HELENA I STEFAN KOZAKIEWICZOWIE
rodzenia. Jest to mało: nasuwa się myśl, że problemy formy i problemy
stylu i na tym odcinku przygasiły zainteresowania badawcze. Szkoda, że
i tego typu pogłębiona synteza, jaką jest Sztuka Krakowa Dobrowolskiego,
ostatnio wydana, problemu realizmu na interesującym nas odcinku ledwie
tylko dotknęła. Dziś, gdy staramy się o uwypuklenie tradycji realistycz-
nych naszej sztuki, stan badań polskiej rzeźby nagrobkowej epoki Odro-
dzenia w tym zakresie wydaje się szczególnie mało zaawansowany.
A istnieją wszelkie powody, by przypuszczać, że przed badaczami otwie-
ra się szczególnie wdzięczne pole do dalszej pracy. Wśród przyczyn, które
złożyły się na nikłe osiągnięcia w omawianym przez nas zakresie, prócz
jednostronnego zainteresowania formą i stylem, wymienić należy pewne
obiektywne trudności, na jakie napotykały i nadal napotykają badania.
Zabytki rzeźby ngrobkowej, rozproszone po wielu miejscowościach, są
z natury rzeczy trudniej niż inne dostępne dla badań bardziej syntetycz-
nych. A i każdy z nich, uderzając rozmaitością problemów, związanych
zarówno z architekturą i ornamentyką jak i rzeźbą, nie zawsze pozwala
na skoncentrowanie uwagi na postaci ludzkiej, a zwłaszcza głowie, gdzie
cechy realizmu portretowego są najbardziej uchwytne. Nadto ta postać
ludzka, umieszczona nieraz wysoko lub w złym oświetleniu, nie zawsze
jest łatwo osiągalna dla szczegółowej autopsji. Autopsja taka jest oczy-
wiście konieczna, ale w trudnej pracy winna tu przyjść badaczom z po-
mocą fotografia. Czy to wspomniane już corpus polskiej rzeźby nagrob-
kowej, czy też osobne wydawnictwo mogłoby w wielkich planszach udo-
stępnić badaczom widok wyodrębnionych postaci z nagrobków, a przede
wszystkim głów, rąk i szczegółów stroju. Nikły liczebnie materiał, jaki
mamy dotychczas w tym zakresie: kilka wspaniałych zdjęć w artykule
Pagaczewskiego o Michałowiczu czy kilka reprodukcji, jakich dostarcza
bieżący numer Biuletynu, pozwala poznać, czego się można spodziewać po
takim wydawnictwie. Bynajmniej nie udostępnienia nam namiastki por-
tretu, o jakiej wspomniał jeden z cytowanych wyżej badaczy — ale kto
wie, czy nie odkrycia całej wspaniałej galerii dosadnie scharakteryzowa-
Ryc. 37. J. Michałowicz, Figura biskupa Jakuba Uchańskiego z nagrobka
w kolegiacie w Łowiczu. (Fot. ze zb. P. I. S.)
116
rodzenia. Jest to mało: nasuwa się myśl, że problemy formy i problemy
stylu i na tym odcinku przygasiły zainteresowania badawcze. Szkoda, że
i tego typu pogłębiona synteza, jaką jest Sztuka Krakowa Dobrowolskiego,
ostatnio wydana, problemu realizmu na interesującym nas odcinku ledwie
tylko dotknęła. Dziś, gdy staramy się o uwypuklenie tradycji realistycz-
nych naszej sztuki, stan badań polskiej rzeźby nagrobkowej epoki Odro-
dzenia w tym zakresie wydaje się szczególnie mało zaawansowany.
A istnieją wszelkie powody, by przypuszczać, że przed badaczami otwie-
ra się szczególnie wdzięczne pole do dalszej pracy. Wśród przyczyn, które
złożyły się na nikłe osiągnięcia w omawianym przez nas zakresie, prócz
jednostronnego zainteresowania formą i stylem, wymienić należy pewne
obiektywne trudności, na jakie napotykały i nadal napotykają badania.
Zabytki rzeźby ngrobkowej, rozproszone po wielu miejscowościach, są
z natury rzeczy trudniej niż inne dostępne dla badań bardziej syntetycz-
nych. A i każdy z nich, uderzając rozmaitością problemów, związanych
zarówno z architekturą i ornamentyką jak i rzeźbą, nie zawsze pozwala
na skoncentrowanie uwagi na postaci ludzkiej, a zwłaszcza głowie, gdzie
cechy realizmu portretowego są najbardziej uchwytne. Nadto ta postać
ludzka, umieszczona nieraz wysoko lub w złym oświetleniu, nie zawsze
jest łatwo osiągalna dla szczegółowej autopsji. Autopsja taka jest oczy-
wiście konieczna, ale w trudnej pracy winna tu przyjść badaczom z po-
mocą fotografia. Czy to wspomniane już corpus polskiej rzeźby nagrob-
kowej, czy też osobne wydawnictwo mogłoby w wielkich planszach udo-
stępnić badaczom widok wyodrębnionych postaci z nagrobków, a przede
wszystkim głów, rąk i szczegółów stroju. Nikły liczebnie materiał, jaki
mamy dotychczas w tym zakresie: kilka wspaniałych zdjęć w artykule
Pagaczewskiego o Michałowiczu czy kilka reprodukcji, jakich dostarcza
bieżący numer Biuletynu, pozwala poznać, czego się można spodziewać po
takim wydawnictwie. Bynajmniej nie udostępnienia nam namiastki por-
tretu, o jakiej wspomniał jeden z cytowanych wyżej badaczy — ale kto
wie, czy nie odkrycia całej wspaniałej galerii dosadnie scharakteryzowa-
Ryc. 37. J. Michałowicz, Figura biskupa Jakuba Uchańskiego z nagrobka
w kolegiacie w Łowiczu. (Fot. ze zb. P. I. S.)
116