PROBLEMATYKA HISTORYCZNA W TWÓRCZOŚCI J. P. NORBLINA
Ryc. 12. J. P. Norblin, Sesja sejmowa 1786 r. Rys. sepią. Muz. Nar. w Krakowie, Zb.
Czartoryskich R. r. 1303. (Fot. E. Kozłowska)
Nie o to zresztą chodzi. Chodzi jak na razie o stwierdzenie, że Norblin,
obserwujący życie polskie we wszystkich jego przejawach, już wcześniej
wypracował sobie środki, przy pomocy których podjąć mógł wielkie zada-
nie związane z dniem 3 maja. Sejmująca masa szlachecka, poruszona mniej-
sza w tej chwili jakimi uczuciami, interesowała go podobnie jak tłumne
zebrania warszawskiego towarzystwa na Bielanach czy w łazienkowskim
teatrze. W historycznym momencie uchwalenia konstytucji Norblin nie
musiał od nikogo zapożyczać środków, które by mu pozwoliły znaleźć
właściwe rozwiązanie plastyczne dla tego wydarzenia. Czy zaś zapoży-
czać musiał pełne patosu napięcie? Odpowie nam na to pośrednio jeszcze
jeden szkic z gołuchowskiego albumu.
Tym razem jest to swobodna kopia słynnego dzieła Davida „Przy-
sięga w sali gry w piłkę“ (ryc. 13). Różnice między oryginałem, a kopią są
znamienne. Przypomnijmy sobie obraz Davida. Mamy na nim samych
Horacjuszów, inaczej tylko ukostiumowanych. Szeroko rozstawione nogi,
wypięte torsy, wyprężone prawice wskazują nam, że mieszczańscy boha-
terowie wydarzenia zbyt dobrze pamiętają jeszcze antyczny rynsztunek,
który przywdziewali przed paru laty. No i pragną, żeby każdy wystąpił
w całej okazałości i nieustraszoności. Ideologiczne i artystyczne doświad-
czenia Norblina były odmienne. Ten Francuz uczył się historii współ-
czesnej nie u siebie lecz w dalekiej Polsce. Że uczył się z niemniejszą
żarliwością niż deputowany rewolucyjnego konwentu David, będziemy
mieli możność jeszcze się przekonać. Już tu jednak stwierdzić możemy,
61
Ryc. 12. J. P. Norblin, Sesja sejmowa 1786 r. Rys. sepią. Muz. Nar. w Krakowie, Zb.
Czartoryskich R. r. 1303. (Fot. E. Kozłowska)
Nie o to zresztą chodzi. Chodzi jak na razie o stwierdzenie, że Norblin,
obserwujący życie polskie we wszystkich jego przejawach, już wcześniej
wypracował sobie środki, przy pomocy których podjąć mógł wielkie zada-
nie związane z dniem 3 maja. Sejmująca masa szlachecka, poruszona mniej-
sza w tej chwili jakimi uczuciami, interesowała go podobnie jak tłumne
zebrania warszawskiego towarzystwa na Bielanach czy w łazienkowskim
teatrze. W historycznym momencie uchwalenia konstytucji Norblin nie
musiał od nikogo zapożyczać środków, które by mu pozwoliły znaleźć
właściwe rozwiązanie plastyczne dla tego wydarzenia. Czy zaś zapoży-
czać musiał pełne patosu napięcie? Odpowie nam na to pośrednio jeszcze
jeden szkic z gołuchowskiego albumu.
Tym razem jest to swobodna kopia słynnego dzieła Davida „Przy-
sięga w sali gry w piłkę“ (ryc. 13). Różnice między oryginałem, a kopią są
znamienne. Przypomnijmy sobie obraz Davida. Mamy na nim samych
Horacjuszów, inaczej tylko ukostiumowanych. Szeroko rozstawione nogi,
wypięte torsy, wyprężone prawice wskazują nam, że mieszczańscy boha-
terowie wydarzenia zbyt dobrze pamiętają jeszcze antyczny rynsztunek,
który przywdziewali przed paru laty. No i pragną, żeby każdy wystąpił
w całej okazałości i nieustraszoności. Ideologiczne i artystyczne doświad-
czenia Norblina były odmienne. Ten Francuz uczył się historii współ-
czesnej nie u siebie lecz w dalekiej Polsce. Że uczył się z niemniejszą
żarliwością niż deputowany rewolucyjnego konwentu David, będziemy
mieli możność jeszcze się przekonać. Już tu jednak stwierdzić możemy,
61