WIEŻA WARSZAWSKIEGO KOŚCIOŁA JEZUITÓW
375
To świadome działanie, dążące do wizualnej dominacji, kwestionuje Jerzy
Paszenda dowodząc, że konstytucje zakonu nie zawierają na ten temat wyraź-
nych wskazówek, a lokalizacja poszczególnych kościołów była najczęściej
skutkiem decyzji fundatorów i rozmaitych okoliczności zewnętrznych. Na-
tomiast efektowne wkomponowanie budowli jezuickich w organizm miejski
tłumaczy skutkiem późniejszych przekształceń urbanistycznych31. Trudno nie
zgodzić się z opinią kompetentnego badacza, ale architektoniczna ranga tych
budowli w układzie większości miast jest faktem. Władze zakonne nie mu-
siały w tej sprawie wydać wyraźnych wskazówek. Jednak silne w tym zako-
nie dążenie do wykorzystywania sztuki, przede wszystkim architektury, dla
propagowania wiary i - niejako na drugim planie - własnego znaczenia, po-
wodowały takie, a nie inne rozwiązania przełamujące ograniczenia narzucane
przez fundatorów, topografię i inne okoliczności. Liczny udział Włochów
w początkowym okresie działania jezuitów na ziemiach polskich''’2, nacji,
która ma wrodzony zmysł kompozycji, ładu i estetyki, niezależnie od talentu
architektów i wymagań zleceniodawców, może być czynnikiem wspomagają-
cym w procesie poznania zjawiska, jakim jest architektura jezuicka w no-
wożytnych dziejach sztuki polskiej.
Warszawski kościół Jezuitów swoją wysmukłą bryłą i wysokim szczytem
nawiązuje - żeby nie powiedzieć konkuruje - z gotycką kolegiatą św. Jana.
Jego wieża została umieszczona nie przy elewacji frontowej, lecz od tyłu,
przy prezbiterium. Z ulic staromiejskich jest prawie niewidoczna. Natomiast
wyraźnie rysuje się w sylwecie miasta, w dalekim widoku zza Wisły. Jako
znak dominacji zastąpiła gotycką wieżę kolegiaty, zawaloną w 1602 r.33
Przez kilkadziesiąt lat, obok zamkowej wieży Królewskiej (Zygmuntowskiej),
tworzyła główny akcent wertykalny w panoramie miasta, jak gdyby kompozy-
cyjnie wyznaczając centrum nowej stolicy, ale czy tylko kompozycyjnie?
Po 1688 r. z inicjatywy króla Jana III podwyższono dawną dzwonnicę ko-
legiaty, nadając jej formę wysokiej, ponad 70 metrowej kampanilli, zwień-
czonej arkadową galeryjką i spiczastym hełmem34 (il. 5, 6, 8). Wieża ta,
ukończona przed 1697 r., ale rozebrana w 1746 r., zapanowała nad ówczesną
31 Paszenda, Problem stylu, s. 147-148; t e n ż e, Budowle jezuickie w Polsce
XVI-XVIII w., Kraków 1999, possim; tenże, Wybór miejsca na fundacje dla jezuitów, w:
Jezuicka ars historica. Prace ofiarowane Księdzu Profesorowi Ludwikowi Grzebieniowi, red.
M. Inglot, S. Obirek, Kraków 2001, s. 453-462.
32 Zauważa to Jerzy Paszenda, zob.: tenże, Problem stylu, s. 153.
33 M. K w i a t k o w s k a, Katedra Św. Jana, Warszawa 1978, s. 38.
34 Z. B i e n i e c k i, Zapomniana wieża kolegiaty warszawskiej, „Kwartalnik Archi-
tektury i Urbanistyki”, 1(1956), nr 1, s. 37-51.
375
To świadome działanie, dążące do wizualnej dominacji, kwestionuje Jerzy
Paszenda dowodząc, że konstytucje zakonu nie zawierają na ten temat wyraź-
nych wskazówek, a lokalizacja poszczególnych kościołów była najczęściej
skutkiem decyzji fundatorów i rozmaitych okoliczności zewnętrznych. Na-
tomiast efektowne wkomponowanie budowli jezuickich w organizm miejski
tłumaczy skutkiem późniejszych przekształceń urbanistycznych31. Trudno nie
zgodzić się z opinią kompetentnego badacza, ale architektoniczna ranga tych
budowli w układzie większości miast jest faktem. Władze zakonne nie mu-
siały w tej sprawie wydać wyraźnych wskazówek. Jednak silne w tym zako-
nie dążenie do wykorzystywania sztuki, przede wszystkim architektury, dla
propagowania wiary i - niejako na drugim planie - własnego znaczenia, po-
wodowały takie, a nie inne rozwiązania przełamujące ograniczenia narzucane
przez fundatorów, topografię i inne okoliczności. Liczny udział Włochów
w początkowym okresie działania jezuitów na ziemiach polskich''’2, nacji,
która ma wrodzony zmysł kompozycji, ładu i estetyki, niezależnie od talentu
architektów i wymagań zleceniodawców, może być czynnikiem wspomagają-
cym w procesie poznania zjawiska, jakim jest architektura jezuicka w no-
wożytnych dziejach sztuki polskiej.
Warszawski kościół Jezuitów swoją wysmukłą bryłą i wysokim szczytem
nawiązuje - żeby nie powiedzieć konkuruje - z gotycką kolegiatą św. Jana.
Jego wieża została umieszczona nie przy elewacji frontowej, lecz od tyłu,
przy prezbiterium. Z ulic staromiejskich jest prawie niewidoczna. Natomiast
wyraźnie rysuje się w sylwecie miasta, w dalekim widoku zza Wisły. Jako
znak dominacji zastąpiła gotycką wieżę kolegiaty, zawaloną w 1602 r.33
Przez kilkadziesiąt lat, obok zamkowej wieży Królewskiej (Zygmuntowskiej),
tworzyła główny akcent wertykalny w panoramie miasta, jak gdyby kompozy-
cyjnie wyznaczając centrum nowej stolicy, ale czy tylko kompozycyjnie?
Po 1688 r. z inicjatywy króla Jana III podwyższono dawną dzwonnicę ko-
legiaty, nadając jej formę wysokiej, ponad 70 metrowej kampanilli, zwień-
czonej arkadową galeryjką i spiczastym hełmem34 (il. 5, 6, 8). Wieża ta,
ukończona przed 1697 r., ale rozebrana w 1746 r., zapanowała nad ówczesną
31 Paszenda, Problem stylu, s. 147-148; t e n ż e, Budowle jezuickie w Polsce
XVI-XVIII w., Kraków 1999, possim; tenże, Wybór miejsca na fundacje dla jezuitów, w:
Jezuicka ars historica. Prace ofiarowane Księdzu Profesorowi Ludwikowi Grzebieniowi, red.
M. Inglot, S. Obirek, Kraków 2001, s. 453-462.
32 Zauważa to Jerzy Paszenda, zob.: tenże, Problem stylu, s. 153.
33 M. K w i a t k o w s k a, Katedra Św. Jana, Warszawa 1978, s. 38.
34 Z. B i e n i e c k i, Zapomniana wieża kolegiaty warszawskiej, „Kwartalnik Archi-
tektury i Urbanistyki”, 1(1956), nr 1, s. 37-51.