III Lata powojenne
Krystyna Czerni — Interesuje mnie dzisiaj sytuacja waszej Grupy
po wojnie, narastanie konfliktu z kapistami i to, w jaki sposób doszło
do tej pana wolty, gwałtownej zmiany frontu od awangardy do
socrealizmu.
Mieczysław Porębski — Ta zmiana wcale nie była taka gwałtow-
na, ale zacznijmy od naszej Grupy. Otóż wcale nie mam przekonania,
że byliśmy znowu tak bardzo awangardowi. Co prawda, nie wiedzieliś-
my wtedy jeszcze, że awangarda już się skończyła, ale ona naprawdę
się skończyła. Zresztą to słowo wtedy nie padało, czasem mówiło się
„nowoczesność”, to znaczy ten jakiś szerszy świat, w który awangarda
wprowadziła nieodwracalnie swoje propozycje. Oczywiście, trzeba
było podbić krakowską publiczność, nawet zaepatować ich, wprowa-
dzić ten cały dorobek nowoczesności, ale czy to wszystko miało mieć
linię tak po awangardowemu wyprowadzoną na szpicy... Dzisiaj bym
powiedział, że w dużo większym stopniu byliśmy tradycjonalistami,
chociaż nam by to do głowy wtedy oczywiście nie przyszło. Przecież
ten cały rodowód, o którym ci mówiłem — te ikony, te średniowieczne
techniki malarskie, Cezanne, teatr. Nawet kapizm był dła mnie bardzo
ważną tradycją.
K. C.: Ale do tej tradycji odnosiliście się jednak niechętnie, to był
przeciwnik, którego należało zwalczać.
M. P.: To nie takie proste. O ile sobie przypominam, raczej
traktowałem kapistów z pewnym szacunkiem, jako partnera, to znaczy
46
Krystyna Czerni — Interesuje mnie dzisiaj sytuacja waszej Grupy
po wojnie, narastanie konfliktu z kapistami i to, w jaki sposób doszło
do tej pana wolty, gwałtownej zmiany frontu od awangardy do
socrealizmu.
Mieczysław Porębski — Ta zmiana wcale nie była taka gwałtow-
na, ale zacznijmy od naszej Grupy. Otóż wcale nie mam przekonania,
że byliśmy znowu tak bardzo awangardowi. Co prawda, nie wiedzieliś-
my wtedy jeszcze, że awangarda już się skończyła, ale ona naprawdę
się skończyła. Zresztą to słowo wtedy nie padało, czasem mówiło się
„nowoczesność”, to znaczy ten jakiś szerszy świat, w który awangarda
wprowadziła nieodwracalnie swoje propozycje. Oczywiście, trzeba
było podbić krakowską publiczność, nawet zaepatować ich, wprowa-
dzić ten cały dorobek nowoczesności, ale czy to wszystko miało mieć
linię tak po awangardowemu wyprowadzoną na szpicy... Dzisiaj bym
powiedział, że w dużo większym stopniu byliśmy tradycjonalistami,
chociaż nam by to do głowy wtedy oczywiście nie przyszło. Przecież
ten cały rodowód, o którym ci mówiłem — te ikony, te średniowieczne
techniki malarskie, Cezanne, teatr. Nawet kapizm był dła mnie bardzo
ważną tradycją.
K. C.: Ale do tej tradycji odnosiliście się jednak niechętnie, to był
przeciwnik, którego należało zwalczać.
M. P.: To nie takie proste. O ile sobie przypominam, raczej
traktowałem kapistów z pewnym szacunkiem, jako partnera, to znaczy
46