Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Towarzystwo Naukowe <Lublin> [Editor]
Roczniki Humanistyczne: Historia Sztuki = History of art = Histoire de l'art — 46.1998(1999)

DOI article:
Okoń, Waldemar: Henryk Sienkiewicz, obrazy i Quo vadis
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.27558#0013
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
HENRYK SIENKIEWICZ, OBRAZY I QUO VAD1S

11

romantyzmu w kulturze polskiej bardzo istotny był topos Grecji-Polski, mie-
szczący się znakomicie w tak skłonnym do alegoryzacji nurcie polskiej myśli
. | o
mesjamstycznej .
Zacznijmy jednak od obrazów, które nie potrafiącemu malować pisarzowi
cisnęły się nieustannie pod pióro, będąc ewokacją zarówno historii, jak i na-
prawdę widzianych pejzaży. Otóż na przykład w tekście opublikowanym
w 1905 roku, w recenzji książki Anatola France’a pod tytułem Sur la pierre
blanche, odnajdujemy opis Koryntu, w którym to mieście pisarz był w czasie
swej podróży po Grecji razem z malarzem Kazimierzem Pochwalskim. Sien-
kiewicz, po krótkim i niezbyt przychylnym przedstawieniu Koryntu współ-
czesnego, natychmiast przenosi się do starożytności pisząc:

Lecz w owych czasach Galion, który rządził i sądził, miał niemało zajęcia i mógł
tylko wczesne godziny poświęcać swoim przyjaciołom. Przybrani w białe togi,
wypoczęci, spokojni, przechadzali się po szafranowym piasku wśród ciemnych
cyprysów, oddychając rzeźwym powietrzem; spoglądali na Parnas, na morze
i miasto, czasem siadali na wygiętych w łuk ławkach, wedle fontann, i gdy po-
wiew rzucał na nich tęczowy pył wodny, rozmawiali w lekki i wykwintny sposób
o wszystkim co ich otaczało lub co zajmowało chwilowo umysły. Obraz jakby
spod pędzla Alma-Tademy, ale i na tym koniec19.
Jest to jeden z bardzo nielicznych momentów, kiedy Sienkiewicz „przyznał
się”, że znał płótna tego naturalizowanego w Anglii Holendra, który wpłynął,
jak nikt inny w epoce, na wizerunek spokojnej, harmonijnej, pięknej, roz-
świetlonej słońcem starożytności. Rzeczywista, archeologiczna znajomość po-
znawanego przez malarza w muzeach i na wykopaliskach detalu, łączyła się
tu z wiktoriańską „religią estetyzmu”20, dla której starożytność była jedynie
pretekstem do ukazywania „pięknych postaci w pięknych pozach”21. Pisarz
posunął się tak daleko, że w posiadłości Galiona, brata Seneki, umieścił „wy-

ls Por. W. O k o ń, Alegorie narodowe. Studia z dziejów sztuki polskiej XIX wieku,
Wrocław 1992.
19 Sienkiewicz, Dzieła, t. XLVI, s. 65. Dla autora Quo vadis Anatol France był
„greckim sceptykiem”, dzieckiem „wesołej i szczebiotliwej, ale zarazem dowcipnej Hellady [...]
pyrtońskim motylem unoszącym się na barwnych skrzydłach nad wszelkimi objawami życia”,
trochę nowożytnym Petroniuszem - tamże, s. 77.
20 Piszę o tym szerzej w artykule pt. Wiktoriańscy olimpianie, czyli klasycyzm estetyzujący,
[w:] Klasycyzm i klasycyzmy. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Warszawa,
listopad 1991, Warszawa 1994 (wraz z zawartą tam bibliografią).
21 Myślę tu o takich artystach, jak A. Moore i F. Leighton, ale ta Lessingowska zasada
przyświecała w XIX wieku wielu malarzom-akademikom.
 
Annotationen