Ryc. 9. O. Boznańska. Portret Ireny Serda-Zbig-
niewiczowej. Muzeum Narodowe, Kraków. Fot.
Muz. Nar. Kraków.
wypływały z każdorazowego postrzeże-
nia i przeżycia uczuciowego. Nigdy nie
tworzyła Boznańska portretu tylko na
podstawie jednej, wybranej cechy cha-
rakteru, ale dążyła do ukazania całości
psychiki, przez oddanie optycznej strony
zjawiska. Ta wierność w stosunku do rze-
czywistości i skłonność do bezpośrednie-
go jej widzenia, do utrwalenia w obrazie
tylko tego, co jest dane w optycznym po-
strzeżeniu natury, chroniły ją na ogół
przed konwencjonalnością przedstawie-
nia. O ile w portretach Boznańskiej do-
strzegamy postać ludzką o doskonale wy-
rażonej psychice i charakterze, to dzieje
się tak nie z powodu drobiazgowego od-
dania rysów twarzy, ale dlatego, że arty-
stka środkami malarskimi, kompozycją
barw i walorów oraz układem postaci
w przestrzeni i na płaszczyźnie płótna wy-
wołała u nas nieodparte wrażenie kon-
kretnego istnienia takiej właśnie jedno-
stki, którą złączyła z pewnym nastrojem
wywołanym środkami malarskimi, zwłasz-
cza zestawieniem barw (dziewczynka
z chryzantemami, dziewczyna w białej
sukni, portret dwóch dziewczynek, i in.).
Jak doskonałą obserwatorką była Bo-
zańska już w tym czasie, jak prawdziwie
umiała wyrazić w portrecie psychikę czło-
63