MARIUSZ KARPOWICZ
11. 12. M. A. Palloni, Posłuchanie św. Romualda u ces.
Ottona, fresk. Pożajście, kościół pokamedulski.
(Fot. M. Karpowicz)
II. 13. M. A. Palloni, Sen św. Romualda, fresk. Pożaj-
ście, kościół pokamedulski. (Fot. M. Karpowicz)
wej), drugi — fałd nieco pogniecionych (np. w tymże
fresku, tkanina na nogach klęczącego szlachcica). Naj-
ciekawszym rysem indywidualnym jest jednak sposób
opracowania rąk. Początki tej maniery sięgają u Pallo-
niego jeszcze obrazów, które wykonał do kość. S. Lo-
renzo w Turynie. Już tam zjawiają się te grube, mię-
siste kiście, ciężkie i niezgrabne, ale o delikatnych,
długich i cienkich palcach, poruszonych i powygina-
nych, zawsze posłusznych swemu twórcy i zawsze sta-
nowiących jeden z najpoważniejszych elementów cha-
rakterystycznej dla Palloniego szlachetnej ekspresji.
I właśnie te ręce wydają się chyba najbardziej rzu-
cającym się w oczy elementem łączącym cztery cykle
w jedną autorską całość. Zaraz po wejściu do kaplicy
św. Kazimierza, te nerwowe, aktywne palce, przeko-
nały mnie ostatecznie, że nie Del Bene jest autorem
malowideł.
Ręce stanowią niewątpliwie jedne z najwymow-
niejszych i najbardziej artystycznie udanych partii
każdego z dzieł Palloniego. Może też i dlatego, że
opracowuje je ze szczególną starannością i pasją.
Sprawą tą wkraczamy w dziedzinę podobieństw fak-
tury i techniki. Otóż dłonie opracowuje nasz malarz
zawsze cieniami brunatno-wiśniowej farby na cieli-
stym podkładzie. Cienie te kładzione są prawie zawsze
drobniutkimi, cienkimi, równoległymi kreseczkami.
Możemy to zaobserwować szczególnie przejrzyście
w Łowiczu i Wilnie.
Szczególnie interesują Palloniego dłonie zwrócone
wnętrzem do widza, modeluje je cieniem, to znów
intensywnie oświetla, przesuwa palce itp. Najczęściej
jednak występuje ręka zgięta w łokciu, cofnięta do ty-
łu, o dłoni otwartej, zwróconej do widza z gestem
zdziwienia i przestrachu, z piątym palcem odstawio-
nym, a trzecim i czwartym wysuniętym nieco do przo-
du. Ten układ powtórzył np. w samym Otwarciu
trumny św. Kazimierza pięć razy, w identyczny spo-
sób w Węgrowie trzy razy, w Pożajściu również
trzy i9.
29 Układ ten jest zresztą zapożyczony z dzieł Piętro da
Cortona, por. M. Karpowicz, jw., s. 201.
132
11. 12. M. A. Palloni, Posłuchanie św. Romualda u ces.
Ottona, fresk. Pożajście, kościół pokamedulski.
(Fot. M. Karpowicz)
II. 13. M. A. Palloni, Sen św. Romualda, fresk. Pożaj-
ście, kościół pokamedulski. (Fot. M. Karpowicz)
wej), drugi — fałd nieco pogniecionych (np. w tymże
fresku, tkanina na nogach klęczącego szlachcica). Naj-
ciekawszym rysem indywidualnym jest jednak sposób
opracowania rąk. Początki tej maniery sięgają u Pallo-
niego jeszcze obrazów, które wykonał do kość. S. Lo-
renzo w Turynie. Już tam zjawiają się te grube, mię-
siste kiście, ciężkie i niezgrabne, ale o delikatnych,
długich i cienkich palcach, poruszonych i powygina-
nych, zawsze posłusznych swemu twórcy i zawsze sta-
nowiących jeden z najpoważniejszych elementów cha-
rakterystycznej dla Palloniego szlachetnej ekspresji.
I właśnie te ręce wydają się chyba najbardziej rzu-
cającym się w oczy elementem łączącym cztery cykle
w jedną autorską całość. Zaraz po wejściu do kaplicy
św. Kazimierza, te nerwowe, aktywne palce, przeko-
nały mnie ostatecznie, że nie Del Bene jest autorem
malowideł.
Ręce stanowią niewątpliwie jedne z najwymow-
niejszych i najbardziej artystycznie udanych partii
każdego z dzieł Palloniego. Może też i dlatego, że
opracowuje je ze szczególną starannością i pasją.
Sprawą tą wkraczamy w dziedzinę podobieństw fak-
tury i techniki. Otóż dłonie opracowuje nasz malarz
zawsze cieniami brunatno-wiśniowej farby na cieli-
stym podkładzie. Cienie te kładzione są prawie zawsze
drobniutkimi, cienkimi, równoległymi kreseczkami.
Możemy to zaobserwować szczególnie przejrzyście
w Łowiczu i Wilnie.
Szczególnie interesują Palloniego dłonie zwrócone
wnętrzem do widza, modeluje je cieniem, to znów
intensywnie oświetla, przesuwa palce itp. Najczęściej
jednak występuje ręka zgięta w łokciu, cofnięta do ty-
łu, o dłoni otwartej, zwróconej do widza z gestem
zdziwienia i przestrachu, z piątym palcem odstawio-
nym, a trzecim i czwartym wysuniętym nieco do przo-
du. Ten układ powtórzył np. w samym Otwarciu
trumny św. Kazimierza pięć razy, w identyczny spo-
sób w Węgrowie trzy razy, w Pożajściu również
trzy i9.
29 Układ ten jest zresztą zapożyczony z dzieł Piętro da
Cortona, por. M. Karpowicz, jw., s. 201.
132