Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 16.1954

DOI Heft:
Nr. 2
DOI Artikel:
Recenzje
DOI Artikel:
Świechowski, Zygmunt: [Rezension von: Teka konserwatorska, zesz. 1]
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.38029#0309

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE

obiekt przesunęła do kategorii za-
bytków „żywych". Bazując na ma-
teriale części inwentaryzacyjno-ana-
li tycznej, autor przedłożył projekt
takiej rekonstrukcji, opracowany
wspólnie z inż. C. Wegnerem i inż.
F. Kułakowskim.
Trzeba w pełni podnieść zasługę
Zarządu Ochrony i Konserwacji Za-
bytków, który zainicjował opraco-
wanie projektu oraz wysiłek auto-
rów, którzy w sposób szczegółowy
wywiązali się z powierzonego im za-
dania, stwarzając konkretną podsta-
wę dla dysku'sji. Przed przystąpie-
niem do niej trzeba by się zastano-
wić, czy zreferowane powyżej zało-
żenia problemowe autora zostały
sformułowane w sposób słuszny?
Zaczynając od rzeczy najogólniej-
szych, czy trafne jest przeprowadze-
nie analogii warszawisko-gdańskiej,
jako motywu przemawiającego za
odbudową. Wydaje się, że ten spo-
sób argumentacji nie jest do przyję-
cia. W wypadku Warszawy i Gdań-
ska chodzi o zabytki urbanistyczne,
które obok indywidualnej posiadają
wartość zespołową, współdziałając z
inną wartością, jaką jest zabytkowy
układ sieci ulicznej, tworzą charak-
terystyczne dla danego miasta wnę-
trza ulic i placów (tezę tę, której
słuszności niepodobna by kwestiono-
wać, ilustruje doskonale artykuł P.
Biegańskiego, postulujący odtwo-
rzenie zabudowy, otaczającej plac
przed pałacem Staszica).
Po drugie zabytki zniszczone w
spoisólb gwałtowny, znajdujące się w
obrębie wielkich pulsujących życiem
miast, nie mogą pozostawać w stanie
ruin, bo te dwa fakty wzajemnie się
wykluczają.
Po trzecie z zabytkami Gdańska i
Warszawy łączy się mnóstwo aktu-
alnych czynników natury pozaeste-
tyeznej, ideologiczno - uczuciowej.
Warszawskie Stare Miasto — to za-
lążek stolicy kraju, stanowiący ska-
lę dla jej obecnego i przyszłego roz-
rostu, ratusz gdański i dwór Artusa,
to pomniki świetności wielkiego
miasta portowego, którego rola jesz-
cze nie została zakończona, czerpią-
cego z bogatej tradycji podnietę dla
obecnych poczynań budowlanych.
Dla tych wszystkich powodów wy-
daje się, że porównanie Gdańsk —
Warszawa — Drzewica nie jest uza-
sadnione i nie może przemawiać za
pełną rekonstrukcją. Ale przejdźmy
do innych argumentów. Autor oba-
wia się, że konserwacja ograniczona
do samego zabezpieczenia odbierze
.ruinom autentyzm, doprowadzając
je do stanu „surowej budowy". Ale
przy zestawieniu rysunków inwen-
taryzacyjnych z projektem przeko-
nujemy .się, że w samej tylko elewa-

cji wewnętrznej domu mieszkalnego
dwa ościeża okienne zostałyby od-
kute zupełnie na nowo, pozostałe zaś
bardzo mocno uzupełnione bo nie-
kiedy aż w 50%, doszedłby przy tym
zupełnie nowy portal, obramienie o-
tworu prowadzącego do piwnicy, ko-
munikacyjne chodniki z okazałymi
balustradami, .wreszcie całkowita re-
konstrukcja północnego alkierza ^ i
dachu, zaprojektowanego w sposób
bardzo przekonywujący, ale jednak
tylko zaprojektowanego, bez doku-
mentacji w postaci reliktów czy
przekazów ikonograficznych, bo tych
nie było. Wydaje się, że przy tak
znacznej ilości nowych elementów
autentyzm budowli uległby bardzo
poważnemu zatarciu, znacznie więk-
szemu aniżeli w wypadku ograni-
czonej konserwacji, n. b. niekoniecz-
nie dającej w efekcie końcowym
wrażenie „budynku w stanie suro-
wym". Wydoskonalone metody tech-
niczne pozwalają przecież na utrwa-
lenie częściowo zachowanego ościeża
okiennego czy portalowego, a jeżeli
już ze względów konstrukcyjnych
konieczne jest uzupełnienie, to mo-
że być ono zrealizowane w postaci
częściowej i neutralnej bez powtó-
rzenia profilu czy ornamentu pła-
skorzeźby —- rozwiązanie, które by-
łoby znacznie trudniejsze do osiąg-
nięcia przy pełnej rekonstrukcji.
A teraz jeszcze jeden moment do-
syć zasadniczy — kwestia użytkow-
nika. Autor podaje, że projekt był
wykonany bez przewidywania okre-
ślonego przeznaczenia. Postarajmy
się pójść dalej aniżeli autor i wy-
obrazić sobie, jakiego użytkownika
można by w warunkach niewielkie-
go miasteczka zainstalować. Stosow-
nie do skali mdłego miasta — szkołę,
urząd gminnej rady narodowej, szpi-
tal, dom dla starców, może dom wy-
poczynkowy. Pomijając już trudnoś-
ci pogodzenia postulatu zachowania
pierwotnego układu przestrzennego
— wielkich komnat — ze zrozumia-
łymi potrzebami wszystkich z po-
śród wymienionych użytkowników i
znacznie lepszej przydatności na te
cele nowoczesnego gmachu, nasuwa
się jeszcze zapytanie czy wprown>-
dzenie jakiejkolwiek bądź z tych in-
stytucji odpowiadałoby randze arty-
stycznej, bądź co bądź czołowego za-
bytku budownictwa polskiego 1. poł.
XVI w. Co innego, gdy do odbudo-
wanego pałacu Staszica, dawnego
siedliska postępowej myśli nauko-
wej, wprowadza się nowo ukonsty-
tuowana Akademia Nauk, co innego,
gdy w odbudowanych gotyckich sa-
lach Dworu Artusa zadomowi się
najważniejszy na wybrzeżu ośrodek
wychowania plastycznego. Odwrot-
nie użytkownik, jakiego może dać

maleńka Drzewica, sam czując się
niewygodnie w murach zamkowych,
będzie bardzo problematycznym
chyba ich ożywieniem, bo nie stwo-
rzy jakiejś przekonywującej treści,
dla której mury zamku byłyby naj-
właściwszą oprawą. W rezultacie
efekt ograniczony do pozyskania
pewnej ilości m3 kubatury użytko-
wej. Natomiast stratą i to niepowe-
towaną byłoby zatracenie bezpo-
wrotne tych wartości, jakie przed-
stawia zamek w stanie ruiny natu-
ralnej, zabezpieczonej umiejętnymi
zabiegami konserwatorskimi.
Nie mam tu na myśli wyłącznie
wartości naukowej, polegającej na
możności obejrzenia „in situ" i do-
tykalnie wszystkich szczegółów, po-
danych w pięknej publikacji. Mimo
fakt-u jej istnienia, a nawet właśnie
dzięki niemu, Drzewica będzie nadal
przyciągała badaczy, zajmujących
się rodzimą architekturą z najroz-
maitszych punktów widzenia.
Z tych korzyści można jednakże
zrezygnować w niektórych wyjąt-
kowych wypadkach za cenę pozy-
skania nowych bardzo istotnych
wartości społecznych. Ale rzecz się
ma inaczej. Jeżeli ruina zamku drze-
wickiego spełnia określoną funkcję
społeczną, tak jak wiele innych ru-
in zamkowych, to dzieje się to właś-
nie dzięki wrażeniu, jakie wywiera-
ły i wywierają ruiny urokiem daw-
ności, dołączonym do przeżycia na-
tury estetycznej. Bo przecież nie lo-
kalna historia, dawno zmarła treść
zabytku, ani proponowana nowa po-
żyteczna, lecz przeciętna, spełniona
lepiej przez budownictwo nowocze-
sne stanowiłyby o istotnej najszer-
szej treści społecznej. Nie stanowi-
łoby jej też samo przeżycie estetycz-
ne, gdyż nie negując jego pełnej war-
tości w stosunku do budowli zre-
konstruowanej, nie będzie się ono
dla człowieka niewprowadzonego w
subtelności formy historycznej róż-
niło czymśkolwiek od przeżycia wo-
bec współczesnego dzieła architek-
tury — wnętrza metra czy budowli
wysokościowej, co było przecież
głównym powodem porażki słynnych
naukowych rekonstrukcji zamków w
Pierrefonds i Wartburgu. Jest bo-
wiem faktem, że ogół odbiorców
dzieł sztuki reaguje żywiej i bez-
pośredniej na urok daWności, aniże-
li fachowiec stykający się z nią w
codziennej pracy. W opuszczonych
samotnych murach, toczących hero-
iczną walkę z czasem i siłami przy-
rody, łatwiej zrozumieć bieg nieod-
wracalnego procesu historycznego.
Nasze zadanie historyków i konser-
watorów polega na przedłużeniu tej
walki dopóty, dopóki jest to możliwe.
* * *

6

273
 
Annotationen