Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
K. C.: Mówimy o „liderach” kultury, a jak
to wyglądało w oczach szarych malarzy,
szarych twórców? Czy im się wydawało
normalne, że ten mecenat stał się taki
ścisły, że poza nim nic się nie dało zrobić?

M. P.: To była sytuacja jedynie dla nich
możliwa. No bo jeśli nie było rynku, kiedy
nikt nie kupował obrazów, a artyści chcieli
żyć z malowania, to musieli się liczyć z tym,
co się nazywało mecenatem.

K. C.: Niektórzy jakoś sobie radzili,
Nowosielski malował w Lodzi kukiełki do
teatrzyków...

M. P.: Obrazy też. Których nie wystawiał.
Nie można całe życie malować kukiełek.
Oczywiście, że sobie radzili ci, którzy byli
profesorami na akademiach, czy nawet
asystentami - Brzozowski uczył rysunku
architektów, Kantor robił scenografię, ale
była ogromna rzesza członków Związku,
która się łudziła, że państwo przyjdzie im
z pomocąw tych ciężkich powojennych
warunkach. I państwo tę pomoc oferowało
od początku.

K. C.: Pomoc, albo raczej wtłoczenie
sztuki w instytucjonalne struktury.

M. P.: Od strony artystów to było raczej
schronienie się w tych strukturach.
Oczywiście, że ten mecenat miał w swoim
planie wtloczenie, natomiast artyści mieli
nadzieję, że się nimi ktoś zajmie. Zwłaszcza
że w pierwszym okresie po wojnie tych
artystów naprawdę wyławiano, ratowarro
w ciężkich warunkach, orgaznizowano im
związek. Podobnie było z literatami.

Rozdz. IV. Socrealizm I

„Nad nami noc, dokoła noc
i żadne się światło nie pali.

Po cóż nam soc, na cóż nam soc?
Nam by wystarczył realizm.”

Ibidem.
 
Annotationen