597
1 List Maksymiliana Gierymskiego do rodziców, Monachium, 7 1 1868; cyt. za: Aleksander i Maksymilian GIERYM-
SCY, Listy i notatki, oprać. Juliusz STARZYŃSKI, Halina STĘPIEŃ, Wrocław 1973, s. 22.
2 Antoni PIOTROWSKI, Józef Chełmoński, Kraków [1917], s. 7.
3 Ibid, s. 13.
4 Ibid, s. 14.
ELIZA PTASZYŃSKA
Suwałki, Muzeum Okręgowe
Wilki, panny i grajkowie...
Analiza porównawcza polskiego malarstwa
monachijskiego w XIX w. na przykładzie twórczości
Józefa Chełmońskiego i Alfreda Wierusz-Kowalskiego
Maksymilian Gierymski w długich listach do rodziców skrupulatnie opisywał
swój pobyt w Monachium, warunki życia, akademię, malowane obrazy. Siód-
mego stycznia 1868 r. dzielił się wrażeniami z pracowni Franza Adama: „Życie
tu teraz wesołe, mianowicie od czasu jak pracuję w atelier, ciągle jesteśmy razem z Brand-
tem, Kurellą i całym wreszcie kółkiem artystycznym, które tu ma pozór niejako kolonii
artystycznej polskiej! [...]. Ciągłe ocieranie się z artystami, nieraz znakomitymi, wspólne
uwagi i rady, przyczyniają się wiele do ciągłych w sztuce postępów. Kto widział dawne
prace Brandta, Małeckiego, a nawet Kurelli, a zobaczy dzisiejsze, ten łatwo ten wpływ
dostrzec będzie w stanie”1.
W tym czasie, gdy Maksymilian Gierymski w międzynarodowym gronie kolegów czy-
nił pierwsze postępy w karierze artystycznej, w Warszawie, w pokoiku, który „kosztował
3 ruble miesięcznie”2 (dzielonym z Wojciechem Piechowskim i Antonim Piotrowskim),
Józef Chełmoński malował swoje pierwsze obrazy i uczył się w Klasie Rysunkowej oraz
prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. W Monachium, dokąd wyjechał jesienią 1871 r.
i spędził trochę więcej niż dwa lata, mieszkał ze Stanisławem Witkiewiczem i Stefanem
Jarzymowskim. Kilka lat później w pracowni w Hotelu Europejskim wspólne życie i pra-
cę dzielili Józef Chełmoński, Antoni Piotrowski i Stanisław Witkiewicz. Pojawiali się
w niej też inni, wśród nich Adam Chmielowski. Mimo niedostatku, nastroje były radosne:
„[...] nasza kolonia w hotelu Europejskim stała się miejscem błogosławionym. Niczym
niezmącona harmonia, wesołość szczera i przyjaźń pewna. Największą rozkoszą dla każ-
dego z nas było widzieć, że drugi robi rzecz dobrą, dobry obraz”3. Naturalną rzeczą było
wzajemne pozowanie do postaci w obrazach, a także malowanie ich fragmentów. „Figu-
ra namalowana przeze mnie w obrazie Chełmońskiego, wsiąkła w resztę i była dobra” -
tak beznamiętnie zanotował Piotrowski4. Wzajemnie robiono korekty, uznając autorytet
1 List Maksymiliana Gierymskiego do rodziców, Monachium, 7 1 1868; cyt. za: Aleksander i Maksymilian GIERYM-
SCY, Listy i notatki, oprać. Juliusz STARZYŃSKI, Halina STĘPIEŃ, Wrocław 1973, s. 22.
2 Antoni PIOTROWSKI, Józef Chełmoński, Kraków [1917], s. 7.
3 Ibid, s. 13.
4 Ibid, s. 14.
ELIZA PTASZYŃSKA
Suwałki, Muzeum Okręgowe
Wilki, panny i grajkowie...
Analiza porównawcza polskiego malarstwa
monachijskiego w XIX w. na przykładzie twórczości
Józefa Chełmońskiego i Alfreda Wierusz-Kowalskiego
Maksymilian Gierymski w długich listach do rodziców skrupulatnie opisywał
swój pobyt w Monachium, warunki życia, akademię, malowane obrazy. Siód-
mego stycznia 1868 r. dzielił się wrażeniami z pracowni Franza Adama: „Życie
tu teraz wesołe, mianowicie od czasu jak pracuję w atelier, ciągle jesteśmy razem z Brand-
tem, Kurellą i całym wreszcie kółkiem artystycznym, które tu ma pozór niejako kolonii
artystycznej polskiej! [...]. Ciągłe ocieranie się z artystami, nieraz znakomitymi, wspólne
uwagi i rady, przyczyniają się wiele do ciągłych w sztuce postępów. Kto widział dawne
prace Brandta, Małeckiego, a nawet Kurelli, a zobaczy dzisiejsze, ten łatwo ten wpływ
dostrzec będzie w stanie”1.
W tym czasie, gdy Maksymilian Gierymski w międzynarodowym gronie kolegów czy-
nił pierwsze postępy w karierze artystycznej, w Warszawie, w pokoiku, który „kosztował
3 ruble miesięcznie”2 (dzielonym z Wojciechem Piechowskim i Antonim Piotrowskim),
Józef Chełmoński malował swoje pierwsze obrazy i uczył się w Klasie Rysunkowej oraz
prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. W Monachium, dokąd wyjechał jesienią 1871 r.
i spędził trochę więcej niż dwa lata, mieszkał ze Stanisławem Witkiewiczem i Stefanem
Jarzymowskim. Kilka lat później w pracowni w Hotelu Europejskim wspólne życie i pra-
cę dzielili Józef Chełmoński, Antoni Piotrowski i Stanisław Witkiewicz. Pojawiali się
w niej też inni, wśród nich Adam Chmielowski. Mimo niedostatku, nastroje były radosne:
„[...] nasza kolonia w hotelu Europejskim stała się miejscem błogosławionym. Niczym
niezmącona harmonia, wesołość szczera i przyjaźń pewna. Największą rozkoszą dla każ-
dego z nas było widzieć, że drugi robi rzecz dobrą, dobry obraz”3. Naturalną rzeczą było
wzajemne pozowanie do postaci w obrazach, a także malowanie ich fragmentów. „Figu-
ra namalowana przeze mnie w obrazie Chełmońskiego, wsiąkła w resztę i była dobra” -
tak beznamiętnie zanotował Piotrowski4. Wzajemnie robiono korekty, uznając autorytet