Folia Historiae Artium
Seria Nowa, t. 2-3 (1996/1977)
ISBN 83-86956-26-7
ISSN 0071-6723
Nekrologi
Jerzy Zygmunt Łoziński
(1925-1996)
Dnia 13 grudnia 1996 roku zmarł niespodziewanie
profesor dr Jerzy Łoziński i kiedy żegnaliśmy go w mro-
źny, słoneczny dzień na Powązkach, przypomniał mi
się ten tak właściwie niedawny jeszcze, bo odbyty w
roku 1985 wieczór w lokalu Zarządu Głównego Stowa-
rzyszenia Historyków Sztuki w kamienicy Fukierowskiej
w Warszawie, kiedy to obchodziliśmy uroczyście i fa-
milijnie zarazem sześćdziesiątą rocznicę Jego urodzin.1
Laudację wówczas wygłosił profesor Jan Białostocki,
którego też już zabrakło w naszym gronie. Jest to rzec
można zwyczajny rzeczy porządek, że się kolejno że-
gna przyjaciół, zwłaszcza gdy samemu jest się, jak po-
wiadają Anglicy: po drugiej stronie pagórka. A jednak
zawsze ta nasza wanitatywna „zwyczajność” jest Szo-
kiem i tak odczułem wiadomość o śmierci Przyjaciela.
Jerzy Zygmunt Łoziński urodził się w Warszawie dnia
20 kwietnia 1925 roku jako syn lekarza Romana i Marii
z Josztów. Typowy dla stolicy tamtej epoki przedstawi-
ciel inteligencji miejskiej o szlacheckich korzeniach przy-
gotowywał się do „dorosłego” życia, kiedy jeszcze w
gimnazjalnych latach zaskoczyła go II wojna światowa i
zmusiła do szybszego dojrzewania. Już na tajnych kom-
pletach zdał maturę i rozpoczął studia politechniczne.
Jednocześnie aktywnie zaangażował się - wraz z całą
rodziną - w konspirację: ukończył podchorążówkę AK
i został żołnierzem kompanii harcerskiego batalionu „Gu-
staw”. Całą też rodzinę zaaresztowało Gestapo, a po
okresie przesłuchań ojciec i syn zostali wysłani do obo-
zu koncentracyjnego w Stutthofie, gdzie Roman Łoziń-
ski, pracując w obozie jako lekarz, zmarł na tyfus.
1 Z okazji tego jubileuszu Komitet Nauk o Sztuce PAN wydał
specjalny tom 17 (ukazał się dopiero w r. 1988) Rocznika Historii
Sztuki, w którym znalazły się laudacje, bibliografia prac jubilata oraz
48 dedykowanych mu artykułów, jak również wiersz ks. prof. Janu-
sza Pasierba, którego autor też już odszedł z naszego grona.
Ogromna liczba więźniów Stutthofu zginęła w cza-
sie ewakuacji obozu zimą 1945 roku, w czasie słynnego
„marszu śmierci”. Jerzy, jako sanitariusz, ewakuowany
był z ostatnią partią więźniów dosłownie w ostatnich
dniach przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Z zała-
dowanych u ujścia Wisły barek ocalały dwie. Po dzie-
sięciu dniach niezwykłe dramatycznej morskiej podróży
pośród bombardowań barka, na której wraz z trzystu
kilkudziesięcioma współwięźniami bliskimi śmierci gło-
dowej znajdował się Jerzy, dobiła do brzegu duńskiej
wysepki Mon. Było to ostatniego dnia wojny.
191
Seria Nowa, t. 2-3 (1996/1977)
ISBN 83-86956-26-7
ISSN 0071-6723
Nekrologi
Jerzy Zygmunt Łoziński
(1925-1996)
Dnia 13 grudnia 1996 roku zmarł niespodziewanie
profesor dr Jerzy Łoziński i kiedy żegnaliśmy go w mro-
źny, słoneczny dzień na Powązkach, przypomniał mi
się ten tak właściwie niedawny jeszcze, bo odbyty w
roku 1985 wieczór w lokalu Zarządu Głównego Stowa-
rzyszenia Historyków Sztuki w kamienicy Fukierowskiej
w Warszawie, kiedy to obchodziliśmy uroczyście i fa-
milijnie zarazem sześćdziesiątą rocznicę Jego urodzin.1
Laudację wówczas wygłosił profesor Jan Białostocki,
którego też już zabrakło w naszym gronie. Jest to rzec
można zwyczajny rzeczy porządek, że się kolejno że-
gna przyjaciół, zwłaszcza gdy samemu jest się, jak po-
wiadają Anglicy: po drugiej stronie pagórka. A jednak
zawsze ta nasza wanitatywna „zwyczajność” jest Szo-
kiem i tak odczułem wiadomość o śmierci Przyjaciela.
Jerzy Zygmunt Łoziński urodził się w Warszawie dnia
20 kwietnia 1925 roku jako syn lekarza Romana i Marii
z Josztów. Typowy dla stolicy tamtej epoki przedstawi-
ciel inteligencji miejskiej o szlacheckich korzeniach przy-
gotowywał się do „dorosłego” życia, kiedy jeszcze w
gimnazjalnych latach zaskoczyła go II wojna światowa i
zmusiła do szybszego dojrzewania. Już na tajnych kom-
pletach zdał maturę i rozpoczął studia politechniczne.
Jednocześnie aktywnie zaangażował się - wraz z całą
rodziną - w konspirację: ukończył podchorążówkę AK
i został żołnierzem kompanii harcerskiego batalionu „Gu-
staw”. Całą też rodzinę zaaresztowało Gestapo, a po
okresie przesłuchań ojciec i syn zostali wysłani do obo-
zu koncentracyjnego w Stutthofie, gdzie Roman Łoziń-
ski, pracując w obozie jako lekarz, zmarł na tyfus.
1 Z okazji tego jubileuszu Komitet Nauk o Sztuce PAN wydał
specjalny tom 17 (ukazał się dopiero w r. 1988) Rocznika Historii
Sztuki, w którym znalazły się laudacje, bibliografia prac jubilata oraz
48 dedykowanych mu artykułów, jak również wiersz ks. prof. Janu-
sza Pasierba, którego autor też już odszedł z naszego grona.
Ogromna liczba więźniów Stutthofu zginęła w cza-
sie ewakuacji obozu zimą 1945 roku, w czasie słynnego
„marszu śmierci”. Jerzy, jako sanitariusz, ewakuowany
był z ostatnią partią więźniów dosłownie w ostatnich
dniach przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Z zała-
dowanych u ujścia Wisły barek ocalały dwie. Po dzie-
sięciu dniach niezwykłe dramatycznej morskiej podróży
pośród bombardowań barka, na której wraz z trzystu
kilkudziesięcioma współwięźniami bliskimi śmierci gło-
dowej znajdował się Jerzy, dobiła do brzegu duńskiej
wysepki Mon. Było to ostatniego dnia wojny.
191