Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Polska Akademia Umieje̜tności <Krakau> / Komisja Historii Sztuki [Hrsg.]; Polska Akademia Nauk <Warschau> / Oddział <Krakau> / Komisja Teorii i Historii Sztuki [Hrsg.]
Folia Historiae Artium — NS: 4.1998

DOI Artikel:
Śliwa, Janusz J.: Podróż Karola Lanckorońskiego na Cejlon oraz do Indii w roku 1889
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.20617#0080

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
1. Maska z malowanego drzewa używana do zażegnywania
chorób (Cejlon) (wg Lanckoroński, Na około Ziemi...)

południa, przez wieki centrum nauki i sztuk, znane i
opisywane przez Megastenesa, greckiego wysłannika na
dworze Chanclragupty Maurji. Jedną z głównych atrak-
cji tego miasta jest do dziś świątynia MInaksT6. Wywarła
ona na Lanckorońskim duże wrażenie: „Miasto Madura
sprawia wrażenie urozmaicone i wesołe, wielka świąty-
nia zaś przemagające. Olbrzymie bramy w kształcie egip-
skich pylonów, atoli wyższe, jak sądzę, od wszystkich,
jakie się w Egipcie jeszcze utrzymały, i nie płaskie jak
one, lecz od dołu do góry naszpikowane szalonymi,
pstrymi bożkami w wypukłej rzeźbie. Figury z osobna
nieudolne, całość wspaniała. Podobnie jak w Egipcie,
nie jedna świątynia, lecz całe miasto świątyń w jednym
obwodzie”7.

Dużo miejsca poświęca Lanckoroński kompleksom
grot w Adżancie i Ellorze, które również znajdują się na
trasie jego podróży. Wykazuje się dużą znajomością sztu-
ki buddyjskiej oraz ikonografii hinduizmu. Malowidła z
grot w Adżancie nasuwają Lanckorońskiemu na myśl

6 Bogini czczona w Indiach południowych, ośrodkiem jej kultu
jest Maduraj; jej mitologia jest połączeniem regionalnych elementów
tamilskich i ogólnoinclyjskiej tradycji śiwaickiej; jest identyfikowana
z Paiwati (Parvatl).

Lanckoroński, Na około Ziemi..., s. 34.

8 Tamże, s. 48.

1J Tamże, s. 60-61.

10 Lanckoroński, Na około Ziemi..s. 61.

bliskie mu skądinąd arcydzieła sztuki europejskiej: „Atoli
co najdziwniejsza w tych malowidłach ściennych, to, że
gdy się zapomni o owem mnóstwie ciemnoskórych lu-
dzi, można by niemal uwierzyć, że się ma przed sobą
włoskie freski trecenta. Wciąż mi stawało na myśli pi-
zańskie Campo-Santo, kaplica degli Spagnuoli we Flo-
rencji, a nawet malowidła Giotta w Asyżu, i zdumiewa-
łem się wielką doskonałością sztuki, zbliżonej do tego,
co największego mamy na świecie”8. Skojarzenia ze sztu-
ką włoską czy grecką obecne są w relacji Lanckoroń-
skiego na każdym kroku. Nic w tym przecież dziwne-
go, że natykając się na obce swej rodzimej kulturze zja-
wiska i wyobrażenia przykłada się do nich swoją miar-
kę, a więc sztukę włoskiego renesansu, architekturę sta-
rożytnej Grecji czy dzieła Goethego tak bliskie Lancko-
rońskiemu. Podążając dalej na północ dociera Karol
Lanckoroński do położonego w Radżastanie Dżajpuru.
Jest tutaj świadkiem odbywających się pochodów we-
selnych i ceremonii zaślubin, które szczegółowo rela-
cjonuje9. Swoje spostrzeżenia konkluduje pewnym prze-
myśleniem: „Ilekroć chciałem sobie zdać sprawę z wra-
żeń, jakie na mnie wywarli ludzie i zwierzęta tu i w
Jodhpur, nie znachodziłem nic, z czemby to porównać,
chyba tylko obrazy na florenckich i umbryjskich skrzy-
niach z czasów odrodzenia; freski Benozza Gozzoli,
malowidła Carpaccia podobnie mnie uderzyły. I czem
dłużej nad tern myślę, tern bardziej się w tern utwier-
dzam. Żywe to ąuattrocento; Rajputana daje nam obraz
tego, czem były Włochy między r. 1380 a 1450; zapew-
ne mniej w tern ogłady i mniej szlachetności, ale to samo
czerstwe pożądanie życia, ta sama chciwość sensacyi,
to samo naiwne upodobanie w oryginalnych strojach:
klejnotach, wzorzystych szatach, ozdobach bez celu.
Najszaleńszą, a całkiem też w duchu ąuattrocenta jest
broń: miecze, szable, sztylety, dzidy, lance, spiczaste
topory do zabijania iyb, kije z grotami dla jeźdźców na
słoniach, tarcze z wszelakiego materyału. Formy fanta-
styczne do ostatecznych granic. Zbytek w strojach, który
w Europie aż w głąb XVIII wieku był powszechnym,
jeszcze tu w pełni rozkwitu”10.

24 lutego Karol Lanckoroński dociera do Lahore (obe-
cnie w Pakistanie). W miejscowym muzeum ma miej-
sce bardzo ciekawe spotkanie: „przewodnikiem na-
szym po zbiorach muzealnych był pan Kipling", dyrek-
tor Muzeum i szkoły sztuk pięknych, zachwycający sta-
ruszek, pełen zapału dla swego zawodu, przytem rzeź-
biarz i malarz. Bawił on długo w Paryżu i był uczniem
rzeźbiarza Carrier-Belleuse12, któremu i ja przed 20 laty

11 John Lockwood Kipling (1837-1911). Przez lata kustosz mu-
zeum w Lahore; wywarł wielki wpływ na późniejszą twórczość
swego syna, Rudyarda (1865-1936), który opisał go w pierwszym
rozdziale powieści Kim. Por. The Dictionary of National Biography
1931-1940, London 1949, s. 512 (na początku biogramu jego syna).

Albert-Ernest Carner-Belleuse (1824-1887), znany rzeźbiarz fran-
cuski. Por. Thieme, Becker, Allgcmeines Lexikon..., t. VI, 1912,
s. 73-74.

76
 
Annotationen