Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Zamek Królewski na Wawelu - Państwowe Zbiory Sztuki [Hrsg.]; Żurowska, Klementyna [Bearb.]
Tyniec: sztuka i kultura benedyktynów od wieku XI do XVIII ; katalog wystawy w Zamku Królewskim na Wawelu ; październik - grudzień 1994 — Kraków, 1994

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.37609#0014
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Długie trwanie Tyńca

Najdawniejszy widok Krakowa i Tyńca wydrukował Hartmann Schedel w roku 1493. Oglądamy go
z uwagą: na pierwszym planie widać tu Wawel i gród podwawelski. W bliższej i dalszej okolicy rozpoznajemy
kościół na Zwierzyńcu, Tyniec i Skawinę we fragmentach, zniekształcony wreszcie horyzont i domyślnie to
wszystko, co dzieje się tam, już poza zasięgiem obserwacji. Profesor Józef Mitkowski wskazywał na to sąsiedz-
two, które rozpoznaną historią Krakowa wyjaśnia historię Tyńca, z jej oczywistą fragmentarycznością i znie-
kształceniami. To, co się dzieje „poza horyzontem”, odgadujemy tylko z większym albo mniejszym powodze-
niem. Istnieją na ten temat dwie hipotezy.
Prastarym źródłem informacji są nazwy miejscowe, które w pobliżu Krakowa pochodzą z czasów Chro-
brego. Nazwa „Tyniec” uświadamia, że funkcjonowała tu niewielka fortyfikacja strzegąca drogi na przeprawie
wiślanej. Obok, o ile można wierzyć Długoszowi, wzniesiono kościółek pod znamiennym wezwaniem Św.
Andrzeja, patrona miejscowych feudałów („Ród Sieciecha”).
Inicjatywa fundacji powstała „poza horyzontem”. O Tyńcu królowa Rycheza myślała na wygnaniu.
W rozmowach uczestniczył jej brat, arcybiskup koloński, Herman. Uświadomiła się konieczność odbudowy
królestwa Piastów i zarazem arcybiskupstwa z jego sufraganiami. W Niemczech o królestwie nie chciano sły-
szeć, ale Rycheza wyjednała pomoc militarną, z którą królewicz wracał do Polski. Towarzyszył mu już Aron.
Plan akcji przewidywał odnowę królestwa i Kościoła - to zadanie Herman oddał Aronowi ze zwierzchnością
nad nielicznymi towarzyszami z opactw nad Renem i Mozą. Źródła nazywały go mnichem tynieckim albo też
opatem odnośnie do jego mnichów, a biskupem krakowskim albo też arcybiskupem. Ostatnio powiedziano,
że był szefem odnowy. Odgadujemy plan ogólny, który przewidywał organizację benedyktynów: ich opactwa
miały wspierać odnowione biskupstwa. Taki przynajmniej był zamysł.
Odnowę rozpoczęto w Krakowie. Upatrzono Tyniec na siedzibę zwierzchnictwa dla benedyktynów. Ana-
logiczne rozwiązanie widzimy na Węgrzech i w Czechach. W tym czasie Kazimierz Odnowiciel zagarnął ty-
niecką włość. Umyślnie wybrano patrocinium opactwa zanim ono powstało: może święty Piotr miał obronić je
przed rewindykacją? Nadto Świętemu przysługiwała zwierzchność Apostolskiego Księcia nad Apostołem Ja-
nem (i jego projektowanym opactwem w Mogilnie), Jakubem Apostołem (i jego projektowanym opactwem
w Lubiążu), nie mówiąc o patronach innych opactw. Organizował je wówczas Aron - arcyopat, aczkolwiek
określenie to byłoby w tamtych czasach anachronizmem. Analogiczne „federacje” - tak określają się sami
benedyktyni dzisiaj - urządzano także na Węgrzech i w Czechach.
Patrocinium ogłoszono przy poświęceniu kamienia węgielnego. Kazimierz Odnowiciel inkorporował
Opactwu kościółek Św. Andrzeja. Sam obrzęd uprawniał księcia do tytułu fundatora; łączyło się to z przywi-
lejami, które dziedziczyli jego potomkowie. Opactwem dysponowali tak, jak własnością. Tu, w podziemiach
kościoła, mieli miejsce wiecznego spoczynku.

XII
 
Annotationen