1. Gromada kulista M 13 w gwiazdozbiorze Herkulesa,
wg J. Jean s, Niebo. Astronomia dla laików. Warszawa
1933, tabl. XXXII
sięga daleko w przestrzenie, do których już nasze oko nie sięga? [...] Znamy tyle mgławic,
w których teleskop żadnej gwiazdy odkryć nie jest w stanie, a jednocześnie spektroskop zdradza
przed nami, iż są to niezliczone słońca, skupione dla naszego punktu widzenia w chwiejną plamkę
świetlną. Są to, być może, wielkie układy gwiazdowe, drogi mleczne, jak nasza olbrzymie.
[...] Tutaj leżą granice dociekań badającego umysłu, tu zaczyna się kraina fantazji”21. I dalej,
o astronomii: „Żadna nauka nie jest w stanie w równym stopniu zadziwić człowieka pokazując
mu wielkość jego ducha. Główną przyczyną tego podziwu jest kontrast pomiędzy siłą fizyczną
a duchową człowieka, który przy rozmyślaniach astronomicznych ciągle umysłowi się narzuca,
to nieuniknione przy tych rozmyślaniach przeciwstawienie wątłego organizmu, przykutego do
jednego pyłku świata, z milionami słońc lub całych układów słońc obserwowanych przez ten
organizm w postaci chwiejnych mgieł świetlnych. Przy tych rozmyślaniach najdobitniej wys-
tępuje różnica pomiędzy duchem, napełniającym działaniem swoim przestrzeń «bez dna i kra-
wędzi», a materią pozostającą tam, gdzie ją siły fizyczne przykują”22.
O tym, że Witkacy zdawał sobie w pełni sprawę z tego ograniczenia, wiemy z rozdziału
o kolorze jego pracy teoretycznej Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia,
wydanej w 1919 r. Harmonia kolorów wynika według niego m.in. z tego, że „żyjemy w trój-
(czy też, jak twierdzi Poincare, w sześcio-) wymiarowej przestrzeni, że jesteśmy na planecie już
580
wg J. Jean s, Niebo. Astronomia dla laików. Warszawa
1933, tabl. XXXII
sięga daleko w przestrzenie, do których już nasze oko nie sięga? [...] Znamy tyle mgławic,
w których teleskop żadnej gwiazdy odkryć nie jest w stanie, a jednocześnie spektroskop zdradza
przed nami, iż są to niezliczone słońca, skupione dla naszego punktu widzenia w chwiejną plamkę
świetlną. Są to, być może, wielkie układy gwiazdowe, drogi mleczne, jak nasza olbrzymie.
[...] Tutaj leżą granice dociekań badającego umysłu, tu zaczyna się kraina fantazji”21. I dalej,
o astronomii: „Żadna nauka nie jest w stanie w równym stopniu zadziwić człowieka pokazując
mu wielkość jego ducha. Główną przyczyną tego podziwu jest kontrast pomiędzy siłą fizyczną
a duchową człowieka, który przy rozmyślaniach astronomicznych ciągle umysłowi się narzuca,
to nieuniknione przy tych rozmyślaniach przeciwstawienie wątłego organizmu, przykutego do
jednego pyłku świata, z milionami słońc lub całych układów słońc obserwowanych przez ten
organizm w postaci chwiejnych mgieł świetlnych. Przy tych rozmyślaniach najdobitniej wys-
tępuje różnica pomiędzy duchem, napełniającym działaniem swoim przestrzeń «bez dna i kra-
wędzi», a materią pozostającą tam, gdzie ją siły fizyczne przykują”22.
O tym, że Witkacy zdawał sobie w pełni sprawę z tego ograniczenia, wiemy z rozdziału
o kolorze jego pracy teoretycznej Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia,
wydanej w 1919 r. Harmonia kolorów wynika według niego m.in. z tego, że „żyjemy w trój-
(czy też, jak twierdzi Poincare, w sześcio-) wymiarowej przestrzeni, że jesteśmy na planecie już
580