286
SYMPOZJUM NAUKOWE: MUZEUM W EPOCE KULTURY MASOWEJ
wprawdzie bezpieczna, lecz gdzie jej dzieła zamieniły się w zbiorowisko bezrobotnych wygnańców,
w menażerię arcydzieł, oderwanych od życiodajnych pierwotnych funkcji. Na ścianach muzeum zeszły
się z powrotem obrazy jednego mistrza, namalowane nie po to, by znajdowały się razem, przeznaczo-
ne do różnych, odmiennych i odrębnych miejsc, i zadań. Nic dziwnego, że artyści zajmowali wobec
muzeów postawę na ogół ambiwalentną: brzydzili się nimi, ba, nawet domagali się czasem ich zniszcze-
nia, zarazem jednak nie zbywało im na mniej czy bardziej skrywanej chęci, by na ich ścianach
własne dzieła zobaczyć.
Czy muzeum jest w dziejach kultury zjawiskiem zdrowym czy wyrazem kryzysu, braku wiary
w możliwość cywilizacji współczesnej, przekonania, że każdy relikt przeszłości pochodzący z pre-
technicznej fazy cywilizacji wart jest szacunku i uwagi? A z drugiej strony, czy muzeum jest
jedynym wyjściem, jedyną drogą pozwalającą na przezwyciężenie elitarności kultury, jedyną możliwością
przekształcenia całego dorobku artystycznego przeszłości w, przynajmniej potencjalnie, powszechnie
dostępną, dającą pouczenie i estetyczną radość, własność wszystkich?
Jeśli tak, to warto się zastanowić nad tym, jakie ma ono być i w jaki sposób ma tę, zapewne
nieco utopijną, funkcję pełnić.
SYMPOZJUM NAUKOWE: MUZEUM W EPOCE KULTURY MASOWEJ
wprawdzie bezpieczna, lecz gdzie jej dzieła zamieniły się w zbiorowisko bezrobotnych wygnańców,
w menażerię arcydzieł, oderwanych od życiodajnych pierwotnych funkcji. Na ścianach muzeum zeszły
się z powrotem obrazy jednego mistrza, namalowane nie po to, by znajdowały się razem, przeznaczo-
ne do różnych, odmiennych i odrębnych miejsc, i zadań. Nic dziwnego, że artyści zajmowali wobec
muzeów postawę na ogół ambiwalentną: brzydzili się nimi, ba, nawet domagali się czasem ich zniszcze-
nia, zarazem jednak nie zbywało im na mniej czy bardziej skrywanej chęci, by na ich ścianach
własne dzieła zobaczyć.
Czy muzeum jest w dziejach kultury zjawiskiem zdrowym czy wyrazem kryzysu, braku wiary
w możliwość cywilizacji współczesnej, przekonania, że każdy relikt przeszłości pochodzący z pre-
technicznej fazy cywilizacji wart jest szacunku i uwagi? A z drugiej strony, czy muzeum jest
jedynym wyjściem, jedyną drogą pozwalającą na przezwyciężenie elitarności kultury, jedyną możliwością
przekształcenia całego dorobku artystycznego przeszłości w, przynajmniej potencjalnie, powszechnie
dostępną, dającą pouczenie i estetyczną radość, własność wszystkich?
Jeśli tak, to warto się zastanowić nad tym, jakie ma ono być i w jaki sposób ma tę, zapewne
nieco utopijną, funkcję pełnić.