Przedstawię
Pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłem Ciotkę Klimę, moją chrzest-
ną matkę. Był koniec lat pięćdziesiątych. Miałem wtedy 8 lat. Byłem za-
skoczony, bo ciotki kojarzyły mi się wtedy z trochę nudnymi, starszymi
paniami. A tu nagłe pojawiła się osoba, która wyglądała na moją starszą
siostrę.
Jej życie, rozpoczęte 25 łat wcześniej niż moje to ogrom doświadczeń,
które mnie zostały zaoszczędzone: II wojna światowa, obozy koncentracyj-
ne, czasy stalinowskie; to ludzie i miejsca, które poznałem tylko z opowia-
dań: dziadek Roman, ciocia Hania — siostra Klimy, Leszczków.
Klima, prócz opowieści, przekazała mi miłość do Polski, tej wspania-
łej, z czasów Chrobrego, miłość do swojego ojca a mojego dziadka, do
przodków, którzy pracą organiczną walczyli o niepodległość i budowali
II RP. W naturalny sposób, jak starsza doświadczona siostra, udzielała mi
lekcji, towarzyszących mi na drogach i bezdrożach mojego życia.
Hojność
Gdy w roku 1957 jej pierwszy pobyt u moich rodziców w Szwecji
dobiegał końca, Klima obdarowała mnie resztą swoich drobnych. Dała
mi 5 koron. Poczułem się bardzo bogaty. Zaimponowało mi, że tę biedną
ciotkę, wracającą do biednej komunistycznej Polski, stać było na taki gest.
Lekcja pierwsza: „Miej rękę pana !!!”
Rozliczenia
W roku 1964 Klima zatrudniła mnie przy wykopaliskach w Tyńcu.
Spędziłem tam z nią miesiąc, pracując ńzycznie. Woziłem tynk taczkami
z dziedzińca do zakrystii. Klima wypłacała mi, czternastoletniemu chło-
pakowi, 13 złotych za godzinę pracy. Zastanawiałem się, jak ona to robi.
Przecież byłem za młody, by być na liście płac. Gdy ją zapytałem, odpo-
wiedziała: „Każdy dobry menadżer ma rezerwy. Są wydatki, z których nie
da się wytłumaczyć”. Lekcja druga: „Nie wszystko w życiu da się rozliczyć .
7
Pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłem Ciotkę Klimę, moją chrzest-
ną matkę. Był koniec lat pięćdziesiątych. Miałem wtedy 8 lat. Byłem za-
skoczony, bo ciotki kojarzyły mi się wtedy z trochę nudnymi, starszymi
paniami. A tu nagłe pojawiła się osoba, która wyglądała na moją starszą
siostrę.
Jej życie, rozpoczęte 25 łat wcześniej niż moje to ogrom doświadczeń,
które mnie zostały zaoszczędzone: II wojna światowa, obozy koncentracyj-
ne, czasy stalinowskie; to ludzie i miejsca, które poznałem tylko z opowia-
dań: dziadek Roman, ciocia Hania — siostra Klimy, Leszczków.
Klima, prócz opowieści, przekazała mi miłość do Polski, tej wspania-
łej, z czasów Chrobrego, miłość do swojego ojca a mojego dziadka, do
przodków, którzy pracą organiczną walczyli o niepodległość i budowali
II RP. W naturalny sposób, jak starsza doświadczona siostra, udzielała mi
lekcji, towarzyszących mi na drogach i bezdrożach mojego życia.
Hojność
Gdy w roku 1957 jej pierwszy pobyt u moich rodziców w Szwecji
dobiegał końca, Klima obdarowała mnie resztą swoich drobnych. Dała
mi 5 koron. Poczułem się bardzo bogaty. Zaimponowało mi, że tę biedną
ciotkę, wracającą do biednej komunistycznej Polski, stać było na taki gest.
Lekcja pierwsza: „Miej rękę pana !!!”
Rozliczenia
W roku 1964 Klima zatrudniła mnie przy wykopaliskach w Tyńcu.
Spędziłem tam z nią miesiąc, pracując ńzycznie. Woziłem tynk taczkami
z dziedzińca do zakrystii. Klima wypłacała mi, czternastoletniemu chło-
pakowi, 13 złotych za godzinę pracy. Zastanawiałem się, jak ona to robi.
Przecież byłem za młody, by być na liście płac. Gdy ją zapytałem, odpo-
wiedziała: „Każdy dobry menadżer ma rezerwy. Są wydatki, z których nie
da się wytłumaczyć”. Lekcja druga: „Nie wszystko w życiu da się rozliczyć .
7