Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki
— 16.1954
Zitieren dieser Seite
Bitte zitieren Sie diese Seite, indem Sie folgende Adresse (URL)/folgende DOI benutzen:
https://doi.org/10.11588/diglit.38029#0062
DOI Heft:
Nr. 1
DOI Artikel:Rozprawy
DOI Artikel:Walicki, Michał: Epitafium Jana Sakrana
DOI Seite / Zitierlink:https://doi.org/10.11588/diglit.38029#0062
MICHAŁ WALICKI
II. 7. Zmartwychwstanie z 2. pot. w. XVI. Kraków, Wawel; dawniej kościół św. Barbary
(Fot. S. Kolowca)
stępca Manuciuszów na Polskę. Możliwościami kontak-
tu Cranacha z Wietorem zajmę się na innym już
miejscu.
• Nie jest nzeczą przypadku, że Jan Sakranus, „czło-
wiek pośredni", humanista nie pozbawiony momentów
regresywnych, uwidacznia pośmiertne swe rysy na ob-
razowej tafli, ukształtowanej tak wyraźnie w stylu
Cranacha — wielkiego majstra również łączącego
w sobie, w sposób niepozbawiony dramatyczności, ele-
menty postępowej i konserwatywnej sztuki. Język
malarski mistrza Łukasza z Wittenbergi był chyba
niewątpliwie jasny i czytelny dla oczu mistrza Jana
z Oświęcimia, dostrzegających również jak oczy ma-
larza wiele, a przecież nie wszystko, jednakże może
oscylujących pomiędzy prostą ludzką prawdą życia
a ucieczką w krainy idealizacji. Krak za krokiem
w obrazach Cranacha, pisze Gerszenzon, rozwija się
przed nami proces rozkładu późnofeudalnej artystycz-
48
II. 7. Zmartwychwstanie z 2. pot. w. XVI. Kraków, Wawel; dawniej kościół św. Barbary
(Fot. S. Kolowca)
stępca Manuciuszów na Polskę. Możliwościami kontak-
tu Cranacha z Wietorem zajmę się na innym już
miejscu.
• Nie jest nzeczą przypadku, że Jan Sakranus, „czło-
wiek pośredni", humanista nie pozbawiony momentów
regresywnych, uwidacznia pośmiertne swe rysy na ob-
razowej tafli, ukształtowanej tak wyraźnie w stylu
Cranacha — wielkiego majstra również łączącego
w sobie, w sposób niepozbawiony dramatyczności, ele-
menty postępowej i konserwatywnej sztuki. Język
malarski mistrza Łukasza z Wittenbergi był chyba
niewątpliwie jasny i czytelny dla oczu mistrza Jana
z Oświęcimia, dostrzegających również jak oczy ma-
larza wiele, a przecież nie wszystko, jednakże może
oscylujących pomiędzy prostą ludzką prawdą życia
a ucieczką w krainy idealizacji. Krak za krokiem
w obrazach Cranacha, pisze Gerszenzon, rozwija się
przed nami proces rozkładu późnofeudalnej artystycz-
48