22
PIERO DELLA FRANCESCA
by pojąć, jak rzeczy się zmniejszają, ani też nie można by ich ukazać. Poza tym wszystkim niezbędna
jest też umiejętność rysowania we właściwym kształcie na płaszczyźnie {piano) wszystkich rzeczy, które
człowiek zamierza uczynić.
Mając na względzie powyższe kwestie, przechodzimy do dzieła, ujmując część [malarstwa] zwaną
perspektywą w trzech księgach. W pierwszej księdze powiemy o punktach, liniach i powierzchniach pła-
skich. W drugiej o sześcianach, czworokątnych filarach, oraz o okrągłych i wielościennych kolumnach.
W trzeciej zajmiemy się głowami [ludzkimi], kapitelami, bazami [kolumn], pierścieniami (torchi) wielu
baz i innymi ciałami rozmaicie ustawionymi.
Punkt to coś, czego część nie istnieje. Geometrzy powiadają, że można go sobie tylko wyobrazić;
powiadają także, że linia ma długość, lecz nie ma szerokości.
Z racji, że nie są one [tj. punkt i linia] widoczne, chyba że jedynie dla umysłu, a ja mam zamiar
mówić o perspektywie, pomagając sobie wykresami, które mają być uchwytne dla oka, potrzebna jest
definicja odmienna. Powiem więc, że punkt to najmniejsza rzecz, jaką może dostrzec oko; linia z kolei
to połączenie jednego punktu z drugim, którego szerokość ma tę samą naturę, co punkt. Powierzchnia
to, jak twierdzę, szerokość i długość zawarta między liniami. Powierzchnie są wielu rodzajów, jedne są
trójkątne, inne czworoboczne, czworokątne, prostokątne, pięciokątne, sześciokątne, ośmiokątne i o jeszcze
większej liczbie boków, jak to ujrzycie.
[I] Wszelka wielkość przedstawia się oku pod pewnym kątem.
To wynika samo z siebie, albowiem w punkcie nie ma żadnej wielkości, a zdolność widzenia {la virtu
visiva) to tylko punkt zaś linie prowadzące z punktu do krańców rzeczy z konieczności tworzą kąt; choć
uznaję, że w malarstwie punkt ma wielkość, to twierdzę, że jest ona tak mała, że każda inna wielkość
jest od niej większa. A zatem linie wychodzące z krańców jakiejś rzeczy, nawet najmniejszej, i kończące
się w oku, tj. w punkcie, tworzą kąt, toteż rzecz ta ukazuje się pod pewnym katem. Przykład: niech .A.
będzie punktem, a .BC. niech będzie wielkością, od jej krańców poprowadź linie do .A., czyli [linie] .BA.
[i] .CA., poprowadź także [linię] .BC.; utworzą one trzy kąty, a to dlatego, że: .A. to punkt i utworzy
[się tam] kąt, podobnie .B. jest punktem i podobnie punktem jest .C.; jeśli poprowadzisz linie od jednego
punktu do drugiego, to ponieważ nie leżą one na jednej prostej, utworzą one trójkąt; ja zaś twierdzę, że
.A. to punkt, z którego wychodzi zdolność widzenia, a zarazem kąt leżący naprzeciw wielkości .BC., zaś
wielkość tę [wzrok] odbiera między liniami .AB. [i] .AC. pod katem .A., czyli w oku.
[II] Wszystkie podstawy (base) widziane pod tym samym kątem jawią się w oku tak samo, nawet jeśli
są rozmaicie rozmieszczone.
Verbi gratia, niech .A. będzie okiem, z którego wychodzą dwie linie .AB. [i] .AC.; narysuj podstawy
.BC., .EF., .GH. Twierdzę, że każda z nich jawi się w oku, czyli w kącie .A. tak samo. [Mianowicie]
z kąta .A., który jest - jak powiadam - okiem, wychodzą linie proste do podstaw, które mieszczą się
między tymże liniami, stykając się z nimi tak że żadna z podstaw nie wychodzi poza owe linie; skoro
żadna z tych podstaw nie jest ani zbyt krótka, ani zbyt długa, to oko ujmuje je jednakowo. Twierdzę
więc, że jawią się one oku tak samo, a to dlatego, że promień .AC. przechodzi prosto przez .H. i przez
.F. i żadna z podstaw ani nie wychodzi poza ów promień, ani nie kończy się zbyt wcześnie; promień
.AB. przechodzi prosto przez .G. i przez .E. dotykając krańców [podstaw]; konkluduję więc, że wszystkie
podstawy tworzące w oku ten sam kąt jawią się tak samo, czyli tak jak to powiedziano.
[III] Jeśli kilka podstaw jest rozmieszczonych prostopadle do leżącego naprzeciw nich kąta, to ta, która
jawi się pod większym kątem, jest albo większa, albo bliższa względem kąta. (il. 2)
[IV] Jeśli z jednego punktu wychodzą linie prowadzące do dwóch jednakowych podstaw, z których jedna
jest położona bliżej [względem punktu] niż druga, to ta bliższa utworzy większy kąt w owym punkcie.
[V] Jeśli z jednego punktu prowadzą do [danej] podstawy dwie proste, a my poprowadzimy dodatkową
linię równoległą do niej i taką samą jak ona, wówczas podzieli ona siebie i owe dwie proste w takiej
PIERO DELLA FRANCESCA
by pojąć, jak rzeczy się zmniejszają, ani też nie można by ich ukazać. Poza tym wszystkim niezbędna
jest też umiejętność rysowania we właściwym kształcie na płaszczyźnie {piano) wszystkich rzeczy, które
człowiek zamierza uczynić.
Mając na względzie powyższe kwestie, przechodzimy do dzieła, ujmując część [malarstwa] zwaną
perspektywą w trzech księgach. W pierwszej księdze powiemy o punktach, liniach i powierzchniach pła-
skich. W drugiej o sześcianach, czworokątnych filarach, oraz o okrągłych i wielościennych kolumnach.
W trzeciej zajmiemy się głowami [ludzkimi], kapitelami, bazami [kolumn], pierścieniami (torchi) wielu
baz i innymi ciałami rozmaicie ustawionymi.
Punkt to coś, czego część nie istnieje. Geometrzy powiadają, że można go sobie tylko wyobrazić;
powiadają także, że linia ma długość, lecz nie ma szerokości.
Z racji, że nie są one [tj. punkt i linia] widoczne, chyba że jedynie dla umysłu, a ja mam zamiar
mówić o perspektywie, pomagając sobie wykresami, które mają być uchwytne dla oka, potrzebna jest
definicja odmienna. Powiem więc, że punkt to najmniejsza rzecz, jaką może dostrzec oko; linia z kolei
to połączenie jednego punktu z drugim, którego szerokość ma tę samą naturę, co punkt. Powierzchnia
to, jak twierdzę, szerokość i długość zawarta między liniami. Powierzchnie są wielu rodzajów, jedne są
trójkątne, inne czworoboczne, czworokątne, prostokątne, pięciokątne, sześciokątne, ośmiokątne i o jeszcze
większej liczbie boków, jak to ujrzycie.
[I] Wszelka wielkość przedstawia się oku pod pewnym kątem.
To wynika samo z siebie, albowiem w punkcie nie ma żadnej wielkości, a zdolność widzenia {la virtu
visiva) to tylko punkt zaś linie prowadzące z punktu do krańców rzeczy z konieczności tworzą kąt; choć
uznaję, że w malarstwie punkt ma wielkość, to twierdzę, że jest ona tak mała, że każda inna wielkość
jest od niej większa. A zatem linie wychodzące z krańców jakiejś rzeczy, nawet najmniejszej, i kończące
się w oku, tj. w punkcie, tworzą kąt, toteż rzecz ta ukazuje się pod pewnym katem. Przykład: niech .A.
będzie punktem, a .BC. niech będzie wielkością, od jej krańców poprowadź linie do .A., czyli [linie] .BA.
[i] .CA., poprowadź także [linię] .BC.; utworzą one trzy kąty, a to dlatego, że: .A. to punkt i utworzy
[się tam] kąt, podobnie .B. jest punktem i podobnie punktem jest .C.; jeśli poprowadzisz linie od jednego
punktu do drugiego, to ponieważ nie leżą one na jednej prostej, utworzą one trójkąt; ja zaś twierdzę, że
.A. to punkt, z którego wychodzi zdolność widzenia, a zarazem kąt leżący naprzeciw wielkości .BC., zaś
wielkość tę [wzrok] odbiera między liniami .AB. [i] .AC. pod katem .A., czyli w oku.
[II] Wszystkie podstawy (base) widziane pod tym samym kątem jawią się w oku tak samo, nawet jeśli
są rozmaicie rozmieszczone.
Verbi gratia, niech .A. będzie okiem, z którego wychodzą dwie linie .AB. [i] .AC.; narysuj podstawy
.BC., .EF., .GH. Twierdzę, że każda z nich jawi się w oku, czyli w kącie .A. tak samo. [Mianowicie]
z kąta .A., który jest - jak powiadam - okiem, wychodzą linie proste do podstaw, które mieszczą się
między tymże liniami, stykając się z nimi tak że żadna z podstaw nie wychodzi poza owe linie; skoro
żadna z tych podstaw nie jest ani zbyt krótka, ani zbyt długa, to oko ujmuje je jednakowo. Twierdzę
więc, że jawią się one oku tak samo, a to dlatego, że promień .AC. przechodzi prosto przez .H. i przez
.F. i żadna z podstaw ani nie wychodzi poza ów promień, ani nie kończy się zbyt wcześnie; promień
.AB. przechodzi prosto przez .G. i przez .E. dotykając krańców [podstaw]; konkluduję więc, że wszystkie
podstawy tworzące w oku ten sam kąt jawią się tak samo, czyli tak jak to powiedziano.
[III] Jeśli kilka podstaw jest rozmieszczonych prostopadle do leżącego naprzeciw nich kąta, to ta, która
jawi się pod większym kątem, jest albo większa, albo bliższa względem kąta. (il. 2)
[IV] Jeśli z jednego punktu wychodzą linie prowadzące do dwóch jednakowych podstaw, z których jedna
jest położona bliżej [względem punktu] niż druga, to ta bliższa utworzy większy kąt w owym punkcie.
[V] Jeśli z jednego punktu prowadzą do [danej] podstawy dwie proste, a my poprowadzimy dodatkową
linię równoległą do niej i taką samą jak ona, wówczas podzieli ona siebie i owe dwie proste w takiej