KSAWERY PIWOCKI
Walter Frodl. Pojęcia i kryteria wartościowania zabytków. Bibl. Muzealnictwa i Ochrony
Zabytków. Min. Kultury i Sztuki, Ośrodek Dokumentacji Zabytków, Warszawa 1966.
Wstęp Kazimierza Malinowskiego. Tłum. Marian Arszyński
Dobrze się stało, że przetłumaczono na język
polski krótki, ale jakże esencjonalny, referat Waltera
Frodla, profesora Politechniki Wiedeńskiej i Prezesa
Centralnego Urzędu Ochrony Zabytków w Austrii.
A dobrze się stało z dwóch względów: w nawale
bieżących spraw i prac wciąż za mało myśli się u nas
i pisze o podstawach teoretycznych opieki nad zabyt-
kami, a praca Frodla jest właśnie typową próbą upo-
rządkowania tychże zasad — a po drugie można
z niej sporo dowiedzieć się, co istotnie myślą wysoko
kwalifikowani specjaliści o „polskiej szkole konser-
watorskiej”, o jakiej wiele i z dumą u nas się mówi.
Zarówno ze wstępu prof. K. Malinowskiego, jak
i oświadczeń samego autora (s. 8) łatwo się czytelnik
zorientuje, że przetłumaczone na język polski od-
czyty w „Scuola di Perfezionamento per lo studio
ed il Restauro dei Monumenti” w Rzymie (1963 r.)
są rezultatem nie tylko osobistych i teoretycznych
przemyśleń, ale ogromnej wiedzy i znajomości prak-
tyki konserwatorskiej w skali całej Europy i krajów
basenu Morza Śródziemnego. Równocześnie Frodl
jest spadkobiercą bezpośrednim wiedeńskiej szkoły
historyków sztuki i konserwatorów, której zasady
ujęte w r. 1903 przez Alojzego Riegla w pracy Der
moderne Denkmalkultus stały się podstawą współ-
czesnego naukowego ujęcia zagadnień konserwacji
zabytków w skali światowej. Późniejsze „karty”:
ateńska i rzymska „del Restauro” można bez trudu
wywieść z tych zasad. W warsltwie teoretycznej t^ż,
w pierwszym rozdziale pracy, Frodl trzyma się
ustaleń i pojęć stworzonych i skodyfikowanych przez
Riegla, omawiając kolejno wartość historyczną (nau-
kową i emocjonalną), wartość artystyczną i użytkową
zabytku. Mimo pewnych modyfikacji i zastrzeżeń, iż
wszelkie reguły mają wartość względną — Frodl
podtrzymuje właściwie w całej rozciągłości podstawo-
we założenia Riegla.
Dla Riegla nie ulega wątpliwości, że podstawową
wartością zabytku jest jego wartość naukowa, wszel-
kie inne wartości są niejako pochodne i od niej
wyraźnie zależne. Każde dzieło rąk ludzkich, a więc
i dzieło sztuki, natychmiast po swym powstaniu
zaczyna starzeć się i obumierać, albo wyrażając tę
myśl inaczej rozpoczyna swój własny, niezależny od
swego twórcy, żywot — jak jabłko, które odpadło
od drzewa i zaczyna przechodzić inne niż ono koleje.
Dzieło starzeje się, jak wszystko na tej ziemi: traci
szereg cech pierwotnych, nabiera nowych. Mogą one
niszczyć wartości pierwotne, ale mogą przydawać
nowe: artystyczne i historyczne. W tych warunkach
podstawowym dylematem konserwatorstwa jest pro-
blem: przywrócenie dawnego wyglądu czy jedynie
podtrzymanie trwania zabytku w zastanym stadium
jego istnienia. Riegl i za nim Frodl sądzą, że wszelka
próba rekonstrukcji stanu pierwotnego jest fałszer-
stwem, jest hipotezą jednostki podejmującej ją —
i przekreślającą tym samym inne możliwości nauko-
wej i artystycznej interpretacji hipotetycznego stanu
pierwotnego. Nie „przywraca” wyglądu dzieła z chwili
jego powstania, lecz niszczy je bezpowrotnie: unie-
możliwia bowiem w praktyce następcom dotarcie do
autentyku, a więc do źródeł innych, kolejnych inter-
pretacji.
Z zagadnieniem tym łączy się bezpośrednio pojęcie
„substancji zabytkowej”. Frodl wagę tego aspektu
konserwatorskiego podkreśla wielokrotnie. Metodą
najpewniejszą jest ochrona tej substancji. Przy oma-
wianiu rekonstrukcji użyłem rozmyślnie terminu
„wygląd” zabytku. Kontrowersje bowiem, o których
mówiłem wyżej, można ująć także w sposób nastę-
pujący: Dla zwolenników rekonstrukcji (odbudowy)
rzeczą najistotniejszą jest forma' zewnętrzna zhbytku,
jego, rozplanowanie, jego tematyka, układ proporcji
całości: jego wygląd. Dla Riegla i Frodla rzeczą
najważniejszą jest substancja zabytkowa, a celem
zabiegów konserwatorskich jest jej nienaruszalność.
Strukturę dzieła sztuki tworzy nie tylko jego forma,
ale jego faktura, faktura jego substancji, z którą
stykały sie ręce twórców dzieła. Dokładna kopia
piramidy Cheopsa z dykty, choć posiada jej formę
i zachowuje jej proporcjje — nie bedzie. piramidą
Cheopsa. Co ważniejsze: kopia tejże piramidy wyko-
nana z identycznego kamienia co oryginał, jednako
ciosanego i o jednakich wymiarach też nie będzie
piramidą — będzie tylko jej kopią, gorzej lub lepiej
wykonaną. Dzisiaj, gdy w sztuce współczesnej tak
dużej wagi nabieraj a zagadnienia faktury, gdy rozu-
miemy, że nie tylko forma (także abstrakcyjna) niesie
ze sobą treści istotne dzieła sztuki, ale także faktura
epidermy dzieła, która działa „niezależnie” od użytych
form wyrazu — możemy lepiej pojąć znaczenie żądań
konserwatorskich szkoły wiedeńskiej. Substancja za-
bytku, która jest niepowtarzalnym nosicielem faktury
pierwotnej dzieła — posiada podstawowe znaczenie
dla wymowy, a więc i dla wartości dzieła.
Utrzymaniu zabytku „w stanie zastanym” sprze-
ciwia się w _ praktyce jego „wartość użytkowa”.
Nie wydaje mi się przypadkiem, że zwolennicy inte-
gralnej rekonstrukcji — mówią tyle o użytkowej
wartości zabytku, szczególnie architektonicznego. Od-
budowie obiektów zniszczonych towarzyszy gorącz-
kowe poszukiwanie uzasadnienia koniecznych na-
kładów finansowych w tej właśnie dziedzinie war-
tości. „Wygląd” zewnętrzny obiektu może nie ulec
przy nowych adaptacjach i użytkowych przystosowa-
niach poważniejszym zmianom. Bardzo często jednak
ulega zagładzie substancja zabytkowa i dlatego szkoła
wiedeńska zalecała tutaj szczególną ostrożność. Obiekt
89
Walter Frodl. Pojęcia i kryteria wartościowania zabytków. Bibl. Muzealnictwa i Ochrony
Zabytków. Min. Kultury i Sztuki, Ośrodek Dokumentacji Zabytków, Warszawa 1966.
Wstęp Kazimierza Malinowskiego. Tłum. Marian Arszyński
Dobrze się stało, że przetłumaczono na język
polski krótki, ale jakże esencjonalny, referat Waltera
Frodla, profesora Politechniki Wiedeńskiej i Prezesa
Centralnego Urzędu Ochrony Zabytków w Austrii.
A dobrze się stało z dwóch względów: w nawale
bieżących spraw i prac wciąż za mało myśli się u nas
i pisze o podstawach teoretycznych opieki nad zabyt-
kami, a praca Frodla jest właśnie typową próbą upo-
rządkowania tychże zasad — a po drugie można
z niej sporo dowiedzieć się, co istotnie myślą wysoko
kwalifikowani specjaliści o „polskiej szkole konser-
watorskiej”, o jakiej wiele i z dumą u nas się mówi.
Zarówno ze wstępu prof. K. Malinowskiego, jak
i oświadczeń samego autora (s. 8) łatwo się czytelnik
zorientuje, że przetłumaczone na język polski od-
czyty w „Scuola di Perfezionamento per lo studio
ed il Restauro dei Monumenti” w Rzymie (1963 r.)
są rezultatem nie tylko osobistych i teoretycznych
przemyśleń, ale ogromnej wiedzy i znajomości prak-
tyki konserwatorskiej w skali całej Europy i krajów
basenu Morza Śródziemnego. Równocześnie Frodl
jest spadkobiercą bezpośrednim wiedeńskiej szkoły
historyków sztuki i konserwatorów, której zasady
ujęte w r. 1903 przez Alojzego Riegla w pracy Der
moderne Denkmalkultus stały się podstawą współ-
czesnego naukowego ujęcia zagadnień konserwacji
zabytków w skali światowej. Późniejsze „karty”:
ateńska i rzymska „del Restauro” można bez trudu
wywieść z tych zasad. W warsltwie teoretycznej t^ż,
w pierwszym rozdziale pracy, Frodl trzyma się
ustaleń i pojęć stworzonych i skodyfikowanych przez
Riegla, omawiając kolejno wartość historyczną (nau-
kową i emocjonalną), wartość artystyczną i użytkową
zabytku. Mimo pewnych modyfikacji i zastrzeżeń, iż
wszelkie reguły mają wartość względną — Frodl
podtrzymuje właściwie w całej rozciągłości podstawo-
we założenia Riegla.
Dla Riegla nie ulega wątpliwości, że podstawową
wartością zabytku jest jego wartość naukowa, wszel-
kie inne wartości są niejako pochodne i od niej
wyraźnie zależne. Każde dzieło rąk ludzkich, a więc
i dzieło sztuki, natychmiast po swym powstaniu
zaczyna starzeć się i obumierać, albo wyrażając tę
myśl inaczej rozpoczyna swój własny, niezależny od
swego twórcy, żywot — jak jabłko, które odpadło
od drzewa i zaczyna przechodzić inne niż ono koleje.
Dzieło starzeje się, jak wszystko na tej ziemi: traci
szereg cech pierwotnych, nabiera nowych. Mogą one
niszczyć wartości pierwotne, ale mogą przydawać
nowe: artystyczne i historyczne. W tych warunkach
podstawowym dylematem konserwatorstwa jest pro-
blem: przywrócenie dawnego wyglądu czy jedynie
podtrzymanie trwania zabytku w zastanym stadium
jego istnienia. Riegl i za nim Frodl sądzą, że wszelka
próba rekonstrukcji stanu pierwotnego jest fałszer-
stwem, jest hipotezą jednostki podejmującej ją —
i przekreślającą tym samym inne możliwości nauko-
wej i artystycznej interpretacji hipotetycznego stanu
pierwotnego. Nie „przywraca” wyglądu dzieła z chwili
jego powstania, lecz niszczy je bezpowrotnie: unie-
możliwia bowiem w praktyce następcom dotarcie do
autentyku, a więc do źródeł innych, kolejnych inter-
pretacji.
Z zagadnieniem tym łączy się bezpośrednio pojęcie
„substancji zabytkowej”. Frodl wagę tego aspektu
konserwatorskiego podkreśla wielokrotnie. Metodą
najpewniejszą jest ochrona tej substancji. Przy oma-
wianiu rekonstrukcji użyłem rozmyślnie terminu
„wygląd” zabytku. Kontrowersje bowiem, o których
mówiłem wyżej, można ująć także w sposób nastę-
pujący: Dla zwolenników rekonstrukcji (odbudowy)
rzeczą najistotniejszą jest forma' zewnętrzna zhbytku,
jego, rozplanowanie, jego tematyka, układ proporcji
całości: jego wygląd. Dla Riegla i Frodla rzeczą
najważniejszą jest substancja zabytkowa, a celem
zabiegów konserwatorskich jest jej nienaruszalność.
Strukturę dzieła sztuki tworzy nie tylko jego forma,
ale jego faktura, faktura jego substancji, z którą
stykały sie ręce twórców dzieła. Dokładna kopia
piramidy Cheopsa z dykty, choć posiada jej formę
i zachowuje jej proporcjje — nie bedzie. piramidą
Cheopsa. Co ważniejsze: kopia tejże piramidy wyko-
nana z identycznego kamienia co oryginał, jednako
ciosanego i o jednakich wymiarach też nie będzie
piramidą — będzie tylko jej kopią, gorzej lub lepiej
wykonaną. Dzisiaj, gdy w sztuce współczesnej tak
dużej wagi nabieraj a zagadnienia faktury, gdy rozu-
miemy, że nie tylko forma (także abstrakcyjna) niesie
ze sobą treści istotne dzieła sztuki, ale także faktura
epidermy dzieła, która działa „niezależnie” od użytych
form wyrazu — możemy lepiej pojąć znaczenie żądań
konserwatorskich szkoły wiedeńskiej. Substancja za-
bytku, która jest niepowtarzalnym nosicielem faktury
pierwotnej dzieła — posiada podstawowe znaczenie
dla wymowy, a więc i dla wartości dzieła.
Utrzymaniu zabytku „w stanie zastanym” sprze-
ciwia się w _ praktyce jego „wartość użytkowa”.
Nie wydaje mi się przypadkiem, że zwolennicy inte-
gralnej rekonstrukcji — mówią tyle o użytkowej
wartości zabytku, szczególnie architektonicznego. Od-
budowie obiektów zniszczonych towarzyszy gorącz-
kowe poszukiwanie uzasadnienia koniecznych na-
kładów finansowych w tej właśnie dziedzinie war-
tości. „Wygląd” zewnętrzny obiektu może nie ulec
przy nowych adaptacjach i użytkowych przystosowa-
niach poważniejszym zmianom. Bardzo często jednak
ulega zagładzie substancja zabytkowa i dlatego szkoła
wiedeńska zalecała tutaj szczególną ostrożność. Obiekt
89