Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 16.1987

DOI Artikel:
Polacy na XXV Międzynarodowym Kongresie Historii Sztuki w Wiedniu
DOI Artikel:
Chrzanowski, Tadeusz: Kościół jako muzeum i muzeum w kościele
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14539#0267

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Rocznik Historii Sztuki, t. XVI, 1986
PL ISSN 0080-3472

TADEUSZ CHRZANOWSKI

KOŚCIÓŁ JAKO MUZEUM I MUZEUM W KOŚCIELE

Budowla kościelna, odkąd chrześcijaństwo wyszło z katakumb, ozdabiana była zgodnie z zasadą
„decorum": stosowności należnej mieszkaniu Boga. Ale kościół był też od samego początku domem
człowieka, więc i dla niego należało stworzyć odpowiedni program ideowo-artystyczny. O ile
„decorum" z punktu widzenia ludzkiej percepcji można podporządkować postulatowi: „delectare" —
radowania, o tyle już wyłącznie dla wiernych realizowano postulaty: „docere" i „movere", a więc
zarówno intelektualnego, jak i uczuciowego oddziaływania. Ponieważ zaś w liturgię włączono
sztukę słowa, sztukę muzyki, sztukę gestu, a więc jednoczące retorykę i taniec, szeroko rozu-
mianą sztukę teatru, więc nie było innego wyjścia, jak tylko ochrzcić pogańskie dotąd muzy
i wprząc je do służby w kościele. Tak więc kościoły stały się nie tylko domami Boga i człowieka,
ale także schronieniem muz-slużebniczek, a więc przeistoczyły się w muzea i ktokolwiek temu
przeczy, podejmuje hegliańską kampanię przeciwko faktom.

Oczywiście muzeum w dzisiejszym rozumieniu tego słowa stawia sobie nieco inne zadania,
skupiając się na nauczaniu i radowaniu, a zaniedbując nieco postulat wzruszania. Muzealnictwo,
jako dyscyplina bardzo młoda, mogłoby więcej skorzystać z wielowiekowych doświadczeń Kościoła,
w zamian zaś służyć mu własnymi, przede wszystkim technicznymi.

W ujęciu, które proponuję, należy uznać, że każdy kościół, przynajmniej intencjonalnie, jest
więc równocześnie muzeum. Wówczas rozciąga się oczywiście niepomiernie skala jakościowa i różni-
cuje stopień muzealnych właściwości. Tym zagadnieniem, wskutek ograniczenia czasowego, zajmo-
wać się jednak nie będę, przyjmując, że interesują nas zwłaszcza obiekty wybitne przede wszystkim
artystycznie. Oprę się zaś na przykładach i doświadczeniach polskich nie tylko dlatego, że je
znam najlepiej, ale także z uwagi na szczególną rolę Kościoła w dziejach mego kraju, leżącego na
rozdrożu Europy — pomiędzy Wschodem a Zachodem. Rola ta wykraczała szeroko poza ramy
czystego duszpasterstwa; jeszcze za I Rzeczypospolitej przesiąkła ideą narodowego mesjanizmu,
a po rozbiorach podjęła zadanie ocalenia świadomości narodu pozbawionego suwerenności i pozba-
wianego swej historycznej tożsamości. W tej sytuacji poszerzyła się niezmiernie sfera zadań po-
wierzanych muzom-służebniczkom.

Ideałem sztuki jest dzieło całościowe — owo Sedlmayrowskie pojęcie Gesamtkunstuerk, zastosowa-
ne wprawdzie do rokoka, ale dające się zaadaptować w każdej fazie stylowej, wyznacza bowiem
apogeum zgodności wszystkich sztuk. Ale czy dzieło całościowe musi powstać jednocześnie i re-
prezentować jeden programowy kanon? Czy musi być z góry zaplanowane i w realizacji koordy-
nowane?

Oczywiście to jest pewien ideał jednorodności i czystości stylowej, którego realizacje obserwować
można nie tylko w baroku, ale także zarówno w gotyku, jak i neogotyku. Są także muzea od-
powiadające tej zasadzie, zwłaszcza owe pałace-muzea, czego przykładem może być u nas Kórnik.
Takie dzieło całościowe proponowałbym nazwać zamkniętym.

Uważam jednak, że można mówić także o dziele całościowym w przypadku obiektów, w któ-
rych nawarstwiające się przez lata czy wieki zapisy historii i sztuki stworzyły niejako spontaniczną
jedność wielości. Dla takiego zjawiska, powszechnego w zabytkach kościelnych, ale i w muzealnictwie
powoli się objawiającego, proponowałbym określenie: dzieło całościowe otwarte. Określenie to
 
Annotationen