Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Bearb.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0389

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Pokora i przekora. Teresy Roszkowskiej „nawiązywanie kontaktu ze sztuką zagranicą"

385


II. 2. Pierwsza wystawa Szkoty Warszawskiej, Zachęta, Warszawa, 1930. W środku na górze Teresa Roszkowska, Archiwum Teresy
Roszkowskiej, Zbiory Specjalne Instytutu Sztuki PAN, nr inw. 1933

nych granic, ani kulturowo-ideowych podziałów.
Nie dostrzegała linii demarkacyjnych, dzielących
zantagonizowane obozy, nie identyfikowała w koń-
cu samych obozów oraz uparcie zaprzeczała istnie-
niu wewnątrzśrodowiskowych konfliktów o podło-
żu programowym. Dwa artystyczne ugrupowania,
do których sama należała, a więc Szkoła Warszaw-
ska, wyrosła w 1929 roku pod patronatem Tade-
usza Pruszkowskiego, oraz powstałe w 1946 roku
Powiśle, cementowane były przywiązaniem do tra-
dycji przedwojennej Szkoły Sztuk Pięknych, które
w pierwszym przypadku manifestowało się zachwy-
tem, w drugim zaś sentymentem. Sama Roszkow-
ska swój udział w nich rozumiała jako deklarację
sympatii o charakterze czysto towarzyskim, a nie
programowym. Z poszczególnymi kolegami łączyły
ją więzy przyjaźni, które usprawiedliwiały w jej po-
jęciu wspólne wystąpienia na wystawach i w kata-
logach. Pytana zaś o konflikt na linii Pruszkowiacy
- kapiści czy też o starcia pracowni Pruszkowskiego
i Kowarskiego odpowiadała zawsze z lekką dozą iry-
tacji, tak jakby zmuszona była dementować wciąż te
same, głupie plotki: „To w książkach tak wygląda.
Żadnych awantur, kłótni nie było, to bzdury. Nie

było obozów ani rewolucji. Każdy sobie rzepkę
skrobał, malował indywidualnie”.5
Wydaje się, że u źródeł otwartego podejścia
Roszkowskiej do spraw o znaczeniu fundamental-
nym, takich jak sztuka czy religia, leżała szczególna
atmosfera jej rodzinnego domu oraz specyfika rela-
cji pomiędzy domownikami. W jednym z wywia-
dów artystka wspominała: „Z ojcem to się mówiło
po polsku, z babcią - matką mamy mówiło się po
niemiecku, z babunią - matką ojca mówiło się po
polsku, z mamą mówiło się po rosyjsku. Nie wiem
dlaczego, ale po rosyjsku. Z Frojlajn mówiło się po
niemiecku, a potem, jak podrośliśmy, to zjawiła się
Francuzka i mówiło się po francusku”.6 To rozszcze-
pienie komunikacji na oddzielne kanały sprzyjało
zapewne pojmowaniu świata w kategoriach wielo-
głosu. Roszkowska do końca życia zachwycała się
różnorodnością ludzi i bujnością zdarzeń, mawia-
jąc ze zrozumieniem „rozmaite są rarogi na świę-
cie”.7 Była też konsekwentnie przeciwna próbom
porządkowania zjawisk w sztuce oraz kategoryzo-

5 Baniewicz (1984: 30).
6 Nowak.
7 Nowak.
 
Annotationen