczy przypomnieć, że nawet wydany w r. 1957
Worterbuch der Kunst Johannesa Jahna (Akademie-
Verlag, Berlin) w haśle Polnische Kunst stoi na sta-
nowisku, że sztuka polska zaczęła się dopiero po
powstaniu listopadowym (po poskromieniu polskiego
ruchu wyzwoleńczego „durch die Russen"), wskutek
czego dopiero wówczas miało nastąpić „wzmocnienie
polskiej świadomości narodowej", co „przyniosło ma-
larstwu nowe narodowe treści. Głównymi mistrzami
sztuki stali się Artur Grottger i Jan Matejko, malarz
dużych obrazów historycznych w rodzaju Delaroche'a
i Piloty'ego" (!). Przedtem istniała w Polsce, zda-
niem Jahna, naprzód sztuka niemiecka (kolonistów
niemieckich), od XVI w. włoska, potem saska, do-
piero po r. 1831 polska. Jestem zdeklarowanym zwo-
lennikiem obiektywizmu naukowego, ale niekiedy
przychodzi mi na myśl, że i polska historia sztuki
powinna by jakoś reagować na tego rodzaju wystą-
pienia uczonych niemieckich.

Nie próbuję niczego sugerować. Sądzę jednak, że
nasze badania nad sztuką muszą jak najprędzej prze-
kroczyć barierę granic krajowych; że podobnie jak
Węgrzy powinniśmy dysponować instytutem sztuki za
granicą i włączyć się wreszcie do ogólnoeuropejskich;
a może i światowych badań nad obcą twórczością
artystyczną. Winniśmy penetrować nie tylko własny
dorobek, lecz także sztukę włoską, francuską, angiel-
ską, skandynawską itd. Oczywista — także niemiecką,
czym zresztą w znacznej mierze istotnie już się zaj-
mujemy. Dowodzi tego m.in. dzieło o Wrocławiu,
świadcząc o naszym obiektywizmie naukowym i na-
szej tolerancji. Powyższe, zapewne zbyt obszerne jak
na ich zamierzoną marginalność, uwagi były może
potrzebne ze względu na badania prowadzone na
Śląsku, których wyrazem jest także omawiana książ-
ka, opracowana pod redakcją T. Broniewskiego
i M. Zlata. O redaktorach i autorach dzieła będzie
jednak mowa nieco później.

Książka

Sztuka Wrocławia jest piękną książką, którą przy-
jemnie wziąć do ręki. Posiada format średni, raczej
poręczny, zbliżony do kwadratu. Trwała, płócienna
oprawa odznacza się szaro-żółtawą barwą, z którą
ładnie kontrastuje ciemnopopielata wyklejka we-
wnętrzna. Czcionka jest wyraźna; stosunek kolumny
do marginesów wyczuty, chociaż marginesy boczne
nie są szerokie, co całkowicie tłumaczy konieczna
w naszych warunkach oszczędność. Książka jest
obszerna, bo zawiera wraz z indeksami, spisami roz-
działów, rycin itp. 509 stron i 420 rycin wytłoczo-
nych na papierze ilustracyjnym kl. III, 100 gr z fa-
bryki w Dąbrowicy. Wykonały zamówienie Zakłady
Graficzne RSW „Prasa" we Wrocławiu. Dzieło zostało
wydane w zbyt szczupłym nakładzie 4750 + 250 egzem-
plarzy, których cenę skalkulowano na zł 155. Z ra-
mienia wydawcy, tj. Zakładu Narodowego im. Osso-
 
Annotationen