Jerzy Miziołek
720
Chropowatość trawertynu kontrastuje z pięknym
profilem kobiety umieszczonym w kwadracie,
w miejscu serca. To zapewne portret Aleksandry,
ulubionej niegdyś modelki Mitoraja, o której wspo-
mina w Blasku kamienia i która wielokrotnie powra-
ca w jego rzeźbach, także w tych z ostatnich lat. To
druga obok matki kobieta w życiu artysty. Czy to
właśnie ona dostarczyła wzoru do Ikarii, pięknej,
bezgłowej i skrzydlatej niewiasty, która w miejscu
pudendum ma głowę Meduzy, symbolizującą być
może moc i niebezpieczeństwa związane z kobiecą
seksualnością. Ogromna Ikaria, rodzaj personifika-
cji greckiej wyspy o tej właśnie nazwie, stoi naprze-
ciwko Ikara. Fenomen lotu, rozłożyste skrzydła, jak
w przypadku Nike z Samotraki, łączą te dwie rzeźby
klarownie i wzniośle. W jednym ze skrzydeł Ikara
i Ikarii, podobnie jak w korpusie Wielkiego Toskań-
czyka i tylu innych rzeźbach Mitoraja widnieje wy-
cięty kwadrat, a w nim piękna głowa; kogo przedsta-
wia czy personifikuje? „Film mnie pociąga - czytamy
w Blasku kamienia - i fascynuje od bardzo dawna.
Gdy mieszkałem jeszcze w Polsce, dwukrotnie pró-
bowałem zdawać na wydział aktorski łódzkiej fil-
mówki [...] w moich torsach, popiersiach czy wa-
zach pojawiają się głębokie, prostokątne wybicia,
okna. To także filmowy trop, obnażający ukrytą chęć
kadrowania, przybliżenia jednego z aspektów rzeź-
by do formy stopklatki”10.
Dzięki omówionej tu wystawie Piazza dei Mira-
coli stał się świadkiem jednego z najważniejszych
wydarzeń w całych dziejach sztuki polskiej. Można
by niemalże powiedzieć, że dzięki twórczości Mito-
raja pizański Plac Cudów stał się jednym z cudów
polskiej obecności w świecie. Nie będzie też przesa-
dą stwierdzić, że żaden z naszych artystów, dotyczy
to również Matejki i Siemiradzkiego, nie osiągnął ta-
kiej sławy i międzynarodowego uznania jak Mitoraj.
Warto tu jeszcze przywołać interesujące słowa
Antonio Paolucciego o źródłach inspiracji Mitoraja
(napisane z okazji florenckiej wystawy naszego ar-
tysty w 1997 r.) i kilka myśli samego rzeźbiarza za-
pisanych w Blasku kamienia. „Zdarzyło się - pisze
Paolucci - że młody Polak, zafascynowany odlewa-
mi gipsowymi w krakowskiej Akademii Sztuk Pięk-
nych, odnalazł następnie źródła inspiracji wcielone
w biały marmur paryjski i karraryjski w Luwrze
i pod niebem Grecji, w British Museum i w Rzymie;
może, kto wie, odnalazł je na dziedzińcu Muzeów
Kapitolińskich, gdzie górują kolosalna głowa oraz
inne fragmenty rzeźb (stopa, grożąca ręka) tak nie-
pokojąco ogromne i zestawione w tak surrealistycz-
ny sposób, że od pewnego czasu nie mogę ich oglą-
dać, nie myśląc o Mitoraju. Naturalnie, postrzegał je
przez filtr nowoczesności. Gdyby nie to, rzeźbiarz
polskiego pochodzenia nie byłby artystą współcze-
snym, lecz antykwariuszem, kolekcjonerem odle-
wów”11.
A oto fragment rozmowy Mitoraja z Costanzo
Costantinim, który pytał:
„A jak pan pracuje, jak rodzą się pańskie rzeźby,
jak wygląda proces ich tworzenia? Antonio Paoluc-
ci przypuszcza, że w młodości musiał pan widzieć
jakieś gipsowe kopie antycznych rzeźb na krakow-
skiej Akademii, a potem zobaczył pan te same po-
stacie w Luwrze, wcielone w paryjski lub karraryj-
ski marmur. Oczywiście - odpowiada artysta -
widziałem takie kopie w Krakowie, ale od tamtych
lat minęło wiele czasu. Patrząc teraz na moje prace,
nabieram przekonania, że sztuka antyczna była i jest
dla mnie ideałem, a także wiąże się z nostalgią za
utraconym rajem. Coraz bardziej narzuca się mojej
wyobraźni, mam wrażenie, że na mnie czeka [...]
Moje rzeźby nie rodzą się w pracowni. Powstająra-
czej z przeżyć, ze stanów ducha, z uczuć, z napływu
wspomnień, z rytmu onirycznego, z nastrojów, które
pojawiają się we mnie przypadkiem. Rodzą się
w chwilach melancholii, w napadach lęku, biorą po-
czątek ze smutnych wspomnień o minionych zdarze-
niach zagubionych w podświadomości12.
Zarówno „twory fantastyki archeologicznej” Mi-
toraja pokazane w Pizie, jak i jego Anioły i te rzeź-
bione w marmurze i brązie, i te rysowane i malowane,
w pełni zasługują na takie oto piękne słowa: „W Mi-
toraju uderza mnie sakralność jego obrazowania. Idea
piękna wiecznego i tajemniczego, które być może,
a raczej na pewno jest cieniem Boga na ziemi”13.
10 MITORAJ, COSTANTINI, op. cit, s. 32.
11 Antonio PAOLUCCI, Mitoraj, [w:] I. MITORAJ,
Imami, katalog wystawy, Florencja 1997, s. 15: „E acca-
duto cosi che un ragazzo polacco, impressionato da
qualche gesso tratto dall’Antico nella gipsoteca delTAc-
cademia di Cracovia, ha poi ritrovato qui fantami [fanta-
smi?] incornati [incamati?] In marmo pario e In Bianco
di Luni al Louvre e sotto il cielo della Grecia, al British
e a Roma; forsę, chissa, il ha ritrovati nel cortile dei musei
capitolini, dove giganteggia una testa colossale insieme
a frammenti scultorei (un piede, una mano minacciosa) di
cosi inquietante dismisura e di cosi surreale essemblaggio
che da un po’ di tempo non riesco a guardarli senza a Mi-
toraj. Naturalmente c’e stato 1’incontro eon la Modemita.
Se non ci fosse stato lo seultore di origine polacca non
sarebbe un artista del nostro tempo ma un antiquario, un
collezionista di calchi” (przekład Tamara Łozińska).
12 MITORAJ, COSTANTINI, op. cit., s. 38-39.
13 PAOLUCCI, op. cit., s. 17.
720
Chropowatość trawertynu kontrastuje z pięknym
profilem kobiety umieszczonym w kwadracie,
w miejscu serca. To zapewne portret Aleksandry,
ulubionej niegdyś modelki Mitoraja, o której wspo-
mina w Blasku kamienia i która wielokrotnie powra-
ca w jego rzeźbach, także w tych z ostatnich lat. To
druga obok matki kobieta w życiu artysty. Czy to
właśnie ona dostarczyła wzoru do Ikarii, pięknej,
bezgłowej i skrzydlatej niewiasty, która w miejscu
pudendum ma głowę Meduzy, symbolizującą być
może moc i niebezpieczeństwa związane z kobiecą
seksualnością. Ogromna Ikaria, rodzaj personifika-
cji greckiej wyspy o tej właśnie nazwie, stoi naprze-
ciwko Ikara. Fenomen lotu, rozłożyste skrzydła, jak
w przypadku Nike z Samotraki, łączą te dwie rzeźby
klarownie i wzniośle. W jednym ze skrzydeł Ikara
i Ikarii, podobnie jak w korpusie Wielkiego Toskań-
czyka i tylu innych rzeźbach Mitoraja widnieje wy-
cięty kwadrat, a w nim piękna głowa; kogo przedsta-
wia czy personifikuje? „Film mnie pociąga - czytamy
w Blasku kamienia - i fascynuje od bardzo dawna.
Gdy mieszkałem jeszcze w Polsce, dwukrotnie pró-
bowałem zdawać na wydział aktorski łódzkiej fil-
mówki [...] w moich torsach, popiersiach czy wa-
zach pojawiają się głębokie, prostokątne wybicia,
okna. To także filmowy trop, obnażający ukrytą chęć
kadrowania, przybliżenia jednego z aspektów rzeź-
by do formy stopklatki”10.
Dzięki omówionej tu wystawie Piazza dei Mira-
coli stał się świadkiem jednego z najważniejszych
wydarzeń w całych dziejach sztuki polskiej. Można
by niemalże powiedzieć, że dzięki twórczości Mito-
raja pizański Plac Cudów stał się jednym z cudów
polskiej obecności w świecie. Nie będzie też przesa-
dą stwierdzić, że żaden z naszych artystów, dotyczy
to również Matejki i Siemiradzkiego, nie osiągnął ta-
kiej sławy i międzynarodowego uznania jak Mitoraj.
Warto tu jeszcze przywołać interesujące słowa
Antonio Paolucciego o źródłach inspiracji Mitoraja
(napisane z okazji florenckiej wystawy naszego ar-
tysty w 1997 r.) i kilka myśli samego rzeźbiarza za-
pisanych w Blasku kamienia. „Zdarzyło się - pisze
Paolucci - że młody Polak, zafascynowany odlewa-
mi gipsowymi w krakowskiej Akademii Sztuk Pięk-
nych, odnalazł następnie źródła inspiracji wcielone
w biały marmur paryjski i karraryjski w Luwrze
i pod niebem Grecji, w British Museum i w Rzymie;
może, kto wie, odnalazł je na dziedzińcu Muzeów
Kapitolińskich, gdzie górują kolosalna głowa oraz
inne fragmenty rzeźb (stopa, grożąca ręka) tak nie-
pokojąco ogromne i zestawione w tak surrealistycz-
ny sposób, że od pewnego czasu nie mogę ich oglą-
dać, nie myśląc o Mitoraju. Naturalnie, postrzegał je
przez filtr nowoczesności. Gdyby nie to, rzeźbiarz
polskiego pochodzenia nie byłby artystą współcze-
snym, lecz antykwariuszem, kolekcjonerem odle-
wów”11.
A oto fragment rozmowy Mitoraja z Costanzo
Costantinim, który pytał:
„A jak pan pracuje, jak rodzą się pańskie rzeźby,
jak wygląda proces ich tworzenia? Antonio Paoluc-
ci przypuszcza, że w młodości musiał pan widzieć
jakieś gipsowe kopie antycznych rzeźb na krakow-
skiej Akademii, a potem zobaczył pan te same po-
stacie w Luwrze, wcielone w paryjski lub karraryj-
ski marmur. Oczywiście - odpowiada artysta -
widziałem takie kopie w Krakowie, ale od tamtych
lat minęło wiele czasu. Patrząc teraz na moje prace,
nabieram przekonania, że sztuka antyczna była i jest
dla mnie ideałem, a także wiąże się z nostalgią za
utraconym rajem. Coraz bardziej narzuca się mojej
wyobraźni, mam wrażenie, że na mnie czeka [...]
Moje rzeźby nie rodzą się w pracowni. Powstająra-
czej z przeżyć, ze stanów ducha, z uczuć, z napływu
wspomnień, z rytmu onirycznego, z nastrojów, które
pojawiają się we mnie przypadkiem. Rodzą się
w chwilach melancholii, w napadach lęku, biorą po-
czątek ze smutnych wspomnień o minionych zdarze-
niach zagubionych w podświadomości12.
Zarówno „twory fantastyki archeologicznej” Mi-
toraja pokazane w Pizie, jak i jego Anioły i te rzeź-
bione w marmurze i brązie, i te rysowane i malowane,
w pełni zasługują na takie oto piękne słowa: „W Mi-
toraju uderza mnie sakralność jego obrazowania. Idea
piękna wiecznego i tajemniczego, które być może,
a raczej na pewno jest cieniem Boga na ziemi”13.
10 MITORAJ, COSTANTINI, op. cit, s. 32.
11 Antonio PAOLUCCI, Mitoraj, [w:] I. MITORAJ,
Imami, katalog wystawy, Florencja 1997, s. 15: „E acca-
duto cosi che un ragazzo polacco, impressionato da
qualche gesso tratto dall’Antico nella gipsoteca delTAc-
cademia di Cracovia, ha poi ritrovato qui fantami [fanta-
smi?] incornati [incamati?] In marmo pario e In Bianco
di Luni al Louvre e sotto il cielo della Grecia, al British
e a Roma; forsę, chissa, il ha ritrovati nel cortile dei musei
capitolini, dove giganteggia una testa colossale insieme
a frammenti scultorei (un piede, una mano minacciosa) di
cosi inquietante dismisura e di cosi surreale essemblaggio
che da un po’ di tempo non riesco a guardarli senza a Mi-
toraj. Naturalmente c’e stato 1’incontro eon la Modemita.
Se non ci fosse stato lo seultore di origine polacca non
sarebbe un artista del nostro tempo ma un antiquario, un
collezionista di calchi” (przekład Tamara Łozińska).
12 MITORAJ, COSTANTINI, op. cit., s. 38-39.
13 PAOLUCCI, op. cit., s. 17.