CHARLES FILIGER, MALARZ SZKOŁY PONT-AYEN
skazanych na męki, z których już nie wyjdą..
(Ukrzyżowanych uważałbym ich za o wiele piękniej-
szych, ale (kto wie? może mają oni wszyscy cale
piętno ukrzyżowania w twarzach nieśmiertelnie nie-
ruchomych). Prawdą jest (wielką), że wieczność ukryta
jest w (każdym śmiertelnym, że (każdy śmiertelny jest
wieczny w jakiejś epidermie maski i osobiście wolę
artystę, który zamiast abstrakcyjnej wieczności jako
takiej, zadowala się ledwie widzialnym akcentem
nieśmiertelności duszy, która spłynęła z nieba i z
umysłu, rozdzielona między te przejrzyste ciała...”44
Święta Cecylia Filigera jest dziełem, (które naj-
bardziej wzrusza Alfreda Jarry, choć i „profil mło-
dzieńca mistycznego i zmysłowego” z poprzedniej wy-
stawy, zrobił na nim duże wrażenie, podobnie jak
nieukończona i niepokazana jeszcze na wystawie Ro-
dzina bretońskich rybaków, którą poeta dopiero za-
powiada i nazywa nie obrazem, nie kompozycją, lecz
wizją. „Święta Cecylia i jej skrzypce; — pisze Jarry —
na błękitnym niebie skropionym złotem, w ornamen-
talnym obramowaniu z 'krzyży, ramię świętej, którego
płeć waha się, może to jest ręka anioła zjednoczona
z jej ręką — jedność czy komunia? Kadzidło unoszące
się nad jej głową żarzy się na złoconej patenie
aureoli” 45.
Przechodząc jednym skokiem od metafor i symboli
44 Jarry, Filiger, jw.
45 Tamże.
46 Tamże.
do paradoksu swojej roli krytyka i recenzenta autor
Ubu-Króla (kończy recenzję: „Jest to zupełnym absur-
dem, ażebym wyglądał na kogoś kto robi sprawozdanie
czy opis jego iFiligeral obrazów. Bo primo — jeżeli
by to nie było piękne, nie miałbym żadnej przyjem-
ności w ich wymienianiu, a więc nie wymieniałbym;
secundo — jeżeli potrafiłbym punkt po punkcie wy-
jaśnić dlaczego to jest piękne, nie byłoby to malarstwo,
lecz literatura, a to już nie byłoby piękne wcale;
tertio — jeżeli 'nie tłumaczę się przez piorównania, co
poszłoby szybciej, to dlatego, że nie chcę, ażeby ci,
którzy będą przeglądać te słowa, mogli mylnie sądzić,
że chcę im pomóc... A w miejsce długich wywodów
o Filigerze, skupmy się przy twarzach i ciałach jak
z kości słoniowej jego Świętej rodziny reprodukowa-
nej w «Coeur»-, o której nie mówiłem, a dla której
słów próżno bym szukał” 46.
O tym, że Filiger działał i 'działa nadal na wy-
obraźnię poetów, świadczy nader żywe 'zainteresowanie
się nim przez Andre Bretona, który będąc Wielkim
miłośnikiem twórczości artysty, nazywa jego dzieło
„unoszonym od początku do (końca na tych samych
skrzydłach co Cantiąue a la Reine Germain’a Nou-
veau”47. Pierre Cabanne pisze, że Breton urzeczony
magicznym wpływem dzieł Filigera, ma w domu
porozwieszane jego obrazy nad łóżkiem, by „być pod
47 A. Breton, Dessins Symbolistes, jw. Por. również
tego autora La Cle des Champs, Paris 1953, s. 260—61.
II. 17. Charles Filiger, Pejzaż z Le Pouldu, gwasz, pap. 14 X 24 cm. D. wl. W. Ślewińskiego, ob. wl.
pry w. w Paryżu. (Fot. W. Jaworska)
17
skazanych na męki, z których już nie wyjdą..
(Ukrzyżowanych uważałbym ich za o wiele piękniej-
szych, ale (kto wie? może mają oni wszyscy cale
piętno ukrzyżowania w twarzach nieśmiertelnie nie-
ruchomych). Prawdą jest (wielką), że wieczność ukryta
jest w (każdym śmiertelnym, że (każdy śmiertelny jest
wieczny w jakiejś epidermie maski i osobiście wolę
artystę, który zamiast abstrakcyjnej wieczności jako
takiej, zadowala się ledwie widzialnym akcentem
nieśmiertelności duszy, która spłynęła z nieba i z
umysłu, rozdzielona między te przejrzyste ciała...”44
Święta Cecylia Filigera jest dziełem, (które naj-
bardziej wzrusza Alfreda Jarry, choć i „profil mło-
dzieńca mistycznego i zmysłowego” z poprzedniej wy-
stawy, zrobił na nim duże wrażenie, podobnie jak
nieukończona i niepokazana jeszcze na wystawie Ro-
dzina bretońskich rybaków, którą poeta dopiero za-
powiada i nazywa nie obrazem, nie kompozycją, lecz
wizją. „Święta Cecylia i jej skrzypce; — pisze Jarry —
na błękitnym niebie skropionym złotem, w ornamen-
talnym obramowaniu z 'krzyży, ramię świętej, którego
płeć waha się, może to jest ręka anioła zjednoczona
z jej ręką — jedność czy komunia? Kadzidło unoszące
się nad jej głową żarzy się na złoconej patenie
aureoli” 45.
Przechodząc jednym skokiem od metafor i symboli
44 Jarry, Filiger, jw.
45 Tamże.
46 Tamże.
do paradoksu swojej roli krytyka i recenzenta autor
Ubu-Króla (kończy recenzję: „Jest to zupełnym absur-
dem, ażebym wyglądał na kogoś kto robi sprawozdanie
czy opis jego iFiligeral obrazów. Bo primo — jeżeli
by to nie było piękne, nie miałbym żadnej przyjem-
ności w ich wymienianiu, a więc nie wymieniałbym;
secundo — jeżeli potrafiłbym punkt po punkcie wy-
jaśnić dlaczego to jest piękne, nie byłoby to malarstwo,
lecz literatura, a to już nie byłoby piękne wcale;
tertio — jeżeli 'nie tłumaczę się przez piorównania, co
poszłoby szybciej, to dlatego, że nie chcę, ażeby ci,
którzy będą przeglądać te słowa, mogli mylnie sądzić,
że chcę im pomóc... A w miejsce długich wywodów
o Filigerze, skupmy się przy twarzach i ciałach jak
z kości słoniowej jego Świętej rodziny reprodukowa-
nej w «Coeur»-, o której nie mówiłem, a dla której
słów próżno bym szukał” 46.
O tym, że Filiger działał i 'działa nadal na wy-
obraźnię poetów, świadczy nader żywe 'zainteresowanie
się nim przez Andre Bretona, który będąc Wielkim
miłośnikiem twórczości artysty, nazywa jego dzieło
„unoszonym od początku do (końca na tych samych
skrzydłach co Cantiąue a la Reine Germain’a Nou-
veau”47. Pierre Cabanne pisze, że Breton urzeczony
magicznym wpływem dzieł Filigera, ma w domu
porozwieszane jego obrazy nad łóżkiem, by „być pod
47 A. Breton, Dessins Symbolistes, jw. Por. również
tego autora La Cle des Champs, Paris 1953, s. 260—61.
II. 17. Charles Filiger, Pejzaż z Le Pouldu, gwasz, pap. 14 X 24 cm. D. wl. W. Ślewińskiego, ob. wl.
pry w. w Paryżu. (Fot. W. Jaworska)
17