Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Towarzystwo Naukowe <Lublin> [Hrsg.]
Roczniki Humanistyczne: Historia Sztuki = History of art = Histoire de l'art — 58.2010

DOI Heft:
Dyskusje
DOI Artikel:
Lameński, Lechosław: Spojrzenie zza węgła: kilka uwag o kondycji sztuki sakralnej w Polsce
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.37085#0338

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
336

DYSKUSJE

z kilku epok, trudniej jest coś księżom popsuć. Czują się oni wręcz onieśmieleni
przed wprowadzeniem do ukształtowanego przez wieki wnętrza byle jakiego, lichego
dzieła sztuki współczesnej. Natomiast przychodzi im to o wiele łatwiej w kościołach
wznoszonych współcześnie.
Dlatego też, aby wnętrza tych kościołów, a także sanktuaria i miejsca pielgrzym-
kowe nie straszyły gipsowymi potworkami imitującymi figury świętych i aniołków,
obrzydliwie realistycznymi i zbyt dosłownymi polichromiami wnętrz, udziwnioną
i nie tak rzadko nadmiernie monumentalną architekturą z jej mało zrozumiałymi deta-
lami kapiącymi niekiedy od nadmiaru sztucznego złota i bizantyńskiego przepychu,
a na pobliskich straganach nie sprzedawano trójwymiarowych pocztówek z mrugają-
cym zalotnie ukrzyżowanym Jezusem Chrystusem (jak to miałem okazję zaobserwo-
wać m.in. w wielkopolskim Licheniu), księża, wspierani przez świeckich katolików
(głównie ludzi sztuki i nauki) powinni się zająć edukacją coraz bardziej otumanione-
go społeczeństwa. Zadanie to niewątpliwie trudne (może nawet wręcz niewykonalne),
zwłaszcza że przy każdej chyba parafii działa przecież jakaś rada, a w ramach kurii
funkcjonują nie mniej ważne komisje, z których głosem ksiądz musi się liczyć
w wielu sprawach, mniej lub bardziej, w zależności od tego czy kościół jest na
osiedlu w dużym mieście, czy też w małej wiosce.
O ile kwestię edukacji uważam za najważniejszą, o tyle pozostaje jeszcze problem
wiary czy też może lepiej kwestia obustronnego zaufania. Odnoszę wrażenie, że
księża, zamawiając u architekta projekt tego czy innego kościoła, potem realizując
gotowe plany (bardzo często środkami na poły chałupniczymi, nierzadko przy pomo-
cy parafian), a następnie przez wiele lat wyposażając, myślą przede wszystkim
o kwestiach finansowych. Za wszelką cenę pragną, aby wszystko kosztowało jak naj-
mniej. Niemal zawsze brakuje bowiem pieniędzy, budowa „ślimaczy się”, a gdy
nawet kościół już stoi, trzeba czekać długie miesiące, aż zaprzyjaźnieni rzemieślnicy
wykonają przynajmniej ławki i konfesjonały. A gdzie ołtarze, witraże, czy stacje
drogi krzyżowej i choć jeden lub dwa obrazy w ołtarzach? Dlatego powodzenie
i uznanie mają w kręgach kościelnych głównie ci artyści, którzy są spolegliwi, nie
wysuwają wygórowanych żądań finansowych i przede wszystkim znają się na wszyst-
kim. To oni tworzą rodzaj gildii, które opanowały ściśle określone rejony Polski,
ciesząc się zaufaniem i uznaniem w poszczególnych diecezjach. Tymczasem z reguły
są to twórcy miałcy i nijacy, pozbawieni silnej osobowości plastycznej, nie mający
nic ciekawego do powiedzenia i zaproponowania. Ale za to potrafią namalować jak
żywy portret księdza proboszcza, wiernie oddać fałdy na sukni Madonny czy zmar-
szczki na czole utrudzonego św. Józefa. Można by się zastanawiać dlaczego większą
siłę przebicia, większy posłuch mają artyści przeciętni, a nie ci najwybitniejsi, któ-
rych nota bene w Polsce przecież nie brakuje. Powód jest oczywisty. Ci twórcy
o których za kilka lat już nikt nie będzie pamiętał, potrafią pilnie słuchać poleceń
i uwag księży, w lot odgadują ich sugestie i „trafne” uwagi merytoryczne, nie kłócą
się, robią wszystko zgodnie z wizją i życzeniami inwestora. Tymczasem wielcy ar-
tyści najczęściej mają własne zdanie, nie lubią, jak ktoś niekompetentny ingeruje
w tworzone przez nich dzieło sztuki, a przede wszystkim nie pozostawia im swobody
w działaniu. A tak niestety dzieje się najczęściej, bo w wielu przypadkach artysta
jest traktowany instrumentalnie, nie ufa się jego wrażliwości, talentowi i wiedzy,
 
Annotationen