UDZIAŁ POLSKI W WYSTAWIE SZTUKI MOZAŃSKIEJ
dotkliwego zdemaskowania
Paulsena, który w prohit-
lerowskim Jomsborgu brał
wszystkie kostiumy na
drzwiach za autentyczne
bez wyjątku, a całość za
przepojoną wpływami nor¬
dycko - wikingsko - skan¬
dynawsko - niemieckimi.
Okazuje się m. in. z naszej
ryciny wg kodeksu nr 140,
że są to absurdy. W prze¬
ciwnym razie musielibyś-
my, biorąc hakatystę Paul¬
sena na serio, wyciągnąć
wniosek, że w 33 r. n. e. kat
Chrystusa nosił się a la
Bałt z r. 997 lub 1170. Jest
to tymczasem tunica ma-
nicata, rozpowszechniona
zwłaszcza od czasów cesa¬
rza Aureliana, jak wyjaś¬
nia znawca dr Janina
Orosz. Od doby cesarstwa
przeniknęła ze swej pier¬
wotnej ojczyzny wschod¬
niej na Zachód, daleko w
czasie i przestrzeni, czego
świadkiem zabytki późno-
■ rzymskie i przedromańskie
nawet na północ od Alp.
Stąd też przeszła tunika ta¬
ka do miniatur leodyjskich,
zwłaszcza gdy chodziło
o przedstawienie scen hi¬
storycznych z odległych
epok (por. ryciny w mych
studiach z r. 1935, jw.).
W drzwiach gnieźnieńskich tylko część kostiumów
może być oparta na autopsji i dotyczyć tylko mody
z XII w., a nie z czasów św. Wojciecha. Nie można
przecież u mistrzów gnieźnieńskich plątać znakomite-
go ich postępu w realiźmie z nakazami nowoczesnego
autentyzmu w historycznej kostiumologii a la Matej-
ko, bo jest to w ogóle tendencja zrodzona dopiero
w XIX stuleciu.
Uzupełniam tu moje wywody inną nowością: re-
produkcją pyxis z kości słoniowej w zbiorach mona-
chijskich, którą Hanns Swarzenski, prof. Uniw.
w Princeton, definiuje jako mozańską i zaleca mi
w recenzji z r. 1942 jako dodatkowy dowód inspiracji
leodyjskich w drzwiach gnieźnieńskich6 (ryc. 5).
Szczegóły kostiumowe m. in. są tu znowu takie jak
u Bałtów wokoło św. Wojciecha i antyczne z pocho-
dzenia.
Poselstwo polskie w Brukseli otrzymało w r. 1951
prośbę rządu belgijskiego wystosowaną do naszego
w imieniu nauki belgijskiej i municypalności Leodium
o wzięcie udziału w wystawie. Sprawa została skiero-
wana w duchu przychylnym do Państwowego Insty-
tutu Sztuki i do Komitetu Współpracy Kulturalnej
z Zagranicą. Belgii chodziło zwłaszcza o te zabytki
polskie XII w., które zostały już opracowane przez nas
jako związane z Mozą, a w tej mierze recenzowane
były aprobująco przez specjalistów z kilku krajów
(por. przyp. 15). Belgijski komitet przykładał szczegól-
ną uwagę do „możliwie największych" fotografii drzwi
gnieźnieńskich, do iluminacji z lubińskich Pericopae,
6 Swarzenski H. w The Art Bulletin, 1942, t. XXIV,
nr 3, s. 299.
do płaskorzeźb srebrnych
płockiego ewangeliarza
Anastazji (por. ryc. 11, 12),
jako też do takich zabyt- 5
ków, które w najnowszych
czasach byłyby u nas po-
nadto uznane za mające
związek z wystawą. Wcho-
dziły więc w grę przede
wszystkim odkrycia Komi-
tetu Millenium we Wrocła-
wiu oraz studia St. Sawic-
kiej nad polską i mozańską
iluminacją w płockich ko-
deksach nr 2 i 407, wresz-
cie moje nad kodeksem
tamtejszym nr 140. Przed
zniszczeniem go z winy
władz hitlerowskich zdoła-
łem uzyskać z niego foto-
grafie. Są to inedita, z któ-
rych główne publikuję tu-
taj (ryc. 4, 6—10).
Ze względu na przewi-
dziane przewożenie 5 razy
eksponatów między Polską,
Belgią, Francją i Holandią,
zachodziła obawa uszko-
dzenia ich, zwłaszcza wiel-
kich fotografii z 18 scen
drzwi gnieźnieńskich. Pole-
cono mi dostarczyć Komi-
tetowi Współpracy Kultu-
ralnej z Zagranicą tych 18
wielkich zdjęć, które zabez-
pieczone na dyktach figu-
rowały już w r. 1948 na
wrocławskiej wystawie
W.Z.O. Zestawione po 9 tworzą one kolumny po 2,5 m
wysokości. Dzięki temu, bliskie wymiarowi oryginal-
nemu, okazały się największym rozmiarami obiektem
wystawy i tym więcej zwracały powszechną uwagę,
budząc respekt szerokich sfer znawców i widzów dla
niepospolitej kultury polskiej XII w. Zarówno ten
eksponat, jak reprodukcje z innych, już wymienionych
zabytków polskich, zostały na wystawie rozmiesz-
czone starannie na ścianach i w gablotach, z odpo-
wiednimi podpisami, jak świadczą relacje uzyskane
od K.W.K. z Z.
Państwowy Instytut Sztuki miał szczęśliwą myśl
dołączenia rzutów poziomych katedry płockiej w sta-
nie z XII w., w dużym stopniu zachowanym do-
tąd, oraz wielkiego novum, jakim jest od paru lat
odkrycie dzięki Komitetowi Millenium pokaźnych
reszt krypty pod katedrą wrocławską. Duży plan zna-
leziska w porozumieniu z prof. Zachwatowiczem przy-
gotował dla wystawy kierownik odbudowy tej świą-
tyni, architekt Marcin Bukowski. Była to krypta trzy-
nawowa z XII w., z kolumnami na bazach attyckich
ze szponami; zamykał wszystkie trzy nawy jeden wiel-
ki hemicykl apsydowy. Plan to więc bardzo podobny
do planu krypty św. Leonarda na Wawelu z przełomu
XI i XII w. Oba te plany wbrew szerzonym, zwłaszcza
z winy Schniirera, poglądom co do wawelskiej, nie
mają absolutnie nic wspólnego z kryptą w Brauweiler
pod Kolonią, jak się przekonałem z autopsji w r. 1935
i jak o tym pisali uczciwi monografiści Brauweiler —
7 Sawicka St. w Bulletin de la Societe Franęaise
de Reproduction des Manuscrits a peintures, Paris
1938 (nr poświęcony rękopisom polskim).
Ryc. 8. Neumy do hymnu „Exultet“, kodeks
płocki nr 140, fol. 99. (Fot. Ks. Dmochowski 1936).
63
dotkliwego zdemaskowania
Paulsena, który w prohit-
lerowskim Jomsborgu brał
wszystkie kostiumy na
drzwiach za autentyczne
bez wyjątku, a całość za
przepojoną wpływami nor¬
dycko - wikingsko - skan¬
dynawsko - niemieckimi.
Okazuje się m. in. z naszej
ryciny wg kodeksu nr 140,
że są to absurdy. W prze¬
ciwnym razie musielibyś-
my, biorąc hakatystę Paul¬
sena na serio, wyciągnąć
wniosek, że w 33 r. n. e. kat
Chrystusa nosił się a la
Bałt z r. 997 lub 1170. Jest
to tymczasem tunica ma-
nicata, rozpowszechniona
zwłaszcza od czasów cesa¬
rza Aureliana, jak wyjaś¬
nia znawca dr Janina
Orosz. Od doby cesarstwa
przeniknęła ze swej pier¬
wotnej ojczyzny wschod¬
niej na Zachód, daleko w
czasie i przestrzeni, czego
świadkiem zabytki późno-
■ rzymskie i przedromańskie
nawet na północ od Alp.
Stąd też przeszła tunika ta¬
ka do miniatur leodyjskich,
zwłaszcza gdy chodziło
o przedstawienie scen hi¬
storycznych z odległych
epok (por. ryciny w mych
studiach z r. 1935, jw.).
W drzwiach gnieźnieńskich tylko część kostiumów
może być oparta na autopsji i dotyczyć tylko mody
z XII w., a nie z czasów św. Wojciecha. Nie można
przecież u mistrzów gnieźnieńskich plątać znakomite-
go ich postępu w realiźmie z nakazami nowoczesnego
autentyzmu w historycznej kostiumologii a la Matej-
ko, bo jest to w ogóle tendencja zrodzona dopiero
w XIX stuleciu.
Uzupełniam tu moje wywody inną nowością: re-
produkcją pyxis z kości słoniowej w zbiorach mona-
chijskich, którą Hanns Swarzenski, prof. Uniw.
w Princeton, definiuje jako mozańską i zaleca mi
w recenzji z r. 1942 jako dodatkowy dowód inspiracji
leodyjskich w drzwiach gnieźnieńskich6 (ryc. 5).
Szczegóły kostiumowe m. in. są tu znowu takie jak
u Bałtów wokoło św. Wojciecha i antyczne z pocho-
dzenia.
Poselstwo polskie w Brukseli otrzymało w r. 1951
prośbę rządu belgijskiego wystosowaną do naszego
w imieniu nauki belgijskiej i municypalności Leodium
o wzięcie udziału w wystawie. Sprawa została skiero-
wana w duchu przychylnym do Państwowego Insty-
tutu Sztuki i do Komitetu Współpracy Kulturalnej
z Zagranicą. Belgii chodziło zwłaszcza o te zabytki
polskie XII w., które zostały już opracowane przez nas
jako związane z Mozą, a w tej mierze recenzowane
były aprobująco przez specjalistów z kilku krajów
(por. przyp. 15). Belgijski komitet przykładał szczegól-
ną uwagę do „możliwie największych" fotografii drzwi
gnieźnieńskich, do iluminacji z lubińskich Pericopae,
6 Swarzenski H. w The Art Bulletin, 1942, t. XXIV,
nr 3, s. 299.
do płaskorzeźb srebrnych
płockiego ewangeliarza
Anastazji (por. ryc. 11, 12),
jako też do takich zabyt- 5
ków, które w najnowszych
czasach byłyby u nas po-
nadto uznane za mające
związek z wystawą. Wcho-
dziły więc w grę przede
wszystkim odkrycia Komi-
tetu Millenium we Wrocła-
wiu oraz studia St. Sawic-
kiej nad polską i mozańską
iluminacją w płockich ko-
deksach nr 2 i 407, wresz-
cie moje nad kodeksem
tamtejszym nr 140. Przed
zniszczeniem go z winy
władz hitlerowskich zdoła-
łem uzyskać z niego foto-
grafie. Są to inedita, z któ-
rych główne publikuję tu-
taj (ryc. 4, 6—10).
Ze względu na przewi-
dziane przewożenie 5 razy
eksponatów między Polską,
Belgią, Francją i Holandią,
zachodziła obawa uszko-
dzenia ich, zwłaszcza wiel-
kich fotografii z 18 scen
drzwi gnieźnieńskich. Pole-
cono mi dostarczyć Komi-
tetowi Współpracy Kultu-
ralnej z Zagranicą tych 18
wielkich zdjęć, które zabez-
pieczone na dyktach figu-
rowały już w r. 1948 na
wrocławskiej wystawie
W.Z.O. Zestawione po 9 tworzą one kolumny po 2,5 m
wysokości. Dzięki temu, bliskie wymiarowi oryginal-
nemu, okazały się największym rozmiarami obiektem
wystawy i tym więcej zwracały powszechną uwagę,
budząc respekt szerokich sfer znawców i widzów dla
niepospolitej kultury polskiej XII w. Zarówno ten
eksponat, jak reprodukcje z innych, już wymienionych
zabytków polskich, zostały na wystawie rozmiesz-
czone starannie na ścianach i w gablotach, z odpo-
wiednimi podpisami, jak świadczą relacje uzyskane
od K.W.K. z Z.
Państwowy Instytut Sztuki miał szczęśliwą myśl
dołączenia rzutów poziomych katedry płockiej w sta-
nie z XII w., w dużym stopniu zachowanym do-
tąd, oraz wielkiego novum, jakim jest od paru lat
odkrycie dzięki Komitetowi Millenium pokaźnych
reszt krypty pod katedrą wrocławską. Duży plan zna-
leziska w porozumieniu z prof. Zachwatowiczem przy-
gotował dla wystawy kierownik odbudowy tej świą-
tyni, architekt Marcin Bukowski. Była to krypta trzy-
nawowa z XII w., z kolumnami na bazach attyckich
ze szponami; zamykał wszystkie trzy nawy jeden wiel-
ki hemicykl apsydowy. Plan to więc bardzo podobny
do planu krypty św. Leonarda na Wawelu z przełomu
XI i XII w. Oba te plany wbrew szerzonym, zwłaszcza
z winy Schniirera, poglądom co do wawelskiej, nie
mają absolutnie nic wspólnego z kryptą w Brauweiler
pod Kolonią, jak się przekonałem z autopsji w r. 1935
i jak o tym pisali uczciwi monografiści Brauweiler —
7 Sawicka St. w Bulletin de la Societe Franęaise
de Reproduction des Manuscrits a peintures, Paris
1938 (nr poświęcony rękopisom polskim).
Ryc. 8. Neumy do hymnu „Exultet“, kodeks
płocki nr 140, fol. 99. (Fot. Ks. Dmochowski 1936).
63