Marcin
Kaleciński
je finezyjnie upięte fryzury, na sobie noszą jedynie klejnoty. Taka była ówczesna
konwencja przedstawiania aktu, trudno więc utożsamiać je, za Teresą Grzyb-
kowską, z kurtyzanami (w odniesieniu do północnego, hanzeatyckiego miasta
proponujemy zastosowanie innego terminu, ten rezerwując dla bardziej wy-
rafinowanej, romańskiej tradycji tej profesji)47. To raczej obiekty fantazji męż-
czyzn, ukazane w tym typowo voyeurystycznym dziele jako nieskrępowane
dziewczęta, o gestach nie tyleż podpatrzonych w zamtuzie, lecz raczej w żeń-
skiej łaźni, gdzie ze względu na odmienność psychiki kobiety zachowują się
wobec siebie bardziej poufale i czule niż mężczyźni w tej samej sytuacji. Taka
„naturalna” interpretacja ich obecności na naszym obrazie wydaje się bardziej
uzasadniona niż wyprawy na manowce feministycznej historii sztuki, która
zdążyła już w przypadku tego tematu zaproponować lesbijski klucz interpre-
tacji. Nagość na gdańskim obrazie w żadnej mierze nie gorszyła w momencie
jego powstania, w czasach, w których sypiano nago, a kąpieli, zwłaszcza w po-
dróży, często zażywano wspólnie. Poza wszystkim musimy pamiętać, że gdań-
ski obraz namalował mężczyzna dla męskich odbiorców, którzy od pradawna
przypisują kobietom cechy występne, bo takowymi chcą je widzieć, zarzucają
im nieczystość, bo pragną, by wobec nich były występne i rozpustne.
Twarz gdańskiego Akteona, myśliwego w kompletnym, barwnym rynsztun-
ku, nie wyraża głębszych refleksji. Diana z lekkim uśmiechem kieruje weń wodę
ze szprycy - unikatowe wyobrażenie tego cokolwiek trywialnego urządzenia,
spełniającego się równie skutecznie jako lewatywa, nadaje scenie dodatkowego
ciężkiego i rubasznego podtekstu. W ten oto sposób Diana zaprasza młodzień-
ca do perwersyjnej gry, którą śmiertelnik przypłaci życiem. O ile w przypadku
historii Lukrecji byliśmy świadkami męskiego widowiska z Tukrecją-samobój-
czynią w roli głównej, o tyle dzieje Diany i Akteona są tu północną wersją swo-
istej caccia amorosa48, okrutnych, miłosnych łowów na mężczyznę. Tym bar-
dziej bezwzględnych, że Akteon przypadkiem, w sposób niezamierzony, stał
się świadkiem kąpieli Diany - to fatum zdeterminowało jego los, a caelestis cri-
mina stała się rozkoszą bogini. Symbolicznymi znakami przeznaczenia są dwa
psy o skontrastowanym kolorze sierści - białym i czarnobrązowym, trzymane
z gracją na smyczy przez Akteona. Należy wiązać je z dawną symboliką chro-
matyczną bieli i czerni, łączoną z cyklicznością czasu - na cassone Jacopa da
Sellaio z przedstawieniem ujętego według Petrarki Triumfu czasu na zegarze
słonecznym zasiada Saturn, a towarzyszą mu biały i czarny pies. Podobnie jak
47 Gdańskie ladacznice od połowy XV w. wabiły w rejonie ulicy Zbytki i Różanej. Tolerujące
ich proceder władze miasta zabraniały im jedynie: „noszenia zbytkownej odzieży, jedwabi, zło-
ta, srebra, pereł, kamieni szlachetnych i droższych futer”. Bardziej dotkliwy dla prostytutek był
jednak nakaz udziału w gaszeniu pożarów, zob. T. Bogucka, Żyć w dawnym Gdańsku, Warszawa
1997, s. 138.
48 RF. Watson, The Garden of Love in Tuscan Art. Of the Early Renaissance, Phiładelphia
1979, s. 94-97.
150
Kaleciński
je finezyjnie upięte fryzury, na sobie noszą jedynie klejnoty. Taka była ówczesna
konwencja przedstawiania aktu, trudno więc utożsamiać je, za Teresą Grzyb-
kowską, z kurtyzanami (w odniesieniu do północnego, hanzeatyckiego miasta
proponujemy zastosowanie innego terminu, ten rezerwując dla bardziej wy-
rafinowanej, romańskiej tradycji tej profesji)47. To raczej obiekty fantazji męż-
czyzn, ukazane w tym typowo voyeurystycznym dziele jako nieskrępowane
dziewczęta, o gestach nie tyleż podpatrzonych w zamtuzie, lecz raczej w żeń-
skiej łaźni, gdzie ze względu na odmienność psychiki kobiety zachowują się
wobec siebie bardziej poufale i czule niż mężczyźni w tej samej sytuacji. Taka
„naturalna” interpretacja ich obecności na naszym obrazie wydaje się bardziej
uzasadniona niż wyprawy na manowce feministycznej historii sztuki, która
zdążyła już w przypadku tego tematu zaproponować lesbijski klucz interpre-
tacji. Nagość na gdańskim obrazie w żadnej mierze nie gorszyła w momencie
jego powstania, w czasach, w których sypiano nago, a kąpieli, zwłaszcza w po-
dróży, często zażywano wspólnie. Poza wszystkim musimy pamiętać, że gdań-
ski obraz namalował mężczyzna dla męskich odbiorców, którzy od pradawna
przypisują kobietom cechy występne, bo takowymi chcą je widzieć, zarzucają
im nieczystość, bo pragną, by wobec nich były występne i rozpustne.
Twarz gdańskiego Akteona, myśliwego w kompletnym, barwnym rynsztun-
ku, nie wyraża głębszych refleksji. Diana z lekkim uśmiechem kieruje weń wodę
ze szprycy - unikatowe wyobrażenie tego cokolwiek trywialnego urządzenia,
spełniającego się równie skutecznie jako lewatywa, nadaje scenie dodatkowego
ciężkiego i rubasznego podtekstu. W ten oto sposób Diana zaprasza młodzień-
ca do perwersyjnej gry, którą śmiertelnik przypłaci życiem. O ile w przypadku
historii Lukrecji byliśmy świadkami męskiego widowiska z Tukrecją-samobój-
czynią w roli głównej, o tyle dzieje Diany i Akteona są tu północną wersją swo-
istej caccia amorosa48, okrutnych, miłosnych łowów na mężczyznę. Tym bar-
dziej bezwzględnych, że Akteon przypadkiem, w sposób niezamierzony, stał
się świadkiem kąpieli Diany - to fatum zdeterminowało jego los, a caelestis cri-
mina stała się rozkoszą bogini. Symbolicznymi znakami przeznaczenia są dwa
psy o skontrastowanym kolorze sierści - białym i czarnobrązowym, trzymane
z gracją na smyczy przez Akteona. Należy wiązać je z dawną symboliką chro-
matyczną bieli i czerni, łączoną z cyklicznością czasu - na cassone Jacopa da
Sellaio z przedstawieniem ujętego według Petrarki Triumfu czasu na zegarze
słonecznym zasiada Saturn, a towarzyszą mu biały i czarny pies. Podobnie jak
47 Gdańskie ladacznice od połowy XV w. wabiły w rejonie ulicy Zbytki i Różanej. Tolerujące
ich proceder władze miasta zabraniały im jedynie: „noszenia zbytkownej odzieży, jedwabi, zło-
ta, srebra, pereł, kamieni szlachetnych i droższych futer”. Bardziej dotkliwy dla prostytutek był
jednak nakaz udziału w gaszeniu pożarów, zob. T. Bogucka, Żyć w dawnym Gdańsku, Warszawa
1997, s. 138.
48 RF. Watson, The Garden of Love in Tuscan Art. Of the Early Renaissance, Phiładelphia
1979, s. 94-97.
150