Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]; Zakład Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]
Porta Aurea: Rocznik Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Gdańskiego — 4.1995

DOI Artikel:
Taranczewski, Paweł: Hanna Rudzka Cybisowa o Krakowie i Paryżu
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28182#0102
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Paweł Ja bywałam na balach wawelskich, takich wieczorach. Organizował je
Taranczewski u sjebie Szyszko-Bohusz. Młodzież nasza nie była zapraszana, zaproszone
byłyśmy tylko my trzy. Takie panienki trzy. Pani Gałęzowska też.
Gałęzowski był wówczas naszym rektorem. Państwa Gałęzowskich zna-
łam, bywałam tam u nich na wszystkich wieczorach. To były wieczory
artystyczne. Państwo Gałęzowscy urządzali u siebie przyjęcia, na Szpital-
nej 17, w domu, na piętrze... Bywali profesorowie rozmaici. Jarocki bywał
i Pieńkowski bywał i Trzciński Teofil. Ten Teofil przychodził już po teatrze
i wtedy zasiadał, zawiązywał sobie serwetę pod brodą...
Cricot był właściwie urządzony przez Józka, poruszał cały Kraków, sale
związku były pełne. On brał telefon i telefonował do ludzi: „dzisiaj będzie
to i to w Cricocie, proszę przyjść", i już. Wyciągano wszystkie sztuki po
kolei. Witkacy był ciągłe grany. Samego Witkacego nie widziałam.
Muzycy robili muzykę specjalną do tych przedstawień. Mieliśmy kilku
muzykalnych ludzi, którzy komponowali do tego. Wejścia były płatne, ma
się rozumieć. Józek Jarema był duszą tego wszystkiego, Marysia, jego sio-
stra, występowała jako ta „ofiara". No i takie to były zabawy.
Nawet Wyzwolenie Wyspiańskiego było grane. Przecież Wyzwolenie było
fantastycznie zrobione, z wielkim nastrojem. Władek Woźnik, aktor, grał
Konrada. Pamiętam jak w pelerynie wszedł z widowni, wchodził na scenę
i recytował Wyspiańskiego. Postać Mickiewicza to był pomnik zrobiony
przez Pronaszkę, ten drewniany pomnik Mickiewicza z Wilna. Sugestywne
były rzeczy bardzo. Potrafiłam być pięć, sześć, osiem razy na jednej sztuce.
Jak dawniej chodziło się obowiązkowo na opery, tak myśmy chodzili do
tego teatru Cricot. Byliśmy wszyscy na przedstawieniach, przychodziło
całe miasto, cały Kraków.
Trzciński dał nawet swój Teatr Słowackiego na przedstawienie Cricot.
Przedstawienie Cricota odbyło się po przedstawieniu normalnym, w nocy,
przy pełnej sali. Trwało do pierwszej, drugiej po północy. Ja byłam, pamię-
tam, w loży z Gałęzowskim, który był wówczas rektorem Akademii. Więc,
wyobraź sobie, przedstawienie stało się wydarzeniem. Józef Jarema przed
przedstawieniem robił jakby film rzutnikiem, ponad kurtyną. Na części
spuszczonej kurtyny był ekran i na ten ekran rzucano napisy, rozmaite
nowoczesne wyrażenia. W antraktach był boks. Boks był bardzo modny.
Poeci rozmaici i Tytus brali udział, absolutnie brał udział Tytus Czyżew-
ski, jako aktor nie grał, tylko jego sztuki grano, sztukę Osioł i słońce.
Jak Mattre Patbelin był grany, Potworowski robił dekoracje, dekoracje
kolorowe, całe miasteczko. Pamiętam była taka fioletowa postać w sukni
— mieszczka. Pani. Jedna babka była w białym kwefie, a fioletową miała
suknię — i dekolt taki, wiesz, jak z ariulle (?), kolorowy. A maitre Patheli-
nem, tym pastyrzem, to był Polewka. Wyobraź sobie, to przecież można
umrzeć było ze śmiechu, w koszuldai (sic!) takiej do pół łydek. Taka biała
koszula. Taki pastyrz. Rozczochrany pastyrz. Coś pięknego. Jaka to była
świetna postać!

100

U.B. HEIDELBERG
 
Annotationen