Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]; Zakład Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]
Porta Aurea: Rocznik Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Gdańskiego — 4.1995

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28182#0177
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext

O późnym Cybisie pisał Zdzisław Kępiński: „nie przedstawione zjawi-
sko, lecz obraz, i nie kolor, lecz farba wysuwają się na plan naczelny
W tym samym tekście mówi się również o niechęci Cybisa do faktury,
ale też o akceptacji nawarstwionej farby jako żywiołu wynikającego z dłu-
giej pracy nad płótnem. Mamy więc przed sobą malarstwo, którego okres
w pełni jest zaprzeczeniem obiegowych opinii o metodzie kapistów. Ani
śladu delektacji, ani krzty łatwych zestawień. Jest tam odpowiedź na inspi-
rację płynącą z natury, ale i dowód na odnajdywanie w malarskiej robocie
źródeł goryczy i spełnienia.
Niecałe dwa lata po śmierci Artura Nachta-Samborskiego zobaczyłem
w mieszkaniu nieżyjącej już Anieli Łempickiej, bratowej malarza, pokaz
ośmiu nieznanych obrazów. Przyzwyczajony do tektonicznych i wysmako-
wanych w kolorze bukietów, będących wizytówką malarza w każdym pra-
wie polskim muzeum — zobaczyłem gwałtownie malowane portrety, ma-
ski, głowy. Nieduże formaty rozsadzały malarskim żywiołem wytworny
salonik, w którym były pokazane. Na późniejszych wystawach portretów,
tych głów i masek pokazywano więcej. Wtedy było to dla obecnych sensac-
ją. Z jednej strony gwałtowność kreślonych form, biele E
karykatur pomieszane z portretami z El Fajum, a gdzie ="m
jąca delikatność koloru, niemal romantyczny gest budt ET
od początku niewiele sobie robił z kapistowskiego ele E- c
nak cały czas solidarny z rówieśnikami, był — co by ni( E-1
końca kapistą. ĘL
Kiedy choroby i zmęczenie, wreszcie słabnący wzroJ E_i
Hannie Rudzkiej-Cybisowej zaczęła malować akrylami E_
wały proces malowania. Oglądający po śmierci artystj E £
namalowane w ostatnich latach życia zaskoczeni byli iIe
malarstwa.
— O
Jasne, określone płaszczyzny, forma budowana mo E
stosowanego dawniej drobnego rytmu plam barwnyc E-
tak bardzo pilnowała studentów, by nie naruszali kapisjE-2
obrazu, sama przekroczyła je odważnie, determinował EL
trzebą zmian, o czym wspominała bliskim. = n
Kiedyś odwiedziłem Hannę Rudzką i w trakcie rozn E_
mnie do niedużego pokoju-pracowni, gdzie na ścianie E ^
malowana w 1932 r. Tama. Malarka, pokazując mi ten o E
strukturze, o sile konstrukcji, prawie nie wspominając ( E~
którą przysłowiowo stawiała na pierwszym miejscu, li E-
z kimś zanurzonym we wspomnieniach, były to zwierz E-
czesnego artysty.
I chociaż kiedyś po studiach Hanna Rudzka-Cybisc E.
„ty dziecko nie pisz, tylko maluj" (co uznałem wtedy za = w
ograniczenia), nie mógłbym dziś postawić jej zamkniętf E_
go zarzutu. Podziwiałem ją i później, odwiedzając z en

— ■'t

Dylematy
starości
polskich
kolorystów
 
Annotationen