MICHAŁ WALICKI
II. 9. Constantijn van Renesse, portret damy z chłopcem. Poznań, Muzeum Narodowe. (Fot. Muz. Narodowe
w Poznaniu)
oczekiwaniu obfitujących w dzieła doniosłe dla ogólno-
europejskiej historii sztuki.
Jak dalece słuszna była uwaga tego wytrawnego
acz przyćmionego przez inne głośniejsze nazwiska
znawcy, jest fakt, że w zbiorach Muzeum Narodowego
w Warszawie, z tak wielkim trudem odbudowywanych
po kataklizmie wojennym i nie pretendujących do
miana kolekcji o szerszym znaczeniu, znalazło bez-
pieczne schronienie piąte i bodaj że najwybitniejsze
dzieło Renesse’a. Tym samym na małym wprawdzie
odcinku, a jednak bardzo wydatnie wzbogacona zo-
stała nasza wiedza o tym fascynującym zagadnieniu,
jakim dla każdego historyka holenderskiego malar-
stwa są dzieje przełamywania się geniuszu Rem-
brandta Harmenssona van Rijna.
A dzisiaj, gdy wielokrotnie stwierdzamy w swej
naukowej pracy różnorodność oddziaływania trudnej
rembrandtowskiej sztuki, przeważnie niezrozumianej
przez jego wyznawców, tym większą rację przyzna-
jemy beznamiętnym słowom Jana Sixa, wypowiedzia-
nym w r. 1675 — „De hoogste takken schudden
meert” — zgadzając się z nim, że istotnie „najbar-
dziej wstrząsane są górne gałęzie drzewnej korony”.
250
II. 9. Constantijn van Renesse, portret damy z chłopcem. Poznań, Muzeum Narodowe. (Fot. Muz. Narodowe
w Poznaniu)
oczekiwaniu obfitujących w dzieła doniosłe dla ogólno-
europejskiej historii sztuki.
Jak dalece słuszna była uwaga tego wytrawnego
acz przyćmionego przez inne głośniejsze nazwiska
znawcy, jest fakt, że w zbiorach Muzeum Narodowego
w Warszawie, z tak wielkim trudem odbudowywanych
po kataklizmie wojennym i nie pretendujących do
miana kolekcji o szerszym znaczeniu, znalazło bez-
pieczne schronienie piąte i bodaj że najwybitniejsze
dzieło Renesse’a. Tym samym na małym wprawdzie
odcinku, a jednak bardzo wydatnie wzbogacona zo-
stała nasza wiedza o tym fascynującym zagadnieniu,
jakim dla każdego historyka holenderskiego malar-
stwa są dzieje przełamywania się geniuszu Rem-
brandta Harmenssona van Rijna.
A dzisiaj, gdy wielokrotnie stwierdzamy w swej
naukowej pracy różnorodność oddziaływania trudnej
rembrandtowskiej sztuki, przeważnie niezrozumianej
przez jego wyznawców, tym większą rację przyzna-
jemy beznamiętnym słowom Jana Sixa, wypowiedzia-
nym w r. 1675 — „De hoogste takken schudden
meert” — zgadzając się z nim, że istotnie „najbar-
dziej wstrząsane są górne gałęzie drzewnej korony”.
250