Recenzje i omówienia
141
sekwencje te wynikają między innymi z braku pełnego zestawu
materiałów i literatury, o czym autor zresztą czytelnika lojalnie
informuje i mankamentem tym obarcza „chwilowy" brak
możliwości przeprowadzenia interesujących go badań ([...]
das Forschungsgebiet zur Zeit ist jucht zugSnglich [...]*). Mając
więc do dyspozycji archiwalny, zbierany z kilku źródeł, a jednak
niepełny, bo nicaktualizowany od czasów ostatniej wojny
zestaw wiadomości, musiał Loewe przyjąć odpowiednią metodę,
która złagodziłaby niedobór treści merytorycznej, a pozwoliła
wyeksponować walory formalne książki.
W ten sposób powstał rodzaj przewodnika turystycznego
0 ambicjach naukowych, składający się z dwóch zasadniczych
części. Pierwsza z nich — to wprowadzenie do typologii oma-
wianego budownictwa drewnianego, w którym autor stojąc
na gruncie znanych skądinąd teorii o „wschodniogermańskiej"
genezie kultury Śląska począwszy od XH w. całkowicie prze-
milcza wpływ, jaki na badaną przez niego architekturę miały
tradycyjnie tu występujące konstrukcje przysłupowe Łużyczan
1 Milczan. Stąd też w części wstępnej, jak i na wielu następnych
stronicach książki szczególnie dużo miejsca poświęca Loewe
ryglówcc, którą istotnie przeszczepili koloniści niemieccy na
tereny słowiańskie, gdzie stosowano dotąd wyłącznie rodzimą
formę wieńcówki. Konstrukcja zrębowa została więc potrak-
towana i oceniona w kategoriach czysto użytkowych, szcze-
gólnie ze względu na sobie właściwą zaletę „ocieplania" wnętiz.
Nie podjęte natomiast zostało zagadnienie dużego zróżnico-
wania konstrukcji zrębowych, a więc wyczerpującego omówie-
nia sposobów wiązania węgłów, obróbki kloców ściennych,
osadzania otworów itp.
Myli się również Loewe wiążąc (wznoszenie konstrukcji
przysłupowych głównie z obszarem Śląska i przypisując im
jednoznaczną odmienność od budowli innych regionów. Twier-
dzeniu temu przeczy szereg publikacji, które wykazują nie-
wątpliwe związki domów przysłupowych występujących w zwar-
tych zespołach zarówno na terenach Dolnych, jak i Górnych
Łużyc, Saksonii, a także w Małopolsce i północnych rejonach
Czech4. Polemizując z Frankem5 na temat wykształcenia się
i stosowania konstiukcji przysłupowej, usiłuje na kilku ilu-
strowanych i skromnie zresztą skomentowanych przykładach
(str. 55, 86, 150) wykazać, że wiązanie przysłupowe jest układem
statycznie zbędnym i nieoszczędnym. Istotnie, autor ma rację,
jeśli rozpatrujemy ten ustrój konstrukcyjny jako problem sam
dla siebie i w odniesieniu tylko do niewielkich obiektów, o sto-
sunkowo małej wysokości ścian zrębu6. Wiadomo też, że zbu-
dowanie domu przysłupowego jest znacznie droższe od pize-
ciętnego kosztu podobnego obiektu wykonanego w wieńcówce,
a zwłaszcza w szkielecie drewnianym7. Upraszczając w ten
sposób całe zagadnienie, nie bierze jednak Loewe pod uwagę
dostatku drewna występującego na lesistych terenach Błot
Szprewskich, Pogórza Łużyckiego, Sudeckiego i Karpackiego,
gdzie względy oszczędnościowe nie wchodziły w zasadzie w ra-
3 Lówe, Schlcsische Holtbnutn, s. 4.
4 J. A. Miłobędzki, System 9 slupów w Zakliczynie nad Dunajcem,
„Biuletyn Historii Sztuki", IX (1947) s. 360- 367; C. Saupe, Das Umgc-
bindehausin Sachsen, [w:] Von Domen, Miihlen und Goldenen Rcitern, Dresden
1955, s. 161 — 168; F. Kotula, Pochodzenie domów przysłupowych w Rze-
szowskietn, ,,Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", V (1957), nr 3 — 4,
s. 551—562; F. Kotula, Typy drewnianych budynków na Podgórzu w woje-
wództwie rzeszowskim, „Ochrona zabytków", 1958, nr 1—2, s. 40—44; J.
Tłoczek, Chałupy polskie. Warszawa 1958, s. 14—15, 37; E. Deutschmann,
Lausitzer Holzhaukunst, Bautzen 1959, s. 19 — 21.
3 H. Frankę, Ostgermanische Holzhaukultur und ihre Bedeuttmg fur
das deutsche Sicdlungswerk, Wrocław 1936, s. 37 — 46.
6 M. i K. Piechotkowie, Bożnice drewniane. Warszawa 1957, s. 45.
7 Deutschmann, op. c/r., s. 20.
chubę, i nie wspomina, że istotnym czynnikiem kształtującym
budownictwo przysłupowe stał się między innymi problem
wydzielenia zrębu w związku z destrukcyjną dla ścian pracą
krosien tkackich, a także głębokiego tradycjonalizmu rdzennej
ludności, kultywującej wypróbowane, trwalsze sposoby bu-
dowania8.
Niewątpliwym osiągnięciem książki Loewego jest próba
usystematyzowania form szkieletu domów przysłupowych,
nieco odmienna od tez Frankcgo. Proponowany podział na
3 grupy, zależnie od rodzaju zastizałów — które mogą być
długie, krótkie lub łukowato ukształtowane — wydaje się
być wyczerpujący również w odniesieniu do obiektów wy-
stępujących w Rzeszowskiem1*, Krakowskiem10 i Olsztyńskiem1',
nie licząc oczywiście Śląska oiaz obu regionów łużyckich.
Natomiast próba klasyfikacji stodół (szkieletowych, zrębowych
i słupowych) nie jest przekonywająca głównie z powodu braku
rzutów i przekrojów budynków. Występująca w wielu wypadkach
złożoność układów przestrzennych tych obiektów, łączenie
w nich nierzadko kilku funkcji (stodoły, spichrza, piwnicy,
a nawet pomieszczenia inwentarskiego) nie pozwalają na akcep-
towanie bez zastrzeżeń tez założonych przez autora. Błąd
Loewego nie wypływa tu tyle z nieznajomości zagadnień, ile
z wadliwie przyjętej metody, polegającej na wysnuwaniu wnio-
sków wyłącznie na podstawie analizy fasad. Słuszne, co pod-
kreślono poprzednio, kryteria usystematyzowania elewacji
domów przysłupowych nie mogą mieć zastosowania do stodół
i szop. Na terenie Dolnego Śląska można wskazać szereg bu-
dynków składowych12, których rozczłonkowany rzut, intere-
sująco rozwiązany układ funkcjonalny i konstrukcja sugerują
konieczność przyjęcia innych kryteriów przy próbie systematyki
obiektów. Gdyby znów autor zadał sobie tiud prześledzenia
niczmieinie ciekawych form budownictwa ludowego np. w Mało-
polsce, a więc na terenach o wiekowych tradycjach stosowania
drewna, ale noszących wyraźne piętno naleciałości kolonizacji
łużycko-śląskiej, wówczas musiałby z pewnością jeśli nie zmienić,
to przynajmniej wzbogacić swoje nazbyt skromne wnioski,
oparte na niepełnych obserwacjach wyniesionych z regionu
dolnośląskiego13.
Druga część książki obejmująca ilustracje wybranych
obiektów może budzić poważne zastrzeżenie pod względem
przyjętego układu. Podział Dolnego Śląska na cztery sztucznie
wydzielone rejony: 1. Ziemia kłodzka, 2. Pogórze Kamicnno-
górsko-wałbrzyskie, 3. Dolina Bobru, Góry Izerskie i Karko-
nosze oraz 4. Dolina Nysy — nie jest rozwiązaniem najszczę-
śliwszym. Jest to układ przejęty z przewodników turystyeznych,
nie odpowiadający ani podziałowi geograficznemu Śląska,
ani nie pokrywający się z dwustrefowym zasięgiem dominujących
konstrukcji: wieńcówki w Kotlinie Kłodzkiej i osadach wyso-
kogórskich, oraz pizysłupowej na terenach pozostałych. Dalszą
konsekwencją tego wadliwego układu topograficznego stało
się przemieszanie obiektów pełniących różnorodne funkcje.
8 Z. Ciekliński, Przyczynek do konfrontacji konserwatorskich, „Biuletyn
Historii Sztuki" XXXIII (1971) s. 297 - przedstawia tzw. dom tkaczy przy
ul. Nowotki nr 20 w Pabianicach. Cechy zewnętrzne budynku wskazują, na
podobieństwo z domami przyslupowymi wznoszonymi w rejonie Bogatyni.
Powstanie tego domu wiąże się z emigracja tkaczy dolnośląskich do Króle-
stwa Polskiego w początku XIX w.
9 Chałupy w Pruchniku, Kańczudze, Grzesce, Przeworsku i Markowej.
10 Zakliczyn, Kety, Cieszyn, Myślenice, Bronowice.
11 Kryszcwo pow. Ełk, Woźnice i Warpuny pow. Mrągowo.
'2 Np. Wigancice Żytawskie nr 86, Zatonie nr 192.
1J Kotula, Typy drewnianych op. cii., s. 55. Podczas inwentaryzacji
konstrukcji przysłupowych na terenie Rzeszowszczyzny w 1972 r. widziałem
kilkanaście stodół, budynków mieszkalno-gospodarczych i składowych,
w których występowała różnorodność rozwiązań technicznych i funkcjo-
nalnych, np. w Urzejowicach, Niżatyczach, Grzesce, Kraczkowej i innych.
141
sekwencje te wynikają między innymi z braku pełnego zestawu
materiałów i literatury, o czym autor zresztą czytelnika lojalnie
informuje i mankamentem tym obarcza „chwilowy" brak
możliwości przeprowadzenia interesujących go badań ([...]
das Forschungsgebiet zur Zeit ist jucht zugSnglich [...]*). Mając
więc do dyspozycji archiwalny, zbierany z kilku źródeł, a jednak
niepełny, bo nicaktualizowany od czasów ostatniej wojny
zestaw wiadomości, musiał Loewe przyjąć odpowiednią metodę,
która złagodziłaby niedobór treści merytorycznej, a pozwoliła
wyeksponować walory formalne książki.
W ten sposób powstał rodzaj przewodnika turystycznego
0 ambicjach naukowych, składający się z dwóch zasadniczych
części. Pierwsza z nich — to wprowadzenie do typologii oma-
wianego budownictwa drewnianego, w którym autor stojąc
na gruncie znanych skądinąd teorii o „wschodniogermańskiej"
genezie kultury Śląska począwszy od XH w. całkowicie prze-
milcza wpływ, jaki na badaną przez niego architekturę miały
tradycyjnie tu występujące konstrukcje przysłupowe Łużyczan
1 Milczan. Stąd też w części wstępnej, jak i na wielu następnych
stronicach książki szczególnie dużo miejsca poświęca Loewe
ryglówcc, którą istotnie przeszczepili koloniści niemieccy na
tereny słowiańskie, gdzie stosowano dotąd wyłącznie rodzimą
formę wieńcówki. Konstrukcja zrębowa została więc potrak-
towana i oceniona w kategoriach czysto użytkowych, szcze-
gólnie ze względu na sobie właściwą zaletę „ocieplania" wnętiz.
Nie podjęte natomiast zostało zagadnienie dużego zróżnico-
wania konstrukcji zrębowych, a więc wyczerpującego omówie-
nia sposobów wiązania węgłów, obróbki kloców ściennych,
osadzania otworów itp.
Myli się również Loewe wiążąc (wznoszenie konstrukcji
przysłupowych głównie z obszarem Śląska i przypisując im
jednoznaczną odmienność od budowli innych regionów. Twier-
dzeniu temu przeczy szereg publikacji, które wykazują nie-
wątpliwe związki domów przysłupowych występujących w zwar-
tych zespołach zarówno na terenach Dolnych, jak i Górnych
Łużyc, Saksonii, a także w Małopolsce i północnych rejonach
Czech4. Polemizując z Frankem5 na temat wykształcenia się
i stosowania konstiukcji przysłupowej, usiłuje na kilku ilu-
strowanych i skromnie zresztą skomentowanych przykładach
(str. 55, 86, 150) wykazać, że wiązanie przysłupowe jest układem
statycznie zbędnym i nieoszczędnym. Istotnie, autor ma rację,
jeśli rozpatrujemy ten ustrój konstrukcyjny jako problem sam
dla siebie i w odniesieniu tylko do niewielkich obiektów, o sto-
sunkowo małej wysokości ścian zrębu6. Wiadomo też, że zbu-
dowanie domu przysłupowego jest znacznie droższe od pize-
ciętnego kosztu podobnego obiektu wykonanego w wieńcówce,
a zwłaszcza w szkielecie drewnianym7. Upraszczając w ten
sposób całe zagadnienie, nie bierze jednak Loewe pod uwagę
dostatku drewna występującego na lesistych terenach Błot
Szprewskich, Pogórza Łużyckiego, Sudeckiego i Karpackiego,
gdzie względy oszczędnościowe nie wchodziły w zasadzie w ra-
3 Lówe, Schlcsische Holtbnutn, s. 4.
4 J. A. Miłobędzki, System 9 slupów w Zakliczynie nad Dunajcem,
„Biuletyn Historii Sztuki", IX (1947) s. 360- 367; C. Saupe, Das Umgc-
bindehausin Sachsen, [w:] Von Domen, Miihlen und Goldenen Rcitern, Dresden
1955, s. 161 — 168; F. Kotula, Pochodzenie domów przysłupowych w Rze-
szowskietn, ,,Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", V (1957), nr 3 — 4,
s. 551—562; F. Kotula, Typy drewnianych budynków na Podgórzu w woje-
wództwie rzeszowskim, „Ochrona zabytków", 1958, nr 1—2, s. 40—44; J.
Tłoczek, Chałupy polskie. Warszawa 1958, s. 14—15, 37; E. Deutschmann,
Lausitzer Holzhaukunst, Bautzen 1959, s. 19 — 21.
3 H. Frankę, Ostgermanische Holzhaukultur und ihre Bedeuttmg fur
das deutsche Sicdlungswerk, Wrocław 1936, s. 37 — 46.
6 M. i K. Piechotkowie, Bożnice drewniane. Warszawa 1957, s. 45.
7 Deutschmann, op. c/r., s. 20.
chubę, i nie wspomina, że istotnym czynnikiem kształtującym
budownictwo przysłupowe stał się między innymi problem
wydzielenia zrębu w związku z destrukcyjną dla ścian pracą
krosien tkackich, a także głębokiego tradycjonalizmu rdzennej
ludności, kultywującej wypróbowane, trwalsze sposoby bu-
dowania8.
Niewątpliwym osiągnięciem książki Loewego jest próba
usystematyzowania form szkieletu domów przysłupowych,
nieco odmienna od tez Frankcgo. Proponowany podział na
3 grupy, zależnie od rodzaju zastizałów — które mogą być
długie, krótkie lub łukowato ukształtowane — wydaje się
być wyczerpujący również w odniesieniu do obiektów wy-
stępujących w Rzeszowskiem1*, Krakowskiem10 i Olsztyńskiem1',
nie licząc oczywiście Śląska oiaz obu regionów łużyckich.
Natomiast próba klasyfikacji stodół (szkieletowych, zrębowych
i słupowych) nie jest przekonywająca głównie z powodu braku
rzutów i przekrojów budynków. Występująca w wielu wypadkach
złożoność układów przestrzennych tych obiektów, łączenie
w nich nierzadko kilku funkcji (stodoły, spichrza, piwnicy,
a nawet pomieszczenia inwentarskiego) nie pozwalają na akcep-
towanie bez zastrzeżeń tez założonych przez autora. Błąd
Loewego nie wypływa tu tyle z nieznajomości zagadnień, ile
z wadliwie przyjętej metody, polegającej na wysnuwaniu wnio-
sków wyłącznie na podstawie analizy fasad. Słuszne, co pod-
kreślono poprzednio, kryteria usystematyzowania elewacji
domów przysłupowych nie mogą mieć zastosowania do stodół
i szop. Na terenie Dolnego Śląska można wskazać szereg bu-
dynków składowych12, których rozczłonkowany rzut, intere-
sująco rozwiązany układ funkcjonalny i konstrukcja sugerują
konieczność przyjęcia innych kryteriów przy próbie systematyki
obiektów. Gdyby znów autor zadał sobie tiud prześledzenia
niczmieinie ciekawych form budownictwa ludowego np. w Mało-
polsce, a więc na terenach o wiekowych tradycjach stosowania
drewna, ale noszących wyraźne piętno naleciałości kolonizacji
łużycko-śląskiej, wówczas musiałby z pewnością jeśli nie zmienić,
to przynajmniej wzbogacić swoje nazbyt skromne wnioski,
oparte na niepełnych obserwacjach wyniesionych z regionu
dolnośląskiego13.
Druga część książki obejmująca ilustracje wybranych
obiektów może budzić poważne zastrzeżenie pod względem
przyjętego układu. Podział Dolnego Śląska na cztery sztucznie
wydzielone rejony: 1. Ziemia kłodzka, 2. Pogórze Kamicnno-
górsko-wałbrzyskie, 3. Dolina Bobru, Góry Izerskie i Karko-
nosze oraz 4. Dolina Nysy — nie jest rozwiązaniem najszczę-
śliwszym. Jest to układ przejęty z przewodników turystyeznych,
nie odpowiadający ani podziałowi geograficznemu Śląska,
ani nie pokrywający się z dwustrefowym zasięgiem dominujących
konstrukcji: wieńcówki w Kotlinie Kłodzkiej i osadach wyso-
kogórskich, oraz pizysłupowej na terenach pozostałych. Dalszą
konsekwencją tego wadliwego układu topograficznego stało
się przemieszanie obiektów pełniących różnorodne funkcje.
8 Z. Ciekliński, Przyczynek do konfrontacji konserwatorskich, „Biuletyn
Historii Sztuki" XXXIII (1971) s. 297 - przedstawia tzw. dom tkaczy przy
ul. Nowotki nr 20 w Pabianicach. Cechy zewnętrzne budynku wskazują, na
podobieństwo z domami przyslupowymi wznoszonymi w rejonie Bogatyni.
Powstanie tego domu wiąże się z emigracja tkaczy dolnośląskich do Króle-
stwa Polskiego w początku XIX w.
9 Chałupy w Pruchniku, Kańczudze, Grzesce, Przeworsku i Markowej.
10 Zakliczyn, Kety, Cieszyn, Myślenice, Bronowice.
11 Kryszcwo pow. Ełk, Woźnice i Warpuny pow. Mrągowo.
'2 Np. Wigancice Żytawskie nr 86, Zatonie nr 192.
1J Kotula, Typy drewnianych op. cii., s. 55. Podczas inwentaryzacji
konstrukcji przysłupowych na terenie Rzeszowszczyzny w 1972 r. widziałem
kilkanaście stodół, budynków mieszkalno-gospodarczych i składowych,
w których występowała różnorodność rozwiązań technicznych i funkcjo-
nalnych, np. w Urzejowicach, Niżatyczach, Grzesce, Kraczkowej i innych.