Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Bearb.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0393

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Pokora i przekora. Teresy Roszkowskiej „nawiązywanie kontaktu ze sztuką zagranicą"

389

Czas „sporów o szczegóły”, ciągnących się nie-
przerwanie od 1949 do 1956 roku, przeczekała
Roszkowska w kraju. Starania o kolejny wyjazd za-
graniczny podjęła jesienią 1956 roku, w gęstnieją-
cej atmosferze nadchodzących zmian. 28 września
w podaniu do Ministra Kultury i Sztuki Karola
Kuryluka napisała: „Zwracam się do Ob. Ministra
z uprzejmą prośbą o umożliwienie mi wyjazdu do
Francji na okres 4-5 tygodni. Dla malarza bezpo-
średni kontakt z kulturą plastyczną Francji i Włoch
jest niemal koniecznością, jeśli nie chce on dopuścić
do skostnienia i zubożenia swojej sztuki. Ja nie mia-
łam tej możliwości już od sześciu lat. W tym czasie
wielokrotnie stałam wobec trudnych problemów
scenograficznych w pracy przy wystawianiu z Ed-
mundem Wiercińskim Jak wam się podoba Szekspi-
ra, Lorenzaccia Musseta, z Bohdanem Korzeniew-
skim Don Juana Molierea. Obecnie opracowuję
z tym reżyserem Swiętąjoannę Shawa w Państw. Te-
atrze Polskim. Po zakończeniu tej pracy w pierwszej
dekadzie listopada b.r. pragnęłabym choćby przez
parę tygodni mieć możność skontrolowania swo-
jego warsztatu artystycznego w zetknięciu z ma-
larstwem światowym. Proszę Ob. Ministra o danie
mi takiej możliwości”.15 Po krótkich negocjacjach
minister Kuryluk „przyrzekł” Roszkowskiej wyjazd
i w marcu 1957 roku16 artystka ruszyła w kolejną
podróż do Francji i Wioch. Od tej pory wyjeżdżała
już bardzo regularnie, średnio co dwa-trzy lata, po-
wracając tym samym do dobrych, przedwojennych
praktyk. Zwiedziła w ten sposób Grecję, Hiszpanię,
Anglię, Bułgarię i Jugosławię, była też w Meksyku
oraz na Kubie. Z każdej podróży przywoziła po kil-
ka brulionów zapełnionych szkicami do przyszłych
obrazów. Malowała bowiem wyłącznie we własnej,
domowej pracowni na warszawskiej Saskiej Kępie.
W plenerze robiła zaś jedynie rysunkowe notatki,
w których lapidarny szkic opatrywała uwagami do-
tyczącymi kolorów, światła i niuansów kompozycji.
Na podstawie tak sporządzonego konspektu pracy
powstawały dopiero pełnoformatowe obrazy. Było
to więc swoiste „malowanie wspomnień”, w ramach
którego Roszkowska pozwalała sobie z czasem na
coraz więcej swobody. Kolor stawał się dowolny,
rzeczywiste formy elastycznie poddawały się pra-
wom kompozycji, a uwolniona na nowo fantazja
uzupełniała to, czego zabrakło w pamięci i szkicow-
nikach. Bazą, treścią i inspiracją pozostawały jednak

15 MTW TDTR (1956).
16 MTW TDTR (1957).

owe wyjściowe wrażenia, w poszukiwaniu których
odbywała swoje długie i częste wojaże.
Sztuka Roszkowskiej zmieniała się powoli, bez
gwałtownych rewolt i programowych deklaracji.
Kolejne cykle w jej malarstwie trwały przez dłu-
gie lata, po czym nieodwołanie znikały w miarę,
jak dezaktualizował się, jak mawiała, dany „sposób
patrzenia”.'7 Wszystko to odbywało się po cichu,
w „klinicznych” warunkach pracowni przy Obroń-
ców 15. Świat ten odizolowany był, w pojęciu
Roszkowskiej, zarówno od wpływów szeroko po-
jętej polityki, jak również od czynników o subtel-
niejszym charakterze. Często mawiała: „życie mnie
wpisuje, ja się nie wpisuję”,18 a wyznanie to dotyczyć
miało zarówno wyborów życiowych, jak i stric-
te artystycznych. Nazywano ją kolorystką wśród
Pruszkowiaków lub ilustratorką wśród kolorystów,
lecz wszelkie próby przyporządkowania nie dawały
satysfakcjonujących wyników, wymagając zawsze
dodatkowych uzupełnień i wyjaśnień.
Podobnie nieuchwytne były jej przekonania
pozaartystyczne, które, tak jak w odniesieniu do
religii, dalekie były od jakiejkolwiek doktryny czy
rozstrzygnięć o charakterze ostatecznym. Jako
przeciwniczka wszelkich kategoryzacji i uogólnień,
Roszkowska myślała o sobie jako o jednostce w peł-
ni niezależnej i neutralnej, a status ten przysługi-
wać jej miał z racji przynależności do artystycznego
uniwersum oraz z uwagi na cechy indywidualne.
W jednym z wywiadów przyznała: „Bardzo mnie
obchodzą rozmaite ludzkie biedy, gdzie mogę to za-
wsze pomogę, ale jednocześnie to, co się dzieje, to
przewraca moje kiszki, przewraca, ale w malarstwie
nic się u mnie nie przewróci z tego powodu. Po-
wiedzą aspołeczny typ”.19 Ze struktur otaczającego
ją świata Roszkowska wybierała te, które w danym
momencie uznawała za użyteczne, a realia poza pra-
cownią interesowały ją wyłącznie w takim zakresie,
w jakim bezpośrednio dotyczyły jej sztuki. Postawa
ta, w odniesieniu do warunków politycznych, przy-
pominała utrwalone w licznych anegdotach zacho-
wania Grzegorza Fitelberga, który z rzeczywistości
powojennej rejestrował wyłącznie wybrane sygna-
ły. W ten sposób, niekiedy „wpisana”, choć konse-
kwentnie „niewpisująca się”, z uporem budowała
Roszkowska swój świat bez podziałów, bez doktryn
oraz bez granic. W ramach tej, stworzonej na wła-

17 Nowak.
18 Nowak.
19 Nowak.
 
Annotationen