Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 15.1953

DOI Heft:
Nr. 1
DOI Artikel:
Miscellanea
DOI Artikel:
Morelovski de Prus, Marian: Udział Polski w wystawie sztuki mozańskiej 1951 - 1952
DOI Seite / Zitierlink:
https://doi.org/10.11588/diglit.37706#0078

DWork-Logo
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
MARIAN MORELOWSKI

Polski tak samo, jak się dostała do Tyńca owa inna
słoniówka z Metz z X w. ze sceną Ukrzyżowania. *Tam
jeszcze wyraziściej niż w drzwiach gnieźnieńskich bi-
ją echa antyku w postaciach „świadków" Odkupie-
nia — bożka Okeanosa i bogini Ziemi (Matka Gea). Do
głębi kultem ocalonych wzorów z antyku przepojony
jest również Renier de Huy, pokrewnie i wielokrotnie
sceny gnieźnieńskie. Czy mamy martwić się, że przod-
kowie nasi w XII w. przejawili zmysł dla sztuki prze-
nikniętej upodobaniem w antyku, które dźwięczy znów
potem w renesansie polskim, dziś tak słusznie wysła-
wianym? Możemy tylko z całą satysfakcją konstato-
wać po porównaniu owych trzech scen chrztu, że po-
mimo oddziaływania na nas w XII w. kultur o wiele
starszych i potężniejszych, nasz gnieźnieński artysta
potrafił się zdobyć na tak daleko posunięty stopień
samodzielności w swobodnym przetrawianiu różnych
natchnień. Piszę „nasz“, bo choć artyści owych cza-
sów, nie sygnujący zwykle dzieł swoich, pozostają nie-
wiadomymi z pochodzenia, ci jednak co stworzyli
drzwi gnieźnieńskie są tak głęboko wtopieni w nurt
i charakter ówczesny ogólnopolskiej kultury i tkwią
tak głęboko w środowisku gnieźnieńskich inicjatorów
i sprawców całego ruchu artystycznego, kulturalnego
i politycznego wyrażonego w drzwiach katedry, że
mienić ich musimy istotnie naszymi. Nie mamy też
powodu wątpić, że byli wśród nich rodowici Polacy.
Prowadzą do tego przekonania m. in. pewne najnow-
sze badania nasze na Śląsku, o czym mowa będzie
wkrótce na innym miejscu.

W studiach moich z r. 1935 (jw.) i w pracach róż-
nych badaczy polskich dostatecznie wyjaśniło się daw-
niej, że związki z kulturą antyczną zaznaczają się
w Polsce już na przełomie XI i XII w. bardzo wyra-
ziście u naszych miłośników ksiąg, a nawet w oby-
czajach rodzinnych. Członek bractwa lubińskiego
w XII w., Polak Hector, to przodek rodu Jaktorów,
jak mi wyjaśnia prof. Wdowiszewski. Znano więc
u nas nawet jakieś (łacińskie) streszczenie Iliady. Ka-
talog biblioteki katedralnej na Wawelu z początku
tego stulecia dowodzi, że czytywano Sallustiusa, ba
nawet komedie Plauta. Otóż nie dość podkreślać, że
na polu sztuk pięknych w XI i XII w. szczególnie
doniosłą rolę w uratowaniu i kultywowaniu dalej tych
wielkich tradycji antycznych w spadku po epoce ka-
rolińskiej a wbrew katastrofom wywołanym przez
dzicz najezdników normandzkich odegrali Wallonowie.
Wykazał to gruntownie M. Laurent w referacie dla
zjazdu Federacji archeologicznej belgijskiej w Namur
w r. 1938, publikowanym w odnośnych Annałach z tej
daty. Dlatego też pobyt leodyjczyków w polskich śro-
dowiskach jak Tyniec, Lubiń, Płock, Wrocław, przy-
czynił się u nas do potęgowania ech antyku w pla-
styce. Do dawniejszych moich wskazówek dodaję no-
vum — ineditum z Kodeksu nr 140 z Płocka, z przed
r. 1160. Powrócę do niego poniżej z innej przyczyny.
Tu podniosę, że załączona ryc. 4 w scenie biczowania
Chrystusa przedstawia kata w tunice rzymskiej. Tak
samo ubrani są Bałtowie w drzwiach gnieźnieńskich,
o czym pisałem. Nowością jest możność szczególnie


Ryc. 6. Kodeks płocki nr 140, fol. 4 v. (Fot. Ks. Dmo- Ryc. 7. Kodeks płocki nr 140, fol. 10 v. (Fot. Ks. Dmo-
chowski 1936). chowski 1936).

62
 
Annotationen