Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie — 21.1977

DOI Heft:
Sztuka nowożytna
DOI Artikel:
Jakimowicz, Irena: Grafika wileńska dwudziestolecia międzywojennego
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.19583#0258
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Starsze pokolenie wileńskich grafików leprezentują dwie bardzo różne, nierównego zresztą
również znaczenia, indywidualności. Michał Rouba był przede wszystkim malarzem, ale tych
kilka barwnych drzeworytów, jakie w latach trzydziestych wykonał, zasługuje niewątpliwie na
uwagę, tym bardziej, że jako grafik ukazuje Rouba nieco inne oblicze. Jego malowane realistyczne
pejzaże cechuje zawsze zdecydowany akcent położony na wyrazistą konstrukcję przestrzeni
i pewne uproszczenia bryłowatych kształtów, co pozwalało ówczesnej krytyce zbliżać do go ce-
zanistycznego odłamu wileńskich artystów5.

W grafice poddaje Rouba swoje kompozycje pejzażowe wyraźnym zabiegom stylizacyjnym,
operując płaskimi planami zróżnicowanymi barwą. Owa stylizacja zdaje się tu mieć dwa różne
źródła. Mimo że Rouba związał się z Wilnem już w 1920 roku, niektóre drzeworyty jak Grusze
z 1934 roku, Kościół św. Anny z 1935, Wiosenne drzewa, czy Fragment Katedry Wileńskiej z 1938
roku przywodzą na myśl stłumionym kolorytem i delikatną arabeską ciemnych gałęzi drzew
krakowski drzeworyt modernistyczny i właściwe mu dalekie echa japońskiej grafiki. Na charakte-
rze innych drzeworytów Rouby zaważył już niewątpliwie specyficznie wileński tradycjonalizm.
Widok Wilna z Pohulanki z 1935 roku, operujący — w dekoracyjnym ujęciu kulisowo umiesz-
czonych sylwetek drzew — płasko nakładającymi się planami dachów, zieleni, sylwetek budyn-
ków w głębi ma swoje źródło w typie XVII-wiecznej rytowanej weduty miejskiej. Ruiny zamku
w Trokach zaś, wykonane w 1938 roku, powstały nie bez sugestii tego typu pejzażu, jaki spopula-
ryzował wówczas swoim malarstwem Bronisław Jamontt, pejzażu łączącego cechy XVII-wiecznego
widoku komponowanego z romantycznymi motywami i sentymentalnym nastrojem. W obrazach
Jamontta, głównie z lat trzydziestych (w grafice interpretował artysta te same tematy dopiero po
wojnie), powtarzają się sylwetki malowniczych, zaczerpniętych z obrazów Jakuba Ruysdaela
drzew, tak chętnie zresztą naśladowanych przez XIX-wiecznych romantyków, z motywami
burzy, zachodu, księżycowej nocy.

Jerzy Hoppen nawet, choć czystego pejzażu w zasadzie unikał, akceptował tę konwencję,
czemu dał później wyraz w druku, podkreślając z uznaniem komponowany charakter pejzaży
Jamontta, w których „nie ma przypadkowości; są one przemyślane i ukształtowane według za-
miaru autora", a których treścią jest „stan duszy autora rozpięty pomiędzy liryzmem a tragiz-
mem"6. Koncepcję tę akceptował również własną twórczością wykonując w 1933 roku trzy drze-
woryty według rysunków Jamontta. Akceptował i przekazywał uczniom, jak dowodzi tego nie-
jedna zachowana szkolna praca.

Gest ten musiał przyjść Hoppenowi bez trudu jako zdeklarowanemu miłośnikowi baroku.
Już zresztą w czasie studiów Hoppen był wyraźnie zorientowany na dawną sztukę. Jak świadczy

5 Taka kwalifikacja wynikła oczywiście z powierzchownej obserwacji.

6 J. Hoppen, B. Jamontt. Z powodu jubileuszowej wystawy w Toruniu. Arkona, II, 1947, nr 5/6, s. 16.

254
 
Annotationen