Ryc. 92. Jeziory, poru. Stolin. Chałupa B. Ostapoinicza.
sochę tmorzyła ją marstma kluczyn: cienkich żerdzi, gęsto zamieszonych
na ślemieniu, opartych na ziemi lub zrębie i nigdy nie miązanych jętami.
Dzięki znakomitej chmytlimości hakoinatego zakończenia, kluczyny łatmo
jest zaczepić albo uj rozmidleniu sochy, albo u końca smołoka, co myklu-
cza pomstanie przyczółka.
Tak mięć ani pokrycie z desek opartych o ślemię, ani — najpiermo-
tniejsze zdaniem Puszeta —przekrycie strzechą na kluczynach nie mogło
przyczółka ukształtomać. Hipoteza tego uczonego dla budomnictma na
Polesiu mydaje się mątplima.
Przy dociekaniu form genetycznych pożądany jest możlimie niemiel-
ki dystans między operacyjnym materjałem dokumentalnym a szukaną,
początkomą fazą rozmoju. Obok dachu na sochy i ślemię drugim zasad-
niczym dla Polesia przekryciem jest strop luźno-mieńcomy. Jego ma-
riant dla planu prostokątnego zamiera mszystkie elementy prymitymnege
przyczółka, nie mającego jednak nic mspólnego z krokmiami ani jętą.
Ostatni mieniec stropu stodoły T. Burmaka (Ryc. 89) i innych tego typu
jest założony m ten sposób, że okrąglaki mzdłużne leżą na krótkich ok-
rąglakach poprzecznych; skutkiem tego mzdłużne połaci stropu są nieco<
myższe od szczytomych. Wszystkie takie stropy zachomały się do dziś
tylko na stodołach, budynkach, których funkcja skłania do możlimie
szczelnego zasłonięcia mierzchołkomej «liore». Inaczej być musiało m
analogicznych chałupach kurnych, gdzie potrzebę przekrycia mnętrza uz-
gadniano z zapemnieniem ujścia dymomi ogniska. W istniejących jeszcze
kurnicach obu tym marunkom czyni zadość sama technika ułożenia po-
181