Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Towarzystwo Naukowe <Lublin> [Hrsg.]
Roczniki Humanistyczne: Historia Sztuki = History of art = Histoire de l'art — 41.1993

DOI Artikel:
Knapiński, Ryszard: Nieznana odyseja płockich zabytków
DOI Seite / Zitierlink:
https://doi.org/10.11588/diglit.27407#0051
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
NIEZNANA ODYSEJA PŁOCKICH ZABYTKÓW

47

kurię biskupią w Paderborn, po czym - według jej relacji - dr Tuschen (łub
Tuschenk) przejął sprawę w swoje ręce, powiadamiając o miejscu przechowy-
wania skarbów katedralnych biskupa płockiego*'*. Prawdopodobnie stało się
to w 1947 r., ponieważ do końca poprzedniego roku biskup płocki nie miał
jeszcze żadnych informacji o zaginionych skarbach.
Nie udało się ustalić daty, kiedy p. Thiergart przekazała zabytki płockie do
ratusza w Biełefełd, skąd później przekazano je do Reichsbank w Dusseldorfie.
Mogło to nastąpić jeszcze w 1945 r. Berta Thiergart wspomniała zdarzenie,
jakie miało miejsce już po zdeponowaniu skarbu w ratuszu. Nastąpił kolejny
atak bombowy aliantów, podczas którego ratusz w Bielefeld uległ częściowemu
zniszczeniu, lecz przedmioty zachowały się nie naruszone'^. Wówczas kierow-
nik Kasy w Biełefełd, Lohmeier, miał powiedzieć, że uratowane zabytki nie są
skarbami kultury niemieckiej, lecz zabytkami polskimi, i nie wolno ich zatrzy-
mać w Niemczech. Wtedy zrodziła się w niej mysi o konieczności zwrócenia
zagrabionych z Płocka kosztowności katedralnych. Pierwsze wątpliwości poja-
wiły się już po rozmowach ze wzmiankowanymi wyżej ekspertami (dr Miiłler,
dr Tuschen). Stanowczo stwierdziła: „Niemcy nie mogą się tym nieprawnie
wzbogacić, co ja z tak wielkim narażeniem życia uratowałam"^. Potem - nie
wiadomo, w jakich okoiicznościach - nawiązała kontakt z polskim adwokatem
z Oeyhausen, służącym w armii amerykańskiej, który zobowiązał się powiado-
mić o skarbach odpowiednie władze.
W trakcie spotkania pani Thiergart wręczyła mi oryginalne listy pisane do
niej przez jakiegoś Niemca imieniem Paul (nazwisko nieczytelne) i pewnego
Polaka (podpis nieczytelny); prawdopodobnie był to kapełan w służbie wojsk

Ta informacja nie znajduje potwierdzenia w aktach Kurii Płockiej. Istnieje natomiast kores-
pondencja, jaką wymieniał bp Tadeusz Zakrzewski z ks. prałatem Edwardem Lubowieckim, dusz-
pasterzem Połaków w Niemczech, rezydującym we Frankfurcie nad Menem.
Cytuję z wywiadu, który na skutek wzruszenia mojej rozmówczyni stał się bardziej chao-
tyczny: „Gdybym się o to nie starała, to wszystko mogłoby przepaść [...], więc upierałam się przy
tym, żeby otrzymać potwierdzenie z Banku Rzeszy (Reichsbank) [...]. Bardzo zmartwiłam się, jak
usłyszałam, że na ratusz spadły bomby [...]. A sam kasjer Lohmeier stanął błady ze strachu i nagi,
bo podmuch powietrza był tak siłny, że zerwał z niego całe odzienie [...]. Potem powiedział do
mnie: Niech Pani uważa na to, jak toczą się sprawy, żeby czasem nie okazało się, że nagłe rzeczy
te zginęły. Wtedy powiedziałam sobie [...]: Uratowałam przecież to wszystko z narażeniem życia,
[...] wobec tego skarby te muszą wrócić tam, skąd je przywiozłam, ponieważ Niemcy wcaie mi
w tym nie pomogłi".
Wypowiedź świadczy o uczciwości p. Berty Thiergart: „Zabiegałam o to, żeby to wszystko,
co uratowałam, powróciło tam, gdzie się to prawnie nałeży. To było dla mnie najważniejsze.
Upewniłam się co do tego, że nie ma żadnej wątpiiwości, co także powiedział pan Lohmeier, iż
rzeczy te wcałe nie są dobrami niemieckimi. Uratowałam je z narażeniem życia, a teraz kręcą się
tu różni faceci i chcą coś wykombinować, żeby się wzbogacić. Nie ma żadnej wątpliwości,
wszystkie rzeczy muszą znowu wrócić tam, skąd pochodzą".
 
Annotationen