19. Giulio Monteverde, nagrobek Francesca Oneto (zm.
1879)
dusze miały ucieleśniać to, co irracjonalne, i po-
średniczyć między bytem doczesnym i wiecznym.
Była to zarazem personifikacja tego, co nieświa-
dome, personifikacja wszystkich życzeń, pragnień,
nastrojów, uczuć i przeczuć. Łączą się z nią ele-
menty erotycznej fantazji.
Cmentarz w Staglieno jest znakomitą ilustra-
cją dziewiętnastowiecznej mieszczańskiej moral-
ności, jest w niej niezwykle silnie zakorzenio-
ny. Wyraża świat ludzi starannie ubranych, za-
piętych pod szyję, świat niemalże chorobliwy w
swej pruderii, pełen zakazów i ograniczeń. Nagość
może być zatem dozwolona tylko w uwarunko-
waniach sztuki, z jej rolą uszlachetniającą, ide-
alizującą i oczyszczającą, z całym przynależnym
jej szacunkiem oraz nieskończoną ilością listków
figowych. Tę artystyczną swobodę rzeźbiarze ge-
nueńscy wykorzystali maksymalnie, zestawiając
często w sposób szokujący postacie współcześnie
ubrane z rozebranymi. Zaznacza się to szczegól-
nie w przedstawieniach kobiet. Jedne fascynują
swoją niedostępnością i mieszczańską cnotą, dru-
gie przeciwnie —- swoją dotykalną, zmysłową u-
rodą, swoją wyzywającą nagością, pozornie uspra-
wiedliwioną jedynie artystycznymi pobudkami.
Zaskakujące i szokujące widza zestawianie
owych sprzecznych tendencji całkowicie się mie-
ści w kodeksie moralnym burżuazji, która z jed-
nej strony stawiała wyraźne bariery i ograni-
czenia, z drugiej, przy zachowaniu pozorów przy-
zwoitości, pozwalała na wszystko33. Powiedzieć
by można, iż ta postawa, tak ambiwalentna i peł-
na hipokryzji, jest nieodzowną cechą owego cmen-
tarnego królestwa szczególnego smaku, jednocze-
śnie tak charakterystycznego dla XIX wieku. Za-
razem jednak pozwala przybliżyć się (być może
tylko intuicyjnie) do pewnej uniwersalnej pra-
wdy: pogodzenia dwóch przeciwieństw — miło-
ści i śmierci; do syntezy dwóch spraw pozornie
nie do pogodzenia — moralności i grzechu; do te-
go, co zdąża ku całkowitemu zespoleniu w mi-
łości, i tego, co stanowi o śmierci, co powoduje
unicestwienie i rozpad. W genueńskich rzeźbach
nagrobkowych pulsują zgodnym rytmem Eros i
Tbanatois. Dlatego obok wezbranych zmysłową
namiętnością nagich piersi pojawiają się wyma-
cerowane szkielety i czaszki, piszczele sąsiadują
z jędrnymi pośladkami, otulone całunem truchła
idą w taniec z młodymi dziewczynami, które epa-
tują widza swoją nagością.
Oczywiście dziś może kogoś razić lub śmie-
szyć naiwność tych przedstawień, ów kontrast mię-
dzy np. skrajnie werystycznym ukazaniem zmar-
łego (w tużurku z bokobrodami) a jego unoszącą
się do nieba duszą, przedstawioną jako młoda,
piękna postać kobieca, z wyraźnym nierzadko
podkreśleniem rysów erotycznych. Wiemy już, że
w genueńskich nagrobkach weryzim i szczególny
naturahstyczny symbolizm mieszają się z wątka-
mi wanitutywnymi, nawiązującymi do tradycyj-
nych symboli przypominających o śmierci. A więc
maimy do czynienia ze wspomnianą już sceną
swoistego „tańca śmierci”: oglądamy nagą ko-
bietę w parze z owiniętym w całun kościotrupem,
jak np. na nagrobku rodziny Celle (1893, rzeźb.
G. Monteverde). Zwraca uwagę kontrast zmy-
słowej cielesności nagiej kobiety — symbolizują-
cej może duszę, może życie, może doczesną mi-
łość — z obejmującym ją przerażającym szkie-
letem (ryc. 20). Naturalistycznie potraktowany, na
wpół nakryty całunem szkielet z podniesionym
ku górze ramieniem oglądać także można na na-
grobku Salvatore Queiroto (1901, rzeźb. G. Navo-
ne). Występują też inne atrybuty wanitatywne,
jak np. czaszka, geniusze z pochodniami itp. Za-
równo tego rodzaju, jak i inne symbole łączą się
na nagrobkach i występują razem. Obok silnie
zaznaczonej symboliki botanicznej można ogólnie
33 G r a s s o, P e 11 i c c i, o.c., s. 122.
112
1879)
dusze miały ucieleśniać to, co irracjonalne, i po-
średniczyć między bytem doczesnym i wiecznym.
Była to zarazem personifikacja tego, co nieświa-
dome, personifikacja wszystkich życzeń, pragnień,
nastrojów, uczuć i przeczuć. Łączą się z nią ele-
menty erotycznej fantazji.
Cmentarz w Staglieno jest znakomitą ilustra-
cją dziewiętnastowiecznej mieszczańskiej moral-
ności, jest w niej niezwykle silnie zakorzenio-
ny. Wyraża świat ludzi starannie ubranych, za-
piętych pod szyję, świat niemalże chorobliwy w
swej pruderii, pełen zakazów i ograniczeń. Nagość
może być zatem dozwolona tylko w uwarunko-
waniach sztuki, z jej rolą uszlachetniającą, ide-
alizującą i oczyszczającą, z całym przynależnym
jej szacunkiem oraz nieskończoną ilością listków
figowych. Tę artystyczną swobodę rzeźbiarze ge-
nueńscy wykorzystali maksymalnie, zestawiając
często w sposób szokujący postacie współcześnie
ubrane z rozebranymi. Zaznacza się to szczegól-
nie w przedstawieniach kobiet. Jedne fascynują
swoją niedostępnością i mieszczańską cnotą, dru-
gie przeciwnie —- swoją dotykalną, zmysłową u-
rodą, swoją wyzywającą nagością, pozornie uspra-
wiedliwioną jedynie artystycznymi pobudkami.
Zaskakujące i szokujące widza zestawianie
owych sprzecznych tendencji całkowicie się mie-
ści w kodeksie moralnym burżuazji, która z jed-
nej strony stawiała wyraźne bariery i ograni-
czenia, z drugiej, przy zachowaniu pozorów przy-
zwoitości, pozwalała na wszystko33. Powiedzieć
by można, iż ta postawa, tak ambiwalentna i peł-
na hipokryzji, jest nieodzowną cechą owego cmen-
tarnego królestwa szczególnego smaku, jednocze-
śnie tak charakterystycznego dla XIX wieku. Za-
razem jednak pozwala przybliżyć się (być może
tylko intuicyjnie) do pewnej uniwersalnej pra-
wdy: pogodzenia dwóch przeciwieństw — miło-
ści i śmierci; do syntezy dwóch spraw pozornie
nie do pogodzenia — moralności i grzechu; do te-
go, co zdąża ku całkowitemu zespoleniu w mi-
łości, i tego, co stanowi o śmierci, co powoduje
unicestwienie i rozpad. W genueńskich rzeźbach
nagrobkowych pulsują zgodnym rytmem Eros i
Tbanatois. Dlatego obok wezbranych zmysłową
namiętnością nagich piersi pojawiają się wyma-
cerowane szkielety i czaszki, piszczele sąsiadują
z jędrnymi pośladkami, otulone całunem truchła
idą w taniec z młodymi dziewczynami, które epa-
tują widza swoją nagością.
Oczywiście dziś może kogoś razić lub śmie-
szyć naiwność tych przedstawień, ów kontrast mię-
dzy np. skrajnie werystycznym ukazaniem zmar-
łego (w tużurku z bokobrodami) a jego unoszącą
się do nieba duszą, przedstawioną jako młoda,
piękna postać kobieca, z wyraźnym nierzadko
podkreśleniem rysów erotycznych. Wiemy już, że
w genueńskich nagrobkach weryzim i szczególny
naturahstyczny symbolizm mieszają się z wątka-
mi wanitutywnymi, nawiązującymi do tradycyj-
nych symboli przypominających o śmierci. A więc
maimy do czynienia ze wspomnianą już sceną
swoistego „tańca śmierci”: oglądamy nagą ko-
bietę w parze z owiniętym w całun kościotrupem,
jak np. na nagrobku rodziny Celle (1893, rzeźb.
G. Monteverde). Zwraca uwagę kontrast zmy-
słowej cielesności nagiej kobiety — symbolizują-
cej może duszę, może życie, może doczesną mi-
łość — z obejmującym ją przerażającym szkie-
letem (ryc. 20). Naturalistycznie potraktowany, na
wpół nakryty całunem szkielet z podniesionym
ku górze ramieniem oglądać także można na na-
grobku Salvatore Queiroto (1901, rzeźb. G. Navo-
ne). Występują też inne atrybuty wanitatywne,
jak np. czaszka, geniusze z pochodniami itp. Za-
równo tego rodzaju, jak i inne symbole łączą się
na nagrobkach i występują razem. Obok silnie
zaznaczonej symboliki botanicznej można ogólnie
33 G r a s s o, P e 11 i c c i, o.c., s. 122.
112