ZAMEK NA WAWELU
Rye. 1. Elewacja skrzydła północnego. (Fot. S. Kolowca).
ten swoimi rozmiarami przewyższał niejedną włoską
siedzibę książęcą, tym bardziej zaś patrycjuszowski
pałac włoski, tak jak obszar polskiej rzeczypospolitej
szlacheckiej przewyższał wielokrotnie powierzchnię
księstw włoskich. Wyniosłe położenie pałacu, wznie-
sionego na wzgórzu wawelskim, było w pierwszym
rzędzie wynikiem ukształtowania terenu, potrzeb
obronności i odwiecznej tradycji (boć Wawel od cza-
sów pradawnych stanowił siedzibę książęcą, a potem
królewską), ale musiało też odpowiadać indywidualnej
samowiedzy najwyższej osoby w państwie. Ów mo-
ment osobistej potrzeby nabierał szczególnej siły
w w. XVI, w okresie humanizmu i pełniejszej świado-
mości własnego, indywidualnego znaczenia.
Zygmunt I w typowym dla nowożytnego monar-
chy dążeniu do władzy szukał oparcia w partii sena-
torskiej, przeciwstawiając się masom szlacheckim,
zmierzającym do ograniczenia prerogatyw monarchy
i opanowania rządów. Dla wzmocnienia autorytetu
monarszego, z pobudek prestiżowych wznosił pa-
łac wawelski, który miał nowym blaskiem opromie-
nić nadrzędne stanowisko króla. Toteż wzniesiona
przezeń rezydencja uzyskała skalę bezprzykładną w
dotychczasowym budownictwie polskim. Wolno więc
przypuszczać, że do budowy nowego, świetnego
pałacu doszłoby nawet wówczas, gdyby stary, go-
tycki zamek nie uległ zniszczeniu, spowodowanemu
pożarem. Budowa ta była bowiem uzasadniona logiką
historii.
Zygmunt I zdawał sobie sprawę z konieczności
umocnienia władzy przez oparcie jej na solidnym fun-
damencie dochodów skarbowych, czym tłumaczy się
jego dążenie do egzekucji dóbr koronnych. Obok pod-
skarbiego Kościeleckiego, faktycznymi kierownikami
królewskich finansów stali się dwaj przybysze miesz-
czańskiego pochodzenia, naprzód Jan, potem Seweryn
Boner, burgrabiowie i wielkorządcy krakowscy, któ-
rzy organizowali budowę zamku i prowadzili rachunki
tej budowy, opłacanej z dochodów żup solnych. Za-
równo król jak Bonerowie potrzebowali się wzajemnie.
Król szukał bowiem fachowców, którzy by uporząd-
kowali podupadły skarb i podnieśli dochody królew-
skie, — oddanie się zaś Bonerów dynastii jagielloń-
skiej i sprawie budowy królewskiej rezydencji tłu-
5
Rye. 1. Elewacja skrzydła północnego. (Fot. S. Kolowca).
ten swoimi rozmiarami przewyższał niejedną włoską
siedzibę książęcą, tym bardziej zaś patrycjuszowski
pałac włoski, tak jak obszar polskiej rzeczypospolitej
szlacheckiej przewyższał wielokrotnie powierzchnię
księstw włoskich. Wyniosłe położenie pałacu, wznie-
sionego na wzgórzu wawelskim, było w pierwszym
rzędzie wynikiem ukształtowania terenu, potrzeb
obronności i odwiecznej tradycji (boć Wawel od cza-
sów pradawnych stanowił siedzibę książęcą, a potem
królewską), ale musiało też odpowiadać indywidualnej
samowiedzy najwyższej osoby w państwie. Ów mo-
ment osobistej potrzeby nabierał szczególnej siły
w w. XVI, w okresie humanizmu i pełniejszej świado-
mości własnego, indywidualnego znaczenia.
Zygmunt I w typowym dla nowożytnego monar-
chy dążeniu do władzy szukał oparcia w partii sena-
torskiej, przeciwstawiając się masom szlacheckim,
zmierzającym do ograniczenia prerogatyw monarchy
i opanowania rządów. Dla wzmocnienia autorytetu
monarszego, z pobudek prestiżowych wznosił pa-
łac wawelski, który miał nowym blaskiem opromie-
nić nadrzędne stanowisko króla. Toteż wzniesiona
przezeń rezydencja uzyskała skalę bezprzykładną w
dotychczasowym budownictwie polskim. Wolno więc
przypuszczać, że do budowy nowego, świetnego
pałacu doszłoby nawet wówczas, gdyby stary, go-
tycki zamek nie uległ zniszczeniu, spowodowanemu
pożarem. Budowa ta była bowiem uzasadniona logiką
historii.
Zygmunt I zdawał sobie sprawę z konieczności
umocnienia władzy przez oparcie jej na solidnym fun-
damencie dochodów skarbowych, czym tłumaczy się
jego dążenie do egzekucji dóbr koronnych. Obok pod-
skarbiego Kościeleckiego, faktycznymi kierownikami
królewskich finansów stali się dwaj przybysze miesz-
czańskiego pochodzenia, naprzód Jan, potem Seweryn
Boner, burgrabiowie i wielkorządcy krakowscy, któ-
rzy organizowali budowę zamku i prowadzili rachunki
tej budowy, opłacanej z dochodów żup solnych. Za-
równo król jak Bonerowie potrzebowali się wzajemnie.
Król szukał bowiem fachowców, którzy by uporząd-
kowali podupadły skarb i podnieśli dochody królew-
skie, — oddanie się zaś Bonerów dynastii jagielloń-
skiej i sprawie budowy królewskiej rezydencji tłu-
5