ku zasadniczych tonów i wyraźnie określa je linią - tym, jak sądzi Lack, „naj-
wznioślejszym symbolem wszelkiej syntezy": „Bez konturu rzecz nie istnieje
samodzielnie, indywidualnie, a to jest niezmienne prawo sztuki. (...) U kolo-
rysty rzecz może być jedynie stopniem w gradacji kolorów, odcieniem, natę-
żeniem światła (...) Kolorysta maluje przede wszystkim siebie (...) i dlatego
nigdy jeszcze kolorysta nie namalował portretu"84. Dla Lacka nie istnieje spór
o prymat koloru nad linią - oba te czynniki uznaje za niezwykle ważne kom-
ponenty, nie traktuje ich jednak jako wyłącznie elementów formalnych, które
mogą być gwarantem jakości dzieła. Obraz, zdaniem krytyka, może być do-
brze namalowany i skomponowany, a mimo to nie być kompozycją. Synoni-
mem tejże jest bowiem dzieło całkowite, które nie nasuwa żadnych porównań
z naturą - wszystko jest w nim tak ściśle określone, że „można w obraz wejść,
ale wyjść poza obraz nie można": „Rzecz domaga się wówczas realizacji nie
innej, jak właśnie ta, którą widać. Wówczas bowiem rzecz stwarza sobie sama
formę"85.
POGLĄDY METAKRYTYCZNE STANISŁAWA LACKA
Potrzeba refleksji nad założeniami i metodą krytyki pojawiła się wraz
z uznaniem działalności krytycznej za autonomiczną, niezależną dziedzinę,
a więc od czasów pozytywizmu - w czym niemałą rolę odegrały pisma Hi-
polita Taine'a. Na szerszą skalę wątek metakrytyczny podjęła jednak Młoda
Polska, która uczyniła zeń nieodzowny komponent krytyki literackiej. Nie ma
chyba racji Dariusz Skórczewski, piszący o braku świadomości meta-meta-
krytycznej badaczy, o pragmatycznym raczej charakterze ówczesnych spo-
rów86. Prawdą jest, iż młodopolscy krytycy nie mieli oparcia w teorii litera-
tury - bo tej, jako odrębnej dziedziny jeszcze wówczas nie było - były jed-
nak jej podwaliny, czego dowodem choćby prace Ortwina, Irzykowskiego czy
właśnie Lacka - potwierdzające istnienie w owym czasie znacznej świado-
mości językowej87. Nie można jednak nie przyznać badaczowi racji w kwestii
braku konsekwencji głoszonych teorii, a także niewielkiej skuteczności ich
84 Tamże, s. 162.
85 Lack, Wystawa Jubileuszowa //(przyp. 13), s. 445.
86 D. Skórczewski, Spoty o krytykę literacką w dwudziestoleciu międzywojennym, Kraków
2002, s. 12.
87 Pierwszym, który zaprzeczył obiegowej opinii o braku samoświadomości krytyków
Młodej Polski, był Ryszard Nycz (Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie,
Wrocław 1997), jego stanowisko popiera też Michał Głowiński (przyp. 11).
123
wznioślejszym symbolem wszelkiej syntezy": „Bez konturu rzecz nie istnieje
samodzielnie, indywidualnie, a to jest niezmienne prawo sztuki. (...) U kolo-
rysty rzecz może być jedynie stopniem w gradacji kolorów, odcieniem, natę-
żeniem światła (...) Kolorysta maluje przede wszystkim siebie (...) i dlatego
nigdy jeszcze kolorysta nie namalował portretu"84. Dla Lacka nie istnieje spór
o prymat koloru nad linią - oba te czynniki uznaje za niezwykle ważne kom-
ponenty, nie traktuje ich jednak jako wyłącznie elementów formalnych, które
mogą być gwarantem jakości dzieła. Obraz, zdaniem krytyka, może być do-
brze namalowany i skomponowany, a mimo to nie być kompozycją. Synoni-
mem tejże jest bowiem dzieło całkowite, które nie nasuwa żadnych porównań
z naturą - wszystko jest w nim tak ściśle określone, że „można w obraz wejść,
ale wyjść poza obraz nie można": „Rzecz domaga się wówczas realizacji nie
innej, jak właśnie ta, którą widać. Wówczas bowiem rzecz stwarza sobie sama
formę"85.
POGLĄDY METAKRYTYCZNE STANISŁAWA LACKA
Potrzeba refleksji nad założeniami i metodą krytyki pojawiła się wraz
z uznaniem działalności krytycznej za autonomiczną, niezależną dziedzinę,
a więc od czasów pozytywizmu - w czym niemałą rolę odegrały pisma Hi-
polita Taine'a. Na szerszą skalę wątek metakrytyczny podjęła jednak Młoda
Polska, która uczyniła zeń nieodzowny komponent krytyki literackiej. Nie ma
chyba racji Dariusz Skórczewski, piszący o braku świadomości meta-meta-
krytycznej badaczy, o pragmatycznym raczej charakterze ówczesnych spo-
rów86. Prawdą jest, iż młodopolscy krytycy nie mieli oparcia w teorii litera-
tury - bo tej, jako odrębnej dziedziny jeszcze wówczas nie było - były jed-
nak jej podwaliny, czego dowodem choćby prace Ortwina, Irzykowskiego czy
właśnie Lacka - potwierdzające istnienie w owym czasie znacznej świado-
mości językowej87. Nie można jednak nie przyznać badaczowi racji w kwestii
braku konsekwencji głoszonych teorii, a także niewielkiej skuteczności ich
84 Tamże, s. 162.
85 Lack, Wystawa Jubileuszowa //(przyp. 13), s. 445.
86 D. Skórczewski, Spoty o krytykę literacką w dwudziestoleciu międzywojennym, Kraków
2002, s. 12.
87 Pierwszym, który zaprzeczył obiegowej opinii o braku samoświadomości krytyków
Młodej Polski, był Ryszard Nycz (Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie,
Wrocław 1997), jego stanowisko popiera też Michał Głowiński (przyp. 11).
123