TADEUSZ DOBROWOLSKI
RODZIMOŚĆ W.NĘTRZ WAWELSKICH
Wnętrza zamku wawelskiego, urządzane w ciągu
całego stulecia XVI nie nosiły nigdy włoskiego charak-
teru. Ich cechą była bowiem nie monumentalność czy
surowa powaga wnętrz włoskich, lecz swoboda kom-
pozycji i swoista barwność, działająca silnie w związku
ze znaczną ilością światła, jakie wpływało do komnat
przez duże i szerokie okna. Podłogi w zasadzie drew-
niane, były jednak kryte często jednolitym, czerwonym
suknem. Wiemy zaś, że czerwień barwiła kolumny ar-
kadowe i powierzchnię dziedzińca (czerwień ta była
też ulubiona w późniejszym malarstwie doby tzw.
sarmatyzmu, a także w naszym malarstwie ludowym,
znanym głównie z zabytków w. XIX). Czasami znowu
trafiały się posadżki z polewanych płyt kolorowych,
wyrabianych przez tych samych garncarzy lub kafla-
rzy, jacy wznosili wawelskie piece i wypalali wie-
lobarwne dachówki.
Ryc. 21. Kafel gotycki z postacią króla, pocz. w. XVI.
(Fot. S. Kolowca).
Kładzione wysoko stropy były „malowane złoci-
stymi różami", a w sali poselskiej zwracały uwagę
„głowy snycerskiej roboty i róże malowane". Zwroty
te, tak częste w dawnych opisach zamku, uzupełnione
jeszcze wiadomościami w rodzaju „strop złotem malo-
wany" lub „w pokoju gdzie Meluzyna, złocisty rze-
zany" odnoszą się do licznych stropów ze „skrzyńca-
mi“, tj. kasetonami, oraz do stropu sali poselskiej
z rzeźbionymi głowami z około r. 1535. Oprócz głów
były „ptaki rzezane w stropie" w izbie zwanej „Pod
ptakami", a oprócz kasetonów widziało się nad głową
„powały ze stragarzami", tj. bogato profilowanymi
i malowanymi lub niemalowanymi belkami, podobny-
mi do belek, podtrzymujących stropy każdej miesz-
czańskiej kamienicy (ryc. 19). Pułapy te, tak kasetono-
we jak belkowane były rozrzutnie zdobione, wielo-
barwnie malowane i złocone, stając się ważkim ele-
mentem nieco ciężkiego przepychu (ryc. 20). By-
ły przy tym owocem ciesiołki miejscowej, cho-
ciaż kształt ich był także popularny w renesanso-
wej Europie. Drewniane „róże", często typu wirują-
cego, złożone nieraz z twardych, sucho łamanych liści,
ujawniały niewątpliwie reminiscencje późnogotyckie
i miały coś z roślinności okresu Stwosza, typowej dla
„jesieni gotyckiej".
W ten sposób czerwień lub wielobarwność podłóg
bywała równoważona mocnymi barwami i złoceniami
wyjątkowo bogatych stropów o silnie podkreślonych
wartościach światłocieniowych dzięki głębokości ka-
setonów i mocnej plastyce tragarzy.
Bezpośrednio pod stropami obiegały górne części
ścian zachowane częściowo „krańce", tj. malowane fry-
zy typu ornamentacyjnego, zwane „ornamenta in stu-
bis" oraz figuralnego, jak turnieje i przegląd wojsk, zwa-
ne np. „exercitia wojenne". Te drugie malowidła, spo-
śród których zachował się także „Bieg życia ludzkie-
go" podług Cebesa, były dziełem Hansa Diirera,
a zwłaszcza Antoniego z Wrocławia. Jako uzupełnienie
tych długich, barwnych pasów zwisały pod nimi ma-
lowane festony roślinne z dodatkiem waz (jak gdyby
kadzielnic) i fruwających wstążek. Znany nam już
z opisu portali motyw meluzyny powtórzono na fry-
zie zdobiącym sypialnię królewską (ryc. 20). Nie od
rzeczy będzie dodać, że malowidła podstropowe za-
stosowano też w późniejszym zamku niepołomickim.
Pod ścianami wreszcie stały liczne piece kaflowe
i malowane, stanowiące swoistą specjalność wnętrz
zamkowych. Budowane z ozdobnych, polewanych i wie-
lobarwnych kafli typu dekoracyjnego, rzadziej posta-
ciowego (ryc. 21 i 22), jak słynne kafle z popiersiami
królów, tworzyły zwężające się górą kilkupiętrowe
konstrukcje, np. „we trzy skrzynie z koroną" złocone
i malowane cynobrem, minią, „rubeo pictae, pstro ma-
22
RODZIMOŚĆ W.NĘTRZ WAWELSKICH
Wnętrza zamku wawelskiego, urządzane w ciągu
całego stulecia XVI nie nosiły nigdy włoskiego charak-
teru. Ich cechą była bowiem nie monumentalność czy
surowa powaga wnętrz włoskich, lecz swoboda kom-
pozycji i swoista barwność, działająca silnie w związku
ze znaczną ilością światła, jakie wpływało do komnat
przez duże i szerokie okna. Podłogi w zasadzie drew-
niane, były jednak kryte często jednolitym, czerwonym
suknem. Wiemy zaś, że czerwień barwiła kolumny ar-
kadowe i powierzchnię dziedzińca (czerwień ta była
też ulubiona w późniejszym malarstwie doby tzw.
sarmatyzmu, a także w naszym malarstwie ludowym,
znanym głównie z zabytków w. XIX). Czasami znowu
trafiały się posadżki z polewanych płyt kolorowych,
wyrabianych przez tych samych garncarzy lub kafla-
rzy, jacy wznosili wawelskie piece i wypalali wie-
lobarwne dachówki.
Ryc. 21. Kafel gotycki z postacią króla, pocz. w. XVI.
(Fot. S. Kolowca).
Kładzione wysoko stropy były „malowane złoci-
stymi różami", a w sali poselskiej zwracały uwagę
„głowy snycerskiej roboty i róże malowane". Zwroty
te, tak częste w dawnych opisach zamku, uzupełnione
jeszcze wiadomościami w rodzaju „strop złotem malo-
wany" lub „w pokoju gdzie Meluzyna, złocisty rze-
zany" odnoszą się do licznych stropów ze „skrzyńca-
mi“, tj. kasetonami, oraz do stropu sali poselskiej
z rzeźbionymi głowami z około r. 1535. Oprócz głów
były „ptaki rzezane w stropie" w izbie zwanej „Pod
ptakami", a oprócz kasetonów widziało się nad głową
„powały ze stragarzami", tj. bogato profilowanymi
i malowanymi lub niemalowanymi belkami, podobny-
mi do belek, podtrzymujących stropy każdej miesz-
czańskiej kamienicy (ryc. 19). Pułapy te, tak kasetono-
we jak belkowane były rozrzutnie zdobione, wielo-
barwnie malowane i złocone, stając się ważkim ele-
mentem nieco ciężkiego przepychu (ryc. 20). By-
ły przy tym owocem ciesiołki miejscowej, cho-
ciaż kształt ich był także popularny w renesanso-
wej Europie. Drewniane „róże", często typu wirują-
cego, złożone nieraz z twardych, sucho łamanych liści,
ujawniały niewątpliwie reminiscencje późnogotyckie
i miały coś z roślinności okresu Stwosza, typowej dla
„jesieni gotyckiej".
W ten sposób czerwień lub wielobarwność podłóg
bywała równoważona mocnymi barwami i złoceniami
wyjątkowo bogatych stropów o silnie podkreślonych
wartościach światłocieniowych dzięki głębokości ka-
setonów i mocnej plastyce tragarzy.
Bezpośrednio pod stropami obiegały górne części
ścian zachowane częściowo „krańce", tj. malowane fry-
zy typu ornamentacyjnego, zwane „ornamenta in stu-
bis" oraz figuralnego, jak turnieje i przegląd wojsk, zwa-
ne np. „exercitia wojenne". Te drugie malowidła, spo-
śród których zachował się także „Bieg życia ludzkie-
go" podług Cebesa, były dziełem Hansa Diirera,
a zwłaszcza Antoniego z Wrocławia. Jako uzupełnienie
tych długich, barwnych pasów zwisały pod nimi ma-
lowane festony roślinne z dodatkiem waz (jak gdyby
kadzielnic) i fruwających wstążek. Znany nam już
z opisu portali motyw meluzyny powtórzono na fry-
zie zdobiącym sypialnię królewską (ryc. 20). Nie od
rzeczy będzie dodać, że malowidła podstropowe za-
stosowano też w późniejszym zamku niepołomickim.
Pod ścianami wreszcie stały liczne piece kaflowe
i malowane, stanowiące swoistą specjalność wnętrz
zamkowych. Budowane z ozdobnych, polewanych i wie-
lobarwnych kafli typu dekoracyjnego, rzadziej posta-
ciowego (ryc. 21 i 22), jak słynne kafle z popiersiami
królów, tworzyły zwężające się górą kilkupiętrowe
konstrukcje, np. „we trzy skrzynie z koroną" złocone
i malowane cynobrem, minią, „rubeo pictae, pstro ma-
22