Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Bearb.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0092

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
88

Waldemar Okoń

Ciąglińskiego tryska „wspaniałym kolorytem i od
pierwszego już wejrzenia pociąga widza dziwnie
harmonijnym ogółem”.10
Nie oznacza to jednak, że zawsze Polaków
chwalono, dość powiedzieć, że na przykład o czte-
rech obrazach o tematyce antycznej Bakalowicza
wystawionych w Petersburgu w 1886 roku pisano,
iż „świat starożytny w tych doskonale wprawdzie
malowanych obrazach wygląda niezmiennie nudny
albo raczej znudzony. Panowie rzymianie (!) błąka-
ją się po nim bez celu i obojętni, pozbawieni typu”.11
Niewątpliwie swoistym apogeum tego przedziwne-
go połączenia Polski, Rosji i antyku był rok 1889,
kiedy to wystawiono w Petersburgu słynny obraz
Siemiradzkiego Fryne w Eleusis. Prawie w każdym
numerze „Kraju” z tego roku można było znaleźć
jakieś o nim informacje, odnoszące się do sposobu
prezentacji tego wielkoformatowego płótna, wypo-
wiedzi krytyków rosyjskich, polemiki z nimi, bądź,
jeżeli opinia była pozytywna, przytaczania jej in
extenso. Nie mogę oczywiście wszystkich tych kry-
tyk zacytować, dość powiedzieć, że główny kierunek
sporu dotyczył ustalenia narodowości artysty (Po-
lak czy Rosjanin) i w tej materii wszelkie argumen-
ty i chwyty retoryczne były dozwolone. Jeszcze raz
objawia się też w tym momencie na lamach „Kraju”
i innych piszących o płótnie Siemiradzkiego perio-
dyków XIX-wieczna wizja starożytności jako epoki
przesyconej kultem ciała, nie ducha, oraz perwer-
syjną, by nie powiedzieć pornograficzną zmysłowo-
ścią, połączoną z dążeniem do estetycznego, a nie
etycznego piękna. Chcąc Państwa usatysfakcjono-
wać retorycznie, przytoczę tylko jeden głos o Fryne,
w którym to obrazie według krytyka artysta „dał
nam ciało nadobne, w miarę ciepłe, poskromione,
nie zapalające żądz, ciało panieńskie, które się jakby
wypadkiem pod oczami tłumu znalazło, spokojne,
zrównoważone, nie rozgrzane bezpośrednio piesz-
czotą fali, ani jej widomie spragnione”. Widzimy
bowiem „nagą rozkosznicę, w której każda żyłka
drga tętnem krwi żywej, świeżej, z pogaństwa wy-
trysłej, jak wytryska róża z pnia swego”.12

10 Kraj (1885, nr 48: 29).
11 Kraj (1886: 8). Podobnie w „Przeglądzie Literackim” -
dodatku do „Kraju” z 1888 roku czytamy, że w obrazach tego
malarza „jest zewnętrzność, brak potężnego tchnienia, które
ożywiało Romę dawną, w upadku nawet wielką”, są jedynie
konwencjonalne figurki - „sztywne, zimne choć poprawnie
rysowane, które kroczą lub stoją (częściej stoją bo to wygod-
niejsze niż chodzenie) owinięte w nie zmięte swe draperie”,
zob.: Przegląd (1888: 14).
12 Kraj (1889: 3).

Nie napisano dotąd dziejów XIX-wiecznej gra-
fomanii, a szkoda, ponieważ na łamach naszych
i nie tylko pism z tej epoki można by znaleźć nie-
przeciętne jej przykłady. Co ciekawe, właśnie antyk
wyzwalał w pisarzach, krytykach i malarzach często
skrywane perwersyjne moce, którym uległ nawet
w Quo vadis Henryk Sienkiewicz, a cóż dopiero
mówić o twórcach pomniejszych. Pomimo upły-
wu czasu, dyskusja o roli antyku w sztuce polskiej
i rosyjskiej trwała na łamach ówczesnych czasopism
w najlepsze. „Kraj” w numerze 12 z 1894 roku przy-
tacza opinię z petersburskiej „Niedieli”, w której
rosyjski krytyk, oceniając obrazy Siemiradzkiego
i Stefana Bakałowicza, pisał, co skwapliwe przyto-
czył nasz tygodnik, że „obaj ci malarze pokochali
Rzym i Grecję i zamknęli się w niej jak w prze-
pysznej i pełnej blasku mogile. Być może, iż życie
klasyczne nie jest dostępne dla malarzy ruskich
[podkreślenie moje - W. O.], dlatego że mamy
przed sobą zbyt wiele spraw, byśmy mogli wstecz
spoglądać, w oddalone głębie minionych stuleci.
W każdym jednak razie charakterystyczna jest ta
okoliczność, że najartystyczniejszymi (!) przedsta-
wicielami zgasłych cywilizacji na wystawach na-
szych nie są Rosjanie”.13
W wypowiedzi tej słychać echa pism Włodzi-
mierza Wasyliewicza Stasowa, który wcześniej już
dostrzegł kształtowanie się „polskiej szkoły na-
rodowej” w malarstwie, a jej przywódcami mieli
być według niego Jan Matejko i właśnie, pomimo
charakteru uprawianej przez siebie sztuki, Siemi-
radzki. Dla Stasowa najważniejsze były w malar-
stwie „życie, wyraz, charakter, natura, świat ducha”,
podczas gdy w obrazach autora Fryne widział on
raczej „niedobry przykład” i „niedobrą naukę” dla
kształtującej się według niego, dotąd jeszcze „mło-
dej, niezmężnialej” szkoły polskiej. Jak pisał rosyjski
krytyk, a jego opinie skwapliwie przytaczał „Kraj”:
„Nie doszło wprawdzie dotąd u młodych artystów
polskich do ogólnego zarażenia się nieustannymi
temi orgiami i bachanaliami pana Siemiradzkiego,
jednakże perystyle pompejańskie, nimfy i satyry,
pseudoidylle, przenicowani rzymianie, sztuczne
rzymianki, podrabiani greccy bogowie i boginie,
amory, fontanny i ławki marmurowe w wielkim są
wzięciu u artystów polskich”.14 Obrona Siemiradz-

13 Kraj (1894: 15). Zob. też: Неделя (1894: 386).
14 Kraj (1892, nr 16: 7). Na temat poglądów Stasowa na
malarstwo polskie XIX wieku por.: Jaworska (1952), też:
Okoń (1992).
 
Annotationen