Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]; Zakład Historii Sztuki <Danzig> [Hrsg.]
Porta Aurea: Rocznik Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Gdańskiego — 1.1992

DOI Artikel:
Dobrowolski, Witold: Głos w dyskusji dotyczący artykułu Tomasza Mikockiego
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.27007#0272

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Witold sarmacki, charakteryzujący się sumiastymi wąsami. Taki typ byłby bez
Dobrowolski precedensu w ustalonej ikonografii bóstw wodnych znanych nam ze sztuki
antycznej. Byłby on wyjątkowy także w sztuce renesansowej czy manierys-
tycznej. Ogólnie, bóstwa wodne podobnie - jak inne bóstwa -
charakteryzowały się idealnymi typami twarzy.

Istnieje zatem znaczne prawdopodobieństwo, że mamy tu do
czynienia z nadmierną fantazją konserwatora i że przy uzupełnianiu
brakującej głowy chciano wyraźnie podkreślić lokalny charakter całego
przedstawienia, inspirując się maskami o zbliżonych rysach, występującymi
w tymże samym portalu. Także pęk roślin wodnych (tataraków), jaki trzyma
przy ustach płynący za tym trytonem młody bożek wodny, zrodził się z nie-
wiedzy restauratora. Końce tataraków widniejące przy górnej krawędzi
reliefu z lewej strony głowy bożka, należałoby z pewnością połączyć z ich
dolnymi partiami, umieszczonymi powyżej powierzchni wody pod spodem,
mimo wyraźnej różnicy w ustawieniu łodyg. Różnica ta wynika z faktu, iż
podobnie jak i w innych miejscach reliefu, rośliny były dynamicznie
przygięte. Bożek płynąłby zatem za swoim towarzyszem trzymającym
kobietę, dmąc jak w trąbkę w długą stożkowatą muszlę, zwaną nie bez
kozery muszlą trytona. Jest oczywiste, że mógł on grać na pęku tataraku.
Nie wiadomo zresztą po cóż by on ów pęk roślin podnosił do ust.
Rekonstrukcja jest zatem absurdalna. Głowa bożka pozbawiona została
zarostu, chodziłoby zatem o młodzieńca. Za nim w pewnej odległości, już na
oddzielnym bloku kamienia wyrzeźbiona została tritonessa, której prawa
ręka wyciągnięta jest do przodu, dłoń skryta za rosnącym na brzegu pękiem
tataraków, zaś lewa ręka opuszczona w dół, a dłoń wstydliwie zakrywa łono.
Gdyby uzupełniona głowa trytona trzymającego kobietę charakteryzowała
się bujnym zarostem, mielibyśmy wówczas podstawę przypuszczać, iż
rzeźbiarz celowo zróżnicował postaci bóstw co do wieku i płci, by zaznaczyć,
iż tworzą one zwarty rodzinny zespół. Nie byłoby w tym niczego nadzwy-
czajnego. Już w okresie późnoklasycznym i hellenistycznym w sztuce grec-
kiej pojawiły się rodzajowo potraktowane scenki przedstawiające rodziny
satyrów, kentaurów, czy trytonów. Sztuka nowożytna europejska z upo-
dobaniem podjęła tę tematykę. Jednakże, jak długo nie mamy pewności co do
wyglądu brakującej głowy trytona, cały ten problem pozostaje
nierozstrzygnięty.

Ogólnie, jak stwierdza także prof. Mikocki, cała scena składa się z dwu
wyodrębnionych grup. Jednakże skłonny byłbym do przyjęcia innego
kryterium podziału. Dla egzegezy całej sceny ważny jest przede wszystkim
kierunek ruchu postaci, a nie tylko kryterium ściśle kompozycyjne. Zgod-
nie z nim, pierwszą grupę tworzyłyby postaci młodego boga (jakiejś per-
sonifikacji?) płynącego w prawo na ketosie i trzymającego w lewej ręce
trójząb - oznakę władzy nad morzem. Mężczyzna na ketosie zbliża się zatem
do grupy (rodziny?) bóstw rzecznych, których postacie nawiązują do
kształtów antycznych trytonów. Grupa ta płynie naprzeciw

jeźdźcowi i pierwszy z niej trzyma w ramionach nagą kobietę. Nie sądzę, by

270
 
Annotationen